HADES:
Chodziłem po moim biurze bez celu i bez planu jak mam się stąd wydostać. Cholerna jesień. Cholerna Persefona. I cholerna żeńska logika. To, że nie chce z nią spędzać wolnego czasu - czyli ciągle z nią siedzieć - nie znaczy, że mam depresje i jestem Emo. BO, JA NIE JESTEM EMO I NIE MAM DEPRESJI!!!!! Czemu nikt tego nie rozumie? To, że mam czarne ubrania i szarą skórę, do tego czarne włosy, nie znaczy, że będę się ciąć diamentami. No i mam jeszcze ten ognik, ale to się nie liczy. Musze coś wymyślić, pomyślałem. Nie mogę tu dłużej zostać, jeszcze się klaustrofobii nabawię, a to nie byłoby zbyt fajne. Codziennie oglądać szpetną mordę Zeusa, albo jeszcze gorzej, Herkulesa. Nagle usłyszałem rozmowę za drzwiami. Wspominałem już, że w moim biurze świeciły się wszystkie światła? Nie? No to proszę bardzo, wszystkie światła pozapalane, żebym nie mógł uciec cieniem. Persefona wiedziała, że nie będzie mi się chciało wytworzyć plamy cienia i miała rację. Tak na marginesie, to nie wiedziałem, że ja tutaj tak dużo lamp mam. Podszedłem do drzwi i zacząłem podsłuchiwać jak moja „kochana żona" rozmawia z tym „najlepszym psychologiem i terapeutą na Olimpie".
- On popada w depresje kiedy mnie nie ma - oznajmiła córka Owsianki - To słodkie, ale równocześnie troszeczkę dołujące.
- Rozumiem - powiedział ten ktoś, a ja miałem wrażenie, że Persefona mści się na mnie za to, że zapomniałem o naszej 4232634 rocznicy.
Odszedłem od drzwi, żeby nie było żadnej cholernej awantury, że sobie kręgosłup powykrzywiam. Wielkie drzwi z czarnego marmuru otworzyły się i do środka weszła Persefona z Apollem. Persefona była w zwiewnej sukience we wzorek kwiatów z dużym dekoltem, a Ten Dzieciak miał na sobie białą koszulkę i złote szorty do tego jakaś torba i wytrzeszczone oczy. Uśmiechnąłem się w duchu - inaczej się nie uśmiecham, nie przystoi tak idealnej osobie, jaką jestem ja - bał się mnie. Strach jest naprawdę cudowny. Z pomocą Czapki Strachu - jak ja to cudeńko nazywam - z Zeusa mogę zrobić panienkę, która boi się własnego cienia.
- To ja was zostawię. Musze uprzątnąć ogródek, Hades w ogóle o niego nie dba - powiedziała Persefona i wyszła z pokoju.
Zerknąłem na tamtego złotego pajaca i usiadłem na skórzanym fotelu, który miał podłokietniki wysadzane diamentami i szafirami. W odróżnieniu do Aresa, ja mam styl i skóra nie była ludzka, tylko zwierzęca no i nie wiem czemu, ale każda skóra ludzka zaczyna tu strasznie śmierdzieć, może to przez wilgoć, ale prawdę mówiąc nie wiem. Apollo ostrożnie podszedł do krzesła naprzeciwko mnie, po drugiej stronie biurka i usiadł na nim. Wygrzebał coś z tej swojej złotej torby i położył na biurku.
- Musisz to wypełnić - powiedział przesuwając w moja stronę kartkę.
Uniosłem brwi i wybrałem długopis z kości jakiegoś tam nic nie znaczącego człowieka, a nie przepraszam, każdy człowiek nic nie znaczy. Spojrzałem znudzony na kartkę i uniosłem brwi jeszcze wyżej. To nie był żaden cholerny kwitek, to kartka, na której było 30 kółek, a ja te kółka miałem zapełnić jakimiś rysunkami. Odchrząknąłem i powiedziałem:
- Ty tak na serio?
- Tak, a czemu nie? - odpowiedział - Mam być twoim psychologiem. Więc zrób to, a jak skończysz to opowiesz mi co tam narysowałeś.
Westchnąłem zrezygnowany, ale zacząłem to wypełniać rysunkami. Po jakimś czasie - nie wiem jakim, nie mam zegarka w głowie, a na ręce nie noszę - skończyłem wyrysowywać.
- Już - warknąłem na tamtego.
Odwróciłem rysunek w jego stronę i przybliżyłem do niego. Apollo na początku się uśmiechnął, ale zaraz ten debilny uśmieszek zszedł mu z ust.
CZYTASZ
MOJE ROZMOWY Z BOGAMI
UmorismoAres: Jesteście spragnieni idiotyzmu, lub po prostu robicie coś grubszego na kibelku? To doskonały wybór!!!! Ja: To mnie obraża, wiesz. Ares: To ma cię obrazić. Ja: Dzięki. Ares: Prosz. Ja: Zapraszamy serdecznie do tego..... Ares:...