Lekko bolą mnie ręce. Trzymam się ostatkiem sił, gdy nagle Puddin spada na gałąź obok mnie. Ta łamie się do końca. Oboje lecimy w dół. Nie żebym panikowała czy coś, ale zaczynam krzyczeć jak opętana. Boje się to mało powiedziane.
- Kilka siniaczków kochanie- mówi Puddin. Patrze w jego stronę. Łapie mnie za dłoń i przyciąga do siebie. Przytula mnie mocno. Wpadamy prosto do basenu. Nie wiem jakim sposobem, ale woda wpływa mi do płuc. Wynurzamy sie. Zaczynam sie dusić. Joker całuje mnie w usta. Zaczynam oddychać z trudem. Przytulam go mocno.
- Widzisz już po wszystkim Harley- mówi Puddin. Zaczynamy się śmiać. Wychodzimy z wody. Cała się trzęse. Idziemy powoli do rezydencji. Do salonu. Tam czekają już na nas June i Natasza. Siadam na kanapie i przytulam się do Jokera, by nie marznąć.
- Więc czemu byśmy mieli cię nie zabić Nataszo?- pyta mój ukochany. Zerkam wraz z nim na reakcje Nataszy. Jest wystraszona i bardzo blada. June mimo wszystko próbuje ją pocieszyć.
- Nie chcę umierać- mówi Natasza. Zaczynam się śmiać wesoło. Puddin zrywa się i uderza ją w twarz.
- Joker nie!- krzyczy June. Puddina, aż nosi. Uderza ją z całej siły. June zaczyna krzyczeć i płakać. Wiem co wydarzy się za chwilę. Wbiega Rick i tak samo jak w mojej wyobraźni uderza Jokera. Bije go na tyle mocno, że słyszę odgłos łamanych kości. Nie mam siły podejść do nich. Boję się że każda moja próba obrony Puddina źle się skończy. Rick zrobi wszystko, by zemścić się za to, że Joker uderzył jego ukochaną. Że uderzył June. - Rick przestań! Przestań proszę! Nie krzywdź go! Błagam!- krzyczę jak głupia. Mam głupią nadzieję, że mnie posłucha. Nie mogę już patrzeć na mojego pączuszka całego we krwi. Zaczynam płakać jak malutkie dziecko, któremu zabrano zabawkę. Rick z furią raz jeszcze uderza mojego malutkiego i wychodzi, ciągnąc June za rękę. Podbiegam do pączuszka. Leży cały we krwi i uśmiecha się do mnie. Zaczyna się śmiać. - Wyglądałaś tak słodko jak zaczęłaś płakać. Tak zabawnie Hay- mówi i śmieje się głośniej. Wiem jedno. Puddin cierpi, ale w życiu mi o tym nie powie. Przytulam się do jego piersi. Nie rozumiem czemu przy nim jestem. Nie rozumiem czemu go tak bardzo kocham. Jestem gotowa zrobić dla niego wszystko. Całuje pączusia w zakrwawiony policzek. Patrzę mu w oczy z nadzieją, że zobaczę w nich miłość. "Nadzieja matką głupich" słyszę w głowię. "Ale każda matka swoje dzieci kocha" odpowiadam temu czemuś. Zaczynam czuć się lepiej. Śmieję się radośnie. Już niedługo będzie lepiej. Już ja się postaram, by malutki mnie zauważył. Coś za co pokocha mnie bardzo mocno.
CZYTASZ
Wariaci
FanfictionJest to tak jakby kontynuacja filmu "Legion Samobójców" opowiadana oczami Harley Quinn. Zapraszam do czytania i oceniania