Wreszcie Puddin wraca do domu. Patrzę w jego cudownie zielone oczy. Rzucam się mu na szyję.
- Puddin!- wołam, całując go.
- Co to za siniaczek?- pyta, łapiąc mnie za nadgarstki. Jego usta, dotykają mojego policzka.
- To... To nic Puddin
- Harleen?- pyta, a ja kiwam głową. Uderza mnie w drugi policzek, że na tym też pojawia się siniak. Łapie mnie za głowe i patrzy mi głęboko w oczy.
- Wypuść Harleen- mówi.
- Puddin ja... Ja nie...
- Bez dyskusji- przyciska mnie do ściany. Szukam Harleen w podświadomości. Łzy pojawiają mi się w oczach, ale wypełniam rozkaz Jokera. Uśmiecham się do Jokera i patrzę mu w oczy.
- Debil-szepce, patrząc na jego słabnący śmiech.
- Zamknij się Harleen. Wiem jak cię zniszczyć, ale nie chcę tego robić Harley- mówi. Zaczynam się uśmiechać. Jest taki zbyt pewny siebie.
- A wiesz czego nie wiesz... Że już tu jestem- za plecami Jokera rozlega się głos Batmana. Patrzę na niego z uwielbieniem.
- Bruce!- wołam wesoło. Odciąga ode mnie Jokera i przyciąga do siebie. Całuję go w usta i zauważam mały ślad zazdrości w oczch Jokera.
- Oh Harleen... Tęskniłaś słonko?- pyta mnie, całując raz jeszcze. Uśmiecham się słodko.
- Nawet nie wiesz jak Bruce. Wracajmy do domu. Do dzieci- szepce, wtulając się w jego ramiona.
- Coś ty jej zrobił Batman?!- pyta z furią Joker.
- Harleen miała piękne sny. Tylko czekaliśmy na twój i Harley błąd- odpowiada mu Bruce. Wychodzimy z rezydencji, przytuleni do siebie. Wreszcie.
- Hillary w domu?- pytam. Wracamy do domu metrem.
- Z Robinem- szepce do mnie. Wchodzimy do środka, a ja natychmiast kieruje się do pokoju naszej córki. No może nie do końca naszej. Córki Batmana. Skąd to wszystko wiem. O naszym dziecku? O naszym miejscu zamieszkania? W jaki sposób pokazywałam sny Harley? To proste. Nowa technologia i takie tam. Nie tylko Joker robił coś z moim ciałem. Schodzę na doł z małą na rękach.
- Spójrz na nasze maleństwo-mówię, stając za Brucem.
- Co ja bym bez ciebie zrobił Harleen?- pyta, łapiąc mnie delikatnie za ramiona. Uśmiecham się czule, patrząc na moją rodzinę. Joker ma wreszcie za swoje. Niech teraz się martwi, ale Harley już nie wróci. Kto się cieszy? Na pewno ja i Bruce, i Hillary. Późnym wieczorem kładę się na dużym łóżku z baldachimem. Przytulam się mocno do Bruca i patrzę w jego roześmiane oczy.
- Witaj w domu Harleen- szepce i całuje mnie namiętnie. Pocałunek nie kończy się szybko, tak samo jak z resztą nasza upojna noc. Mogłoby to trwać i trwać.Wiem trochę zamieszanie się zrobiło, ale mam nadzieję, że ogarniacie 😀 jesteście cudowni 💚💜💚💜
CZYTASZ
Wariaci
FanfictionJest to tak jakby kontynuacja filmu "Legion Samobójców" opowiadana oczami Harley Quinn. Zapraszam do czytania i oceniania