IV

4.4K 383 18
                                    

- Puddin- wołam radośnie i wyskakuje z kabiny. Podbiegam do niego. Trzyma karabin wycelowany prosto w moje serce. Killer Croc staję obok mnie.
- To jest Puddin- mówię do przyjaciół, wskazując Jokera.
- Panie J. to Suicide Squad- wskazuję na znajomych. Boomerang wygląda na najmniej zadowolonego.
- Nie będziemy rozmawiać na dachu- mówi, oziębłym tonem. Idę za nim do środka. Riddler prowadzi moich znajomych do salonu, a mnie Joker ciągnie do sypialni.
- Podaj mi jeden powód dla którego masz nie dostać teraz kary- mówi cicho, warcząc jak zły lew. Dotykam jego policzka.
- Doskonale znasz ten powód- mówię, dotykając drugą dłonią brzucha. Patrzy mi w oczy ze złością. Chwilę później powstrzymuje się od krzyku gdy rozrywa szwy, które mam na udzie. Krew na nowo wypływa z rany. Boli jak cholera.
- Puddin- szepcze słabo. Osuwam się na kolana. Joker wychodzi z pokoju. Płacze cicho, bezskutecznie próbując zatamować krawawienie. Powoli wstaje sprawdzając sprawność nogi. Skupiam się na ranie i pomagam jej się zasklepić. Uwielbiam moją szybko regeneracje. Niestety bardzo wyczerpuje siły. Gdy na udzie robi się blada blizna, uśmiecham się lekko i przechodzę do salonu. Patrze na Killer Croca i się do niego uśmiecham. Podchodzę do Puddina. Opieram dłonie na jego barkach.
- Ty nie jesteś zły- mówi Joker do Ricka, wiercąc go wzrokiem. Uśmiecham się promiennie, choć to bardzo trudne.
- Jestem Rick Flagg. Jestem żołnierzem...
- Bla bla bla... Teraz jesteś przestępcą. Przestępcy nie są żołnierzami- Rick nie reaguje na jego zaczepke. Może i dobrze robi. Może nie powinno się reagować na jego zaczepki.
- Widzę, że uparty. Nad tym popracujemy- Puddin z zainteresowaniem przygląda się reszcie. Coś go w nich ciekawi.
- Będziesz mi jutro potrzebna Hay. Musisz złapać Seline- mówi Joker, odwracając się do mnie. Pochylam się i szybko całuje go w policzek. Puddin uśmiecha się uroczo i szaleńczo zarazem.
- Panie Joker podano obiad- mówi jeden ze służących. Lubie go. Jest taki bojaźliwy. Macham do niego, a ten zmieszany wychodzi z salonu.
- Zapraszam na obiad- mówi Puddin, po czym podaję mi ramię. Prowadzimy gości do jadalni. Stół jak zawsze cały zastawiony i siedzący za nim Riddler.
- Wyglądasz kwitnąco Amelio- mówi, całując mnie w dłoń.
- Ty również świetnie wyglądasz Edwardzie- mówię, uśmiechając się. Jemy powoli w ciszy. Moi znajomi całkiem szybko załapali, że przy posiłku nie można rozmawiać. Deadshot puszcza mi oczko, gdy zauważa, że go obserwuję. Uśmiecham się i odwzajemniam gest. Puddin zaciska dłoń na moim kolanie. Wychodzimy przed deserem.
- Jeszcze raz odstawisz mi taki numer, a będziesz musiała się pożegnać z dzieckiem- mówi, patrząc mi prosto w oczy. Nie boje się, bo wiem, że już nie mam po co robić takich wypadów.
- To się już więcej nie powtórzy- zapewniam go.

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz