Biore szybko wazon ze stolika i rzucam w Katane. Muszę przyznać, że ma niezly refleks. Uchyla się w idealnym momencie.
- Wariatka wrzuć na luz. Ona nam pomaga- mówi Boomerang. W takich momentach zadaje sobie pytanie czy tylko ja mam ochotę zabić Diggiera. Patrzę nieufnie na Katanę i siadam bardzo blisko Puddina. Czuję jeszcze to nieznośne pieczenie ran, ale niedługo ono ustąpi.
- Musimy ściągnąć Amandę do Gotham inaczej z naszego planu nici- mówi Deadshot. No tak oni wszyscy nadal chcą zabić Amandę, ale nie rozumiem dlaczego najbardziej oddany Sramandzie człowiek, siedzi tutaj spokojnie i słucha naszego planu.
- I w tym momencie wchodzi Harley z Kataną- z zamyślenia wyrywa mnie moje imię wypowiedziane przez Jokera. Patrzę na niego niepewnie. Gdzie wchodzę? Po co? Dlaczego akurat z nią?
- Pamiętaj, że ona cię złapała. Masz grać jasne Hay?- pyta, zaciskając dłoń na moim udzie. Wiem, że specjalnie zaciska dłoń na największej ranie w tym miejscu.
- Jasne jak słońce, Puddin- mówię. Mam nadzieję, że dowiem się od kogoś jaki jest plan. W Gotham zaczyna świtać. Nie wiem z jakiego powodu, ale świt zaczyna wywoływać we mnie złe uczucia. Nie chcę siedzieć tu jak w klatce, ale mimo wszystko rezydencja jest moją klatką. Gdy tylko kończą omawianie planu idę wraz z Kataną i June na dach. Patrzę w dół. Mam ogromny lęk wysokości, ale Joker nauczył mnie nie okazywać strachu.
- Nie zrobię ci krzywdy Harley, ale jeśli coś podczas planu pójdzie nie tak, będę musiała cię zabić- mówi do mnie Katana. Patrzę na nią zaskoczona.
- Przyznam, że nie słuchałam planu- mówię. Dziewczyny patrzą na mnie z politowaniem.
- Masz szczęście, że Joker tego nie słyszy- mówi June. Po chwili Rick woła ją na dół. Idzie do niego, a ja zostaję na dachu sama z Kataną. Ta nagle rzuca się na mnie. Nie wiem jak mam reagować. Jest w końcu po naszej stronie czy nie? I w tym momencie Katana zaskakuje mnie jak nikt inny. Nawet Puddinowi nie udało się nigdy mnie tak zaskoczyć. Katana całuje mnie w usta. Muszę przyznać, że to całkiem inne uczucie. Inaczej całuje Puddin, a inaczej Katana. Nie mam po co jej się stawiać. Oddaje jej pocałunek. Ten jeden jedyny raz Puddin nie przyłapuje mnie w tak trudnej do wyjaśnienia sytuacji. Ten jeden jedyny raz nie muszę się martwić, że mnie zbije. W końcu jest daleko, bo aż u Penguina. Nie wiem czemu, ale czuję, że gdyby zalezało to od Katany ten pocałunek trwałby dłużej niż pół minuty i nie zakończył by się odepchnięciem z mojej strony.Dziękuję bardzo za 10 tys. wyświetleń. Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa. Jesteście wspaniali
CZYTASZ
Wariaci
FanfictionJest to tak jakby kontynuacja filmu "Legion Samobójców" opowiadana oczami Harley Quinn. Zapraszam do czytania i oceniania