...

4.6K 379 34
                                    

Schodzę na śniadanie cała obolała. To wszystko wina Jokera i jego pieprzonych fantazji. Czemu z rana? Siadam przy stole i sięgam po kubek jeszcze ciepłej kawy. Siedzę cicho, patrząc na jedzących w pośpiechu mężczyzn. Zostawią mnie na pewno samą. Nie ma możliwości bym pojechała z Jokerem.
- Harley leki masz w szafce nad lodówka, jakby cie za mocno bolało- mówi Riddler i puszcza oczko do Jokera. Wzdycham ciężko. Zaczynam jeść przygotowane przez kucharza naleśniki.
- Masz być grzeczna- mówi Puddin, gdy wraz z Riddlerem wychodzą z rezydencji. Ze smutkiem patrzę na zamknięte drzwi. Przyciskam pięść do bolącego mnie brzucha. Wszystko pewnie przez ten cholerny okres. Spóźniał się o 4 dni i teraz daje o sobie znać. Ide do łazienki i ściągam majtki. Z zaskoczeniem strwierdzam, że są nadal nieskazitelnie białe. Przeszukuje wszystkie szafki i w jednej z wielu znajduję test ciążowy. Nie żebym wierzyła, że coś z tego wyjdzie, ale próbować zawsze można. Stosuje się do poleceń na ulotce i zerkam na wynik. Zamieram. Przecieram oczy i patrzę jeszcze raz. Wynik jest pozytywny, ale to przecież niemożliwe. Ufam Puddinowi. Nie oszukał mnie. Na pewno. Będzie wściekły. Idę do naszego pokoju i siadam na łóżku. Co ja mu powiem? Jak ja mu wytłumaczę, że zaszłam w ciążę choć on nie może mieć dzieci? Zabije mnie za zdradę. Siedzę osłupiała na łóżku. Nie zauważam wejścia służby, która przynosi mi obiad. Ignoruje ciepły posiłek. Nie zauważam nawet powrotu mężczyzn.
- Harley!- dociera do mnie nagle krzyk Jokera. Musiałam niereagować. Kule się w pozycji obronnej i czekam, aż przyjdzie.
- Wstawaj!- krzyczy, ciągnąc mnie za włosy. Nie chcę mu się stawiać. Boje się go. Tak bardzo się boję.
- Co to jest!?- pyta, pokazując mi test.
- Puddin to nic...
- Nic?! Nic?!- pyta, zaciskając dłonie na mojej tali, gdy dociera do mnie co próbuje zrobić, zaczynam się wyrywać. Bezskutecznie.
- Puddin proszę, proszę daj mi wytłumaczyć- łkam, patrząc mu w pełne furii oczy. Nie chce mnie słuchać. Widzę to w jego oczach. Jest wściekły.
- Czemu nie wzięłaś leków?- pyta, troche spokojniej, lecz jego uścisk nie słabnie. W myślach proszę, by oszczędził dziecko.
- Nie wiedziałam, że muszę. Skoro i tak jesteś bezpłodny- mówię cicho. Puszcza mnie i przystawia do mojego brzucha pistolet. Jeśli naciśnie spust umre i ja, i dziecko.
- Okłamałem cię, bo ten pieprzony bachor wszystko zniszczy. Czego byś nie zrobiła dla niego, hm? Wiesz jak łatwo będzie cię złapać? Wystarczy, że zdobędą dziecko. Dziecko to najsłabszy punkt złoczyńcy, rozumiesz Hay? Wiesz przecież jak Amanda złapała Deatshoota.- zaczynam rozumieć co chce mi przekazać. Dziecko, które urodzę będzie naszą piętą Achillesa. Kiwam smutno głową. Puddin ociera mi łzy i lekko przytula.
- Pozwole ci je urodzić, ale masz je oddać, rozumiesz Harley?- zaciskam mocno powieki, walcząc z łzami.
- Zrobię wszystko co karzesz Puddin- mówię cicho. Resztę dnia za karę spędzam sama.

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz