...

4.8K 385 16
                                    

Samolot przylatuje spóźniony ponad godzinę. Jestem już tak zdenerwowana, że nie daje rady wysiedzieć spokojnie. W toalecie byłam chyba pięć razy, z czego dwa razy wymiotowałam ze zdenerwowania. Nigdy nie musiałam radzić sobie tak długo bez Jokera. Bez żadnych dokładnych wskazówek. Wiem tylko tyle, że Riddler będzie czekał na lotnisku ze swoimi ludźmi. Siadam na moim miejscu i patrze w okno. Nie lubie latać samolotem, bo Puddin uwielbia wynajmować miejsca przy skrzydle. Wyciągam z torebki moją ulubioną, truskawakową gumę. Obok mnie siada obleśny facet. Widziałam już wszystko. Naprawdę wszystko. Widziałam Killer Croca nago, a także wymiotującego i zjadającego to co zwrócił, ale ten mężczyzna mnie przerażał. A na dodatek siedział tak blisko.
- Jestem Conor śliczna i chyba jesteś na mnie skazana- mówi, a do mnie dociera zapach taniej wódki z jego ust. Zakrywam lekko nos i ignoruje wyciągnięta do mnie dłoń. Zawsze to ja pierwsza się przedstawiam, ale tym razem sobie odpuszczę. Lot mija w kiepskiej atmosferze. Przystawiający się do mnie pasażer niczego nie ułatwia. W Polsce lądujemy dokładnie o 20:00. Wysiadam uszczesliwiona, że znów mogę swobodnie oddychać. Znalezienie Riddlera nie jest trudne. Jako jedyny jest ubrany na zielono i trzyma tabliczkę z moją fałszywą tożsamością.
- Edward!- wołam wesoło, machając do niego. Riddler podchodzi do mnie.
- Amelio jak minął lot?- pyta, a na przez dobrą chwilę zastanawiam sie do kogo mówi. W momencie gdy dociera do mnie, że to ja jestem Amelia, wyczuwam mojego współpasażera.
- Robota wykonana Riddler- mówi. Patrzę zmieszana na obu mężczyzn.
- To był twój ochroniarz Hay
- Nie potrzebuje ochrony. Nie jestem dzieckiem.
- Joker by nas zabił jeśli dowiedział by się, że podróżujesz bez eskorty, a Conor odstraszył od ciebie wszystkich- mówi Riddler i prowadzi mnie do auta, które już na nas czeka.
- Gdzie jest Puddin?- pytam, gdy siadamy już w aucie i możemy spokojnie porozmawiać.
- Niedługo przyleci do mojej rezydencji helikopterem.
- Czemu ja nie mogłam z nim lecieć?
- Może chciał uniknąć jakiejś rozmowy- nienawidze zagadek. Przy nim wszystko się wydaję skomplikowane. Nawet najprostsze dzielenie zmienia się w taką zagadkę, że głowa mała. Droga do rezydencji jest nudna i monotonna. Drzewa, drzewa i jeszcze więcej drzew. Nie rozumiem czemu nie postawił jej na samym środku tak jak Joker. Czy tu w Polsce są jakieś inne zasady? Powiedziała bym, że to taki kraj zagadka, dlatego tak się podoba Riddlerowi. Edward pomaga mi wysiąść. Podchodzą do nas ludzie, którzy zabierają mój skromny bagaż. Jeden z nich czeka, aż reszta odejdzie.
- Panie, pan Joker przyleciał i prosi o natychmiastowe spotkanie- mówi, gdy zostajemy w trójkę. Uśmiecham się wesoło. Puddin już tu jest. Idę za Riddlerem.
- Pan Joker nie chciał pani widzieć- mówi lokaj i zostawia mnie samą na środku holu. Moje serce powoli zwalnia. Jak to nie chce mnie widzieć? Przytargał mnie na to zadupie i nie chce mnie widzieć? Ale co ja moge? Nic. Siadam na ziemi i obserwuje sufit. Czeka mnie długa noc w holu.

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz