Co przytyło się? Brzusio żeś se wychodował...
Budzę sie nagle ze snu. Dlaczego przyśnił mi się akurat Deadshoot? Brakuje mi moich starych znajomych. Szczególnie teraz, gdy każdy dzień spędzam sama w zamkniętej rezydancji. Mam też do dyspozycji ogród. Duży, zadbany ogród. Wyczuwam jak Joker przesuwa dłonią po moim już niestety dobrze widocznym brzuchu. Myśli, że śpię. Przeciągam się i okręcam się w jego stronę.
- Nie śpisz Hay?- pyta, zaskoczony i natychmiast cofa dłoń. Przecieram oczy.
- Zły sen- mówię. Wstaje powoli z łóżka i idę do łazienki. Dlaczego przyśnił mi się akurat Deadshoot? Czy aż tak tęsknię za moimi znajomymi. Patrze na wyświetlacz telefonu. Jest 3 nad ranem. Wybieram numer Ricka i czekam, aż odbierze.
- Co jest Harley?- słyszę jego głos i szybko robi mi się ciepło na sercu.
- Czy jest możliwość, że pomożesz mi wyciągnąć resztę z więzienia Amandy?- pytam cicho. Uważnie nasłuchuje czy Puddin przypadkiem nie słyszy.
- Chyba mógłbym, ale kiedy?
- Jak najszybciej... Przylece helikopterem Jokera- mówię cicho i biegnę do pokoju. Ubieram się powoli. Puddin śpi mocno. Całuje go w czoło i po cichu idę na dach. Siadam w helikopterze. Zapinam mocno pasy i odpalam pojazd. Podrywam go z ziemi. To nic, że nie umiem kierować. Śmieje się wesoło. Nie jest to najlepszy lot, ale udaje mi się wylądować na bagnach Luizjany. Wylądować to mocne słowo. Rozbiłam się na jakimś drzewie. Wyłączam silnik i wyskakuje z kabiny.
- Rick- szepcze cicho.
- Harley bardzo ciche lądowanie- mówi i zamiera, patrząc na mój brzuch. Wymachuje kijem. Ruszam w stronę wejścia. Słyszę jak Rick idzie za mną.
- Dziecko Jokera?- pyta. Zaczynam się śmiać i wyciagam z kieszeni granaty z dymem łzawiącym. Wrzucam dwa do pomieszczenia z kamerami. Najszybciej jak potrafię wyłączam kamery i wpuszczam Ricka do środka. Idę tuż za nim. Otwieramy drzwi i idziemy powoli korytarzami.
- Deadshoot- mówię cicho i przylegam do ściany. Przed wejściem stoi pięciu strażników.
- Ja ich zajmę ty otwierasz- mówię i wychodzę zza rogu.
- Harley- mówi jeden z nich i przeładowuje broń. Atakuje pierwszego z brzegu. Dwóch łapie mnie za ramiona, a trzeci zaczyna mnie uderzać po ciele.
- Przestań debilu!- krzyczę. Czuję lepką substancję spływającą po moim policzku. Rozlegają się strzały, a strażnicy padają jak muchy.
- Deadshoot!- wołam wesoło i go przytulam.
- Mamy jeszcze 5 minut- mówi Deadshoot
- No to do dzieła...
CZYTASZ
Wariaci
FanfictionJest to tak jakby kontynuacja filmu "Legion Samobójców" opowiadana oczami Harley Quinn. Zapraszam do czytania i oceniania