I

10.9K 653 25
                                    

- Harley rusz dupe!- jak zwykle budzą mnie krzykiem. Siadam na ziemi i przyglądam się strażnikowi w mundurze. Widzę jego pogardliwe spojrzenie i kpiący uśmiech. Przeciągam się i szukam reszty straży.
- Jesteś sam?- pytam podejrzliwie. Podsuwa mi śniadanie. Ah... Kanapka z serem. Sięgam po nią i zjadam szybko nim zdąży się rozmyślić. Patrze na niego z pełnymi ustami. Nie odzywa się do mnie. Czy mu zabroniono? Przełykam i wstaje. Cały czas pokazując mu dłonie, podchodze do ekspresu. Patrze z radością na płynącą kawe.
- Mam cię stąd zabrać- mówi i nieczekając aż wypije kawę, otwiera klatkę. Podbiegam do niego i uderzam go pięścią w twarz. Strażnik krzyczy. Kopię go w głowę. Włącza się alarm. Wbiega kilkunastu niemal identycznych mężczyzn. Strzelają do mnie prądem i upadam na kolana. Związują mnie. Zawiązują mi oczy i prowadzą po krętych korytarzach. Zero poszanowania dla mojej kobiecości. Uderzam twarzą w jakieś drzwi. Głośno przeklinam i czuje jak więzy się rozluźniają. Rozwiązuje się do końca i zrywan opaske z oczu. Przede mną znajduję się szkło, za którym stoi Deatshoot. Patrze na niego niepewnie.
- Harley co się dzieje?- pyta. Milcząc, dotykam szyby.
- Uznali, że skoro jesteśmy kumplami, możemy ze sobą gadać- mówi Boomerang. Uderzam pięścią, a szkło rozpada się na kawałki.
- Lepiej- mówię i przyciskam krwawiącą dłoń do ciała.
- Trzeba było to zostawić twardszym- mówi Killer Croc. Uśmiecham się na jego widok i rzucam mu się na szyję.
- Po was też przyszedł tylko jeden?- pyta Deatshoot.
- Na początku- mówię.
-Do mnie wpadło pięciu i odłączyli kablówkę- mówi Killer Croc. Przytulam go ze współczuciem.
- To kiedy uciekamy?- pyta Boomerang. Patrze to na niego to na kamerę.
- Oszalałeś?- pytam, podbiegam do niego i uderzam w twarz. Oddaje mi w brzuch. Wkurzam się na niego i zaczynam go okładać pieściami. Czuje jego zęby, wbijające się w mój obojczyk. Wpadają do środka strażnicy. Osiągają mnie od Boomeranga. Krew spływa mi za bistonoszu, czyniąc mój biały strój czerwonym.
- Debilu będziesz to prał!- krzycze. Szarpię się, by dostać się do Boomeranga.
- Złamałaś mi nos wariatko!- odkrzykuje mi.
- Należało ci się od dawna!
- Mścisz się za tego... Jokera- zamieram na dźwięk imienia mojego ukochanego. Uderzył w czuły punkt. Tego nie idzie odwrócić.
- Co mała wariatka straciła swojego pana?- czuję łzy na policzkach. Wyrywam się strażnikom i wybiegam z pomieszczenia. Chowam się w ciemnym korytarzu i płacze cicho. Straciłam go. Straciłam mojego pączusia. Patrze z nadzieją na podchodzącego strażnika. Ocieram policzki i staję przd nim.
- Wracasz do siebie Harley. Nieźle ci dokopali- mówi i wykręca mi ręce. Prowadzi mnie do klatki i znów ją zamyka. Czuję się poniżona. Siadam na ziemi i patrze na ekspres. Uratowałam świat, ale ludzie o tym nie wiedzą. Nadal jestem kimś złym. Kimś z kim walczył Batman. Patrze na strażników dookoła i rozbieram się. Krytycznym wzrokiem patrze na czerwone plamy.
- Mogę prosić więzienny strój?- pytam głośno. Obserwują mnie z pożądaniem w oczach. Uśmiecham się wesoło i macham im. Jeden z nich podaję mi strój. Zakładam go i zapinam pod szyję. Materiał jest strasznie nieprzyjemny w dotyku i drapie mnie po piersiach. Muszę z tym żyć. Robię sobie kawę i zaczynam czytać od nowa. Pije powoli. Smak kofeiny natychmiast przywraca mnie do żywych. Wzdycham radośnie.
- Zagrajmy w pokera!- krzycze i patrze na ich reakcję. I ten popłoch wśród nich gdy zaczynam krzyczeć lub robić coś nietypowego.
- Nikt z tobą nie zagra- mówi główny strażnik. Stuard.
- Boicie się przegrać- mówię.
- Nie tego się boimy
- Daj spokój uratowałam świat Stuard- siadam obrażona na niego na ziemi.
- Znowu udajesz obrażoną bym tam wszedł. Stare Harley- mówi, dotykając pałką krat.
- Tym razem naprawdę mam focha- mówię...

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz