Tydzień ciągnął się niemiłosiernie długo. Dziś Puddin wraca do domu. Jestem gotowa, by go powitać. Ubrałam moją najlepszą białą koszulę i czarną spódnice. Do tego okulary zerówki i oczywiście nudny koczek. Wyglądałam jednym słowem okropnie. Z makijażu zrezygnowałam całkowicie. Ciekawe czy go zaskoczę. Zbiegam na dół, co w szpilkach jest dość trudne, ale do zrobienia. Staję przed oknem i czekam na Jokera. Już nawet mi w krew weszło nazywanie go po imieniu. Harleen czeka jeszcze spokojnie, choć czuję w głębi jej zapał. W końcu jestem na jej terytorium. Zaciskam lekko dłonie i dalej obserwuję drogę.
- Jadą?- pyta June, stając za mną. Już ja wiem jak tęskni za Rickiem.
- Nie- mówię. Siadam na parapecie. Ile można wracać z głupiej misji? W przypadku Jokera może to trwać całe wieki. Wiem Harleen. Nie jestem z nim od wczoraj. Po godzinie podjeżdża auto. Przez przednią szybę widzę Jokera. Jak zawsze prowadzi. June i Ivy wybiegają na powitanie, a ja dalej czekam przy oknie. Zaczyna mnie boleć głowa od nadmiaru emocji. Puddin wchodzi do środka ostatni.
- Tęskniłaś za tatusiem Harley?- pyta, uśmiechając się. Za nim nogi zrobią mi się jak z waty, pozwalam działać Harleen. Jego uśmiech, który kiedyś sprawiał, że niemal mdlałam z zachwytu w tym momencie przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Nie mogę powiedzieć, że boję się Jokra, bo to nieprawda. Ja po prostu jestem mniej zakochana niż Harley.
- Zależy co rozumiesz przez tęskniła. Bo jeśli chodzi ci o gwałt i bicie to nie- mówię w szybkim przypływie odwagi. Uśmieszek schodzi mu z ust. Punkt pierwszy zaliczony.
- Harley wszystko ok?- pyta, zbliżając się do mnie powoli. Ziarenko niepewności zasiane. Skupiam się na Harley i pozwalam jej wrócić. Patrzenie na to wszystko z innej perspektywy jest okropne. Gdy tylko Harleen pozwala mi wrócić rzucam się pączuszkowi w ramiona. Ten przytula mnie mocno.
- Wszystko dobrze Puddin. Nie musisz się martwić- mówię, w myślach znowu przybijając piątkę z Harleen. Pocieszam się, że to tylko tymczasowy sojusz i już niedługo nie będę musiała znosić nudnej, i poważnej pani psychiatry.
- Chodź do pokoju. Zamówiony pizze i spędzimy czas jak para- mówi cicho. Czy dobrze robię chcąc się na nim odegrać? Teraz jest czuły i kochający, i zaproponował mi randkę. Nadal nas nie chce. Przecież o tym wiesz Harley. Patrzę w oczy mojego maleńkiego. Rozdwojenie jazi to nie jest fajna zabawa, ale w moim przypadku jest normalna. Chyba. Idę grzecznie za pączuszkiem.
- Przebierz się zanim zaczniemy jeść. Wyglądasz tak samo głupio jak Harleen- mówi Puddin. Sam wyglądasz głupio. Daj spokój Harleen. Przebieram się i zerkam na Jokera. Czeka na mnie, siedząc na moim łóżku. Uśmiecham się i siadam obok.
- Wybierz coś dla siebie- mówi, podając mi ulotkę z jego ulubionej pizzeri. Zaczynam się śmiać i szybko coś wybieram. Joker dołącza do mnie w śmiechu, przytulając mnie mocno i niemal brutalnie. Kocham go. Tak bardzo go kocham. To tylko uzależnienie. Zamknij się Harleen...
CZYTASZ
Wariaci
FanfictionJest to tak jakby kontynuacja filmu "Legion Samobójców" opowiadana oczami Harley Quinn. Zapraszam do czytania i oceniania