XI

3.6K 326 14
                                    

Nieprzespane noce. Nudne dni. Nie wiem ile się to już ciągnie. Od kiedy zamknięto mnie w tym durnym więzieniu Natasza była u mnie 12 razy. Lubię ją. Gdy przychodzi taka wystraszona i zestresowana, zaczyna być zabawnie. Leżę na swoim łóżku, obserwując drzwi.
- Do Harleen Quinzel- słyszę zza drzwi głos Nataszy. Nadal się nie nauczyła jak ma się do mnie zwracać. Wpuszczają ją, a ja radośnie rzucam jej się na szyję.
- Co dziś wywinie pani psycholog?- pytam, śmiejąc się z niej.
- Zrobiłam to o co prosiłaś- mówi i podaje mi kartę z wizerunkiem Jokera. Uśmiecham się.
- Dobra dziewczynka- mówię. Przyglądam się karcie. Drobnym pismem Jokera jest napisane, że niedługo po mnie przyjedzie. Niedługo to dla Puddina bardzo rozległe pojęcie. Może to być dziś, a może to też być za kilka dni. Zerkam na Natasze.
- Nie trzeba być przeciwnej płci, by przeciągnąć kogoś na złą strone- mówię. Uderzam ją z całej siły w policzek. Nie biję jej dlatego, że jej nie lubie. Biję ją dlatego, że tu ze mną siedzi. W ten sposób ustalam hierarchię ważności. To ja dla niej jestem na górze i to mnie ma słuchać, a nie na odwrót. Zaczynam się śmiać, gdy Natasza kuli się na podłodze. Uwielbiam ją za ten strach, który czuje przede mną. Jest w tym taka komiczna.  
- Chcesz być zła?- pytam ją, kucając obok.
- Nie Harleen- mówi za co uderzam ją w twarz. Dlaczego to głupie stworzenie nie potrafi zrozumieć, że Harleen Quinzel nie żyje?
- Ktoś przyszedł odwiedzić wariatkę- słyszę jak ochroniarze mówią do siebie. Jeden z nich otwiera drzwi. Za nimi widzę najwspanialszą osobę jaką mógł przysłać Puddin. June Moone. Uśmiecham się na jej widok. Ratunek! Hura!
- Nie potrafię zrozumieć dlaczego Joker chciał cię zabić- mówi June. Podziwiam jej grę aktorską. Gdybym nie wiedziała o ratunku od Puddina, powiedziała bym, że mówi prawdę.
- Znasz te jego ataki- mówię do niej.
- Przyniosłam ci kwiaty ode mnie i od Ricka- mówi. Biorę je od niej i oglądam uważnie. Wewnątrz bukietu znajduję bomby dymne.
- To miło, że o mnie pamiętacie- mówię.
- Nikt o tobie nie zapomni Harley- mówi głośno June. W tym momencie w innej części budynku rozlega się wybuch. Uśmiecham się radośnie do June. Ta zaczna walić do drzwi i krzyczeć ze strachu. Gdy ochroniarze otwierają drzwi, doskonale wiem co robić. Rzucam przed siebie granaty i obezwładniam ich. Słodka wolność...

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz