XIX

3.2K 287 14
                                    

Tydzień ciągnął się niemiłosiernie długo. Dziś Puddin wraca do domu. Jestem gotowa, by go powitać. Ubrałam moją najlepszą białą koszulę i czarną spódnice. Do tego okulary zerówki i oczywiście nudny koczek. Wyglądałam jednym słowem okropnie. Z makijażu zrezygnowałam całkowicie. Ciekawe czy go zaskoczę. Zbiegam na dół, co w szpilkach jest dość trudne, ale do zrobienia. Staję przed oknem i czekam na Jokera. Już nawet mi w krew weszło nazywanie go po imieniu. Harleen czeka jeszcze spokojnie, choć czuję w głębi jej zapał. W końcu jestem na jej terytorium. Zaciskam lekko dłonie i dalej obserwuję drogę.
- Jadą?- pyta June, stając za mną. Już ja wiem jak tęskni za Rickiem.
- Nie- mówię. Siadam na parapecie. Ile można wracać z głupiej misji? W przypadku Jokera może to trwać całe wieki. Wiem Harleen. Nie jestem z nim od wczoraj. Po godzinie podjeżdża auto. Przez przednią szybę widzę Jokera. Jak zawsze prowadzi. June i Ivy wybiegają na powitanie, a ja dalej czekam przy oknie. Zaczyna mnie boleć głowa od nadmiaru emocji. Puddin wchodzi do środka ostatni.
- Tęskniłaś za tatusiem Harley?- pyta, uśmiechając się. Za nim nogi zrobią mi się jak z waty, pozwalam działać Harleen. Jego uśmiech, który kiedyś sprawiał, że niemal mdlałam z zachwytu w tym momencie przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Nie mogę powiedzieć, że boję się Jokra, bo to nieprawda. Ja po prostu jestem mniej zakochana niż Harley.
-  Zależy co rozumiesz przez tęskniła. Bo jeśli chodzi ci o gwałt i bicie to nie- mówię w szybkim przypływie odwagi. Uśmieszek schodzi mu z ust. Punkt pierwszy zaliczony.
- Harley wszystko ok?- pyta, zbliżając się do mnie powoli. Ziarenko niepewności zasiane. Skupiam się na Harley i pozwalam jej wrócić. Patrzenie na to wszystko z innej perspektywy jest okropne. Gdy tylko Harleen pozwala mi wrócić rzucam się pączuszkowi w ramiona. Ten przytula mnie mocno.
- Wszystko dobrze Puddin. Nie musisz się martwić- mówię, w myślach znowu przybijając piątkę z Harleen. Pocieszam się, że to tylko tymczasowy sojusz i już niedługo nie będę musiała znosić nudnej, i poważnej pani psychiatry.
- Chodź do pokoju. Zamówiony pizze i spędzimy czas jak para- mówi cicho. Czy dobrze robię chcąc się na nim odegrać? Teraz jest czuły i kochający, i zaproponował mi randkę. Nadal nas nie chce. Przecież o tym wiesz Harley. Patrzę w oczy mojego maleńkiego. Rozdwojenie jazi to nie jest fajna zabawa, ale w moim przypadku jest normalna. Chyba. Idę grzecznie za pączuszkiem.
- Przebierz się zanim zaczniemy jeść. Wyglądasz tak samo głupio jak Harleen- mówi Puddin. Sam wyglądasz głupio. Daj spokój Harleen. Przebieram się i zerkam na Jokera. Czeka na mnie, siedząc na moim łóżku. Uśmiecham się i siadam obok.
- Wybierz coś dla siebie- mówi, podając mi ulotkę z jego ulubionej pizzeri. Zaczynam się śmiać i szybko coś wybieram. Joker dołącza do mnie w śmiechu, przytulając mnie mocno i niemal brutalnie. Kocham go. Tak bardzo go kocham. To tylko uzależnienie. Zamknij się Harleen...

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz