Jestem w kuchni, gdzie jest fajny stół, na którym mam talerz i jem, przy tym przeszkadzam Artemidzie – tym, że istnieje. Jeśli chodzi o to co jem, to jest to: chleb + masło + szynka + ser + ogórek, w skrócie kanapka. Jest dobra i taka fajna. No i pije wodę. Woda jest najlepsza, teamWoda. Artemida próbuje zrobić tartę z jabłkami. Nie wiem, czy wychodzi, ale dawno nie słyszałam tylu przekleństw– moje ulubione, to chyba „Cholera, to wygląda jak tyłek Aresa" śmiechłam przy tym i woda wyleciała mi prawie nosem, a ogórek buzią. Kiedy do kuchni wszedł Hermes, także śmiechłam, tylko że mniej, żeby nie mieć później kłopotów. Miał blado fioletowe siniaki pod oczami –najwyraźniej jeszcze się nie wykurował po przegranej – jakieś nacięcia i chyba był trochę ogolony – tutaj chodzi o włosy na głowie, nie zarost. A oprócz tego,to był poobijany, tak jakby Apollo mu nie za bardzo pomagał – siła perswazji Herkulesa i Hadesa.
Artemida: O. Czyli jednak żyjesz.
Hermes: Ha, ha. Co tu tak śmierdzi?
Artemida: Zaraz będzie śmierdziało twoje truchło.
Ja: Będziesz miała z kogo robić tartę.
Hermes: Ha, ha.
Hermes: Wcale tak nie bolało.
Apollo: Hej! O, cześć Hermes...
Hermes: Hej. Lekarzu Który Nie Leczy.
Apollo: Ej. To nie moja wina, że wybrałeś najgorsze osoby do zakładania się.
Ja: Artemido, czy mogłabyś nie zastawiać lodówki?
Artemida: Szukam składników.
Ja: Nie chce mi się czekać do jutra.
Apollo: Art. Daj mi jabłko, dobrze?
Artemida: Masz.
Apollo: Nie rzucaj jedzeniem.
Hermes: O! Te kanapki to dla mnie? Nie musieliście.
Ja: Nie!
Ja: Won od nich!
Hermes: Żadnego szacunku dla starszych... Trudno, zrobię sobie naleśniki.
Ja: Bardzo dobrze.
Zeus: O. Hermes, żyjesz.
Hermes: Czemu każdy się dziwi?
Zeus: Twoje krzyki były słyszalne nawet tutaj.
Ja: Nie słyszałam.
Artemida: Bo spałaś.
Ja: Możliwe.
Apollo: Tak w ogóle, to musimy cie zapisać do lekarza, a że ja jestem lekarzem, to nie musimy cię zapisywać i sam wszystko zrobię.
Ja: O co ci chodzi?
Apollo: Strasznie chrapiesz.
Ja: Nie prawda.
Zeus: To akurat prawda.
Ja: To niemożliwe, bowiem ja nigdy nie słyszałam, jak chrapie.
Apollo: A pamiętasz obóz? Warta podeszła do waszego namiotu, bo ty chrapałaś tak głośno.
Hermes: Szkoda, że żaden misiek nie został zwabiony tym odgłosem.
Ja: Ja do dziś nie wiem czy to prawda, więc... A tak w ogóle, to tam było zimno i już nigdy więcej na takie coś nie pojadę.
Artemida: To nie jedź.
Hermes: Mam pomysła.
Zeus: Masz pewność, że przeżyjesz ten swój pomysł?
Hermes: Tak.
Hermes: Ten pomysł to czat rozumiecie, no nie? Moglibyśmy ze sobą rozmawiać.
Artemida: Zupełnie tak jak teraz?
Hermes: Tak, ale poprzez pisanie.
Hermes: Fajnie, no nie?
Zeus: Nie.
Hermes: Czemu?
Atena: Oczy mi wypłyną, jak będę czytać, te wasze błędy.
Ja: Po co czat, jak jesteśmy zmuszeni rozmawiać ze sobą, tak w prawdziwym świecie?
Zeus: Nie wiem.
Hermes: Mnie ten pomysł się podoba.
Apollo: Cyber-przemoc.
Hermes: Co?
Apollo: Co za... Będą cię zabijać przez Internet, rozumiesz?
Ja: No.
Artemida: Dobra, to za dwie godziny tu przyjdę i jeżeli zobaczę, że tarta, która teraz się piecze będzie nadgryziona, to ten ktoś skończy podziurawiony, jasne?
Ja: Dlaczego, Artemida zawsze jest taka niebezpieczna?
Apollo: Próbuje zamaskować to, że ze skór niektórych zwierzaków szyje pluszaki.
Zeus: Nie wiedziałem tego.
Hermes: Ja też, ale to przydatna wiedza. Na każdego trzeba mieć haka.
Apollo: ... I później podrzuca je do domów dziecka.
Hermes: Zepsułeś wizerunek, Artemidy, jako dziecinnej i słodkiej. Teraz wyszła, na tą dobrą.
Ja: A nigdy nie dostałam pluszaka.
Apollo: Ty się nie liczysz.
Zeus: To poniekąd prawda.
Ja: Gdyby nie ja, to...
Zeus: Ty, się lepiej nie chwał tym, że Hera mnie prawie zabiła.
Ja: A ja? To się nie liczy, no nie?
***************************************************************************
Przerywamy program, ponieważ zjadłam i wyszłam z kuchni, bojąc się, że dostanę którymś z latających naleśników. Hermes, chyba nie jest urodzonym kucharzem, tak jak Artemida i ja.
Do następnego rozdziału/odcinka/części.
HERMAFRODYTA I BOGOWIE
PS.
Postanowiłam, że będę pisać na wattpada tylko w weekendy, albo jakoś tak, ponieważ muszę się uczyć. Nie wiem po co to pisze, przecież nikogo to nie interesuje.
Jak ta rozmowa wyszła? Dobrze? Źle?
A bym se tarte ze szpinakiem zjadła (mówiąc w języku, tak zwanych gimbusów [chyba, tak mówią, nie wiem, czy tak mówią] opierdoliła bym se ją xD [tak, to emotka, „iksde", mogę ją używać, bo tak]). Dobrze napisałam słowo „tartę"? Bo nie wiem.
A jeśli chodzi o ten obóz, to ja nie wiem, bo to są informacje od mojego kuzyna idioty, więc to może być nieprawda. Ach i jeszcze coś, jakbyś kiedyś założył tu konto (wattpad) i odnalazł mnie, to pamiętaj, nie kupie ci tych „twoich" chipsów!!! Co z tego, że ty mi kupiłeś jakieś pięć razy?! Ja ich nie kupie!!! Pogódź się z tym!!!! (Nie musicie zwracać uwagi na tę wiadomość...)
Wiecie, że przeczytaliście już 299 stron ROZMÓW? To teraz wiecie.
Jeśli jakieś wyrazy będą połączone to obwiniacie wattpada.
CZYTASZ
MOJE ROZMOWY Z BOGAMI
HumorAres: Jesteście spragnieni idiotyzmu, lub po prostu robicie coś grubszego na kibelku? To doskonały wybór!!!! Ja: To mnie obraża, wiesz. Ares: To ma cię obrazić. Ja: Dzięki. Ares: Prosz. Ja: Zapraszamy serdecznie do tego..... Ares:...