V

4.5K 362 21
                                    

Budzę się cała mokra od deszczu. Musiała być niezła ulewa w nocy. Mam świadomość jak wygląda mój makijaż. Czarno-niebieskie i czarno-czerwone plamy pod oczami. Mimo wszytsko budzę Puddina. Otwiera oczy i patrzy na mnie. 
- Spaliśmy na dachu- mówi Joker i zaczyna się śmiać szaleńczo. Uśmiecham się wesoło i wstaję. Strasznie bolą mnie plecy. Powoli wchodzę do rezydencji. Idę do mojej i Puddina łazienki. Mam ochotę na długą gorącą kąpiel. Nalewam wrzątek do wanny i siadam w niej. O tak. Idealnie. Patrze na moje blade nogi pokryte tatuażami. Powoli robią się czerwone od temperatury wody. Uśmiecham się szeroko. Nie ma chyba nic przyjemniejszego niż gorącą kąpiel po całej nocy na dworzu. Po kąpieli dokładnie osuszam ciało ręcznikiem. Patrze na swoją czystą twarz w lustrze. Zbyt grzeczna. Robię szybko mój ulubiony makijaż. Owinięta w zielony, puchowy ręcznik wychodzę z łazienki. Droga do pokoju jest czysta od mężczyzn. Zamykam się w sypialni i puszczam ręcznik.
- Boże Harley oszczędź widoków- słyszę za plecami głos Ivy. Zaczynam się śmiać i odwracam do niej twarzą.
- Miło że wpadłaś- mówię i szybko się ubieram. Przytulam ją mocno i za razem delikatnie.
- Czy mi się zdaje, czy ktoś przytył?- pyta Pamela, zerkając na mój brzuch. Uśmiecham się i głaszcze go.
- Wreszcie widać te kebaby- mówię ze śmiechem. Joker przychodzi do nas po dłuższej chwili.
- Gotowe moje panie?
- Jesteś pewien, że Harley ma iść? Jest dość... duża- mówi cicho Ivy, wachając się przy ostatnim słowie. Robie minkę obrażonego dziecka i chowam się za Puddinem. Cicho marudze mu do ucha.
- To nie jest niebezpieczne. Da radę- mówi Puddin i ciągnie mnie za rękę do wyjścia. Idę za nim z radosnym uśmiechem. Mój Puddin. Nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić. To jego działka.
- Pamiętajcie niby niewinne spotkanie- mówi, gdy jedziemy w stronę umówionego miejsca. Szykuje się psychicznie na spotkanie z Catwoman. Dawno jej nie widziałam. Boże. Ostatni raz musiał być lata świetlne temu, bo nawet nie potrafię sobie przypomnieć.
- Pa Puddin- mówię wesoło i wysiadam z auta. Nie podoba mi się fakt, iż musiałam zostawić kij w samochodzie. Pistolet miałam bezpiecznie schowany w staniku. Dlaczego w Polsce nie mogę biegać z bronią na zewnątrz? Tak się czuję bardzo nieswojo. Zauważam Selinę pierwsza i cicho skradam się w jej stronę.
- Hejka- wołam jej do ucha. Podskakuje i jeży sie jak kot. Uśmiechem się na ten widok.
- Dostanę przez ciebie kiedyś zawału Harley- mówi.
- To dobrze, że masz 9 żyć. Przydadzą...- nie zdążyłam dokończyć, gdy poczułam czyjeś dłonie, zaciskające się na mojej szyi. To nie był Puddin. Puddin robił to sprawniej i boleśniej.
- To koniec ucieczki Harleen- zamieram na dźwięk głosu Batmana. Tylko nie to. Dopadł mnie. Dopadł Poison Ivy. Zawiodłam Jokera. Zawiodłam. Zaczynam płakać jak mała dziewczynka. W tym samym momencie odchodzą mi wody. Pierdolona ciąża. Szarpię się z Batmanem, choć i tak w tym stanie nie mam szans. Zaciskam mocno usta i staram się w miare spokojnie łapać oddech co zaczyna być naprawdę trudne.
- Bruce puść ją coś się dzieje!- krzyczy Selina. Koniec litości. Gdy tylko uscisk Batmana staje się lżejszy, gryzę go w dłoń i jak najszybciej biegnę w stronę lasu. Szybko. Jak najdalej od Batmana. W końcu ból porodowy daje o sobie znać, upadam na kolana w parku, na oczach wielu ludzi. Słyszę jak ktoś dzwoni po karetkę. Nie mam siły uciekać. Nie mam ochoty uciekać. Zostawiłam tam moją jedyną prawdziwą przyjaciółkę. Łzy płyną mi po policzkach. Zawiodłam Pamelę. Staram się nie trząść, gdy lekarze prowadzą mnie do ambulansu. W mgnieniu oka odjeżdżamy z parku...

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz