II

8.6K 559 57
                                    

Lecimy wysoko nad miastem. Gotham nocą jest prześliczne. Wychylam się lekko, by dobrze się przyjrzeć. Joker kładzie dłonie na moich barkach. Rozpina moją więzienna koszulkę. Całuje mój nagi obojczyk. Zaczyna się śmiać. Podaje mi bieliznę i zmusza pilotów do robienia okrążeń nad miastem. Ubieram się w ciuchy, które podał mi Joker.
- Harley... Harley... Harley...- mówi J., patrząc na moje ciało. Podaje mi krwistoczerwoną sukienkę. Ubieram ją i rozpuszczam włosy. Taka podobam się Jokerowi najbardziej. Po godzinie wreszcie wylądowaliśmy na dachu naszej rezydencji. Mój pączuś pomaga mi wysiąść z helikoptera. Nadchodzi już ranek i misto budzi się do życia.
- Zrobię ci śniadanie- mówi, wchodząc do domu. Zamieram w miejscu. Joker się zmienił? To możliwe? Idę powoli za nim. Wchodzimy do kuchni. Patrze na jego silne ramiona. Wyciąga patelnie spod kuchenki i zerka na mnie.
- Stresujesz się Harley?- pyta, łapiąc mnie gwałtownie za biodra. Dotyka mojego policzka.
- Nie- mówię. Puszcza mnie i rozbija 7 jajek na patelni. Obserwuję jego ruchy. Czy Batman mu coś zrobił? Dlaczego traktował mnie z taką miłością?
- Wino do śniadania chyba odpada- mówi. Uśmiecha się do mnie. Nalewa sok do szklanek i podaje mi talerz z moją porcją.
- Puddin, ja tego nie zjem. Za dużo...- przerywa mi intensywnym pocałunkiem. Jem powoli, a Joker obserwuję moją twarz. Po połowie odstawiam talerz. Joker łapie mnie nagle i zanosi do piwnicy. Przypina mnie do szerokiego łóżka. Jego dłonie niemal natychmiast odnajdują moją szyje. Czuje rodzące się na mojej bladej skórze siniaki. Joker śmieje się groźnie, a zarazem tak uwodzicielsko.
- Jeszcze raz odstawisz mi taki numer, a będzie bardziej boleć- mówi groźnie. Puszcza moją szyje i patrzy z radością na opuchlizne, która powstała po nacisku jego dłoni. Pączuś całuje mnie ostro. Rozpina moje dłonie i nogi. Siadam niepewnie i masuje nadgarstki. Joker znika na schodach. Cała dygocze i mam problem z przełykaniem śliny. Siedzę w piwnicy do obiadu. Boje się wejść na górę.
- Harley!- słyszę krzyk Jokera. Moje ciało natychmiast się napina. Uspokajam się w myślach i idę do jego gabinetu. Patrzy mi w oczy.
- Zrobiłem to pod wpływem złości. Wybacz mi Harley- mówi i wyciąga do mnie ramiona. Wtulam się w niego. Całuje mnie w czoło i dalej wypełnia papiery. Pozwala mi usnąć, przytulonej do niego.

Budzą mnie delikatne pocałunki w bark. Otwieram powoli oczy. Przeraża mnie widok jaki ujrzałam. Joker ma śliczne różowe usta, niepokryte szminką. Caluje mnie w usta.
- Musimy coś zjeść... Może pizza? Zamówimy co?- pyta, dotykając moich włosów.
- Jasne- mówię cicho i dotykam szyi.
- Będę czuły i delikatny. Pokocham cię- szepcze mi do ucha. Całuje mnie za uchem i wstaje. Jego ramiona otulają mnie mocniej. Schodzi do kuchni. Sadza mnie na kanapie i podaje mi ścierkę z lodem. Przykładam ją do szyi. Joker siada obok mnie.
- Bardzi boli Hay?- pyta, dotykajac lekko opuchlizny. Kiwam powoli głową. Joker wstaje i wychodzi z domu. Pozwalam łzom płynąć po policzkach. Coś jest w 100% nie tak. Czuły Joker to nie prawdopodobne. Musi szykować jakąś dużą rzecz. Dużą karę, która zaboli bardziej niż wszystko inne. Przysypiam spokojnie na kanapie...

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz