Siedzę sobie w pokoju i próbuję przepisywać, jednocześnie ciesząc się z zaufania jakie mają dla mnie rodzice, dając mi nowe, prześliczne stworzonko, to znaczy, nową roślinkę do pokoju. Bo wiecie, mój kaktus tak trochę umarł. Ale spoko, jak pojedziemy do palmiarni, to kupię sobie coś innego (znaczy, ja wybiorę i kupię za kasę taty, bo nie noszę przy sobie pieniędzy ani kary, i biorę od nich, a oni później nie chcą żebym im oddała). Na razie dowiedziałam się co takiego kupiliśmy w Dino i przez dobre pół minuty – no może trochę mniej – wpatrywałam się w moją nową, małą, słodką roślinkę z zaskoczeniem i otwartymi ustami. Zrozumiałam, że ten napis „Chocolat", na doniczce kłamał i moją roślinka, to coś jeszcze lepszego. Na razie nie wiem jak go nazwę, ale jeszcze coś wymyślę. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie chcę mi się przepisywać i jestem ogólnie do niczego, do mojego pokoju wszedł Kiwi. W zaciśniętej pięści trzymał telefon i nie wyglądał na zadowolonego. Położył się na moim łóżku.
Ja: Yyymmm, mogę wiedzieć co tu robisz i dlaczego leżysz na moim łóżku?
Kiwi: Nienawidzę swojej rodziny. Chciałbym żeby wszyscy poumierali, ale to niestety niemożliwe, bo jesteśmy bogami. Nawet jeśli nikt o nas prawie nie pamięta, zawsze znajdzie się jakieś głupie plemię, które oddaje tym debilom hołd.
Ja: I właśnie dlatego przychodzisz do mnie, tak? Nie możesz iść do swojego chłopaka?
Kiwi: On tego nie rozumie.
Ja: Jasne.
Kiwi: Co ty masz na biurku, do cholery?!
Ja: Moją nową, kochaną roślinkę. Zgadniesz co to jest?
Kiwi: Wiem co to jest! Nienawidzę tego!
Ja: Aha, dobra. Idź sobie to krzyczeć gdzie indziej, on też ma uczucia.
Herkules: Wiesz może, gdzie jest Ares? O. Hej Kiwi. Może wiesz, gdzie jest ten kretyn, co?
Ja: Nie wiem, gdzie on jest, ale patrz! Tata to kupił i pozwolili mi to zabrać do siebie!
Ja: No, prawda, powiedzieli, że mam go nie podlewać, i że mama się tym zajmie, ale... Mam nową roślinkę!
Herkules: Znowu?
Herkules: A gdzie kaktus?
Ja: W śmietniku.
Demeter: Zabiłaś kaktusa?!
Ares: Prawda, że śmieszne?
Hades: Wzruszyłem się.
Ja: Tak, możecie przestać się śmiać.
Ares: Och, daj spokój, każdy ma jakieś talenty.
Herkules: No właśnie.
Ares: Daj spokój, dobra? Przecież nie zrobiłem tego specjalnie! ... Dobra, może zrobiłem, ale to się nie liczy...
Herkules: Debil.
Kiwi: A ja tu sobie cierpię. Tak jakby coś mówię, żebyście mnie pocieszyli.
Demeter: Ale kaktusa? Jak to zrobiłaś?
Ja: No, to na początek go przesuszyłam.
Persefona: Wow.
Ja: A później dałam mu trochę za dużo wody...
Apollo: Nalewałaś mu wody, wtedy kiedy przez przypadek wszedłem ci do łazienki, bo jak zwykle się nie zamknęłaś?
CZYTASZ
MOJE ROZMOWY Z BOGAMI
HumorAres: Jesteście spragnieni idiotyzmu, lub po prostu robicie coś grubszego na kibelku? To doskonały wybór!!!! Ja: To mnie obraża, wiesz. Ares: To ma cię obrazić. Ja: Dzięki. Ares: Prosz. Ja: Zapraszamy serdecznie do tego..... Ares:...