No więc, są święta. Drzewko jest. Pominę to, że prawie się pozabijali o to jakie to będzie drzewo. Pominę to, że Hades w tym zgiełku chciał mnie zabić przewracając to drzewo na mnie. Ale spoko, nic mi nie jest. Drzewo się przekręciło i trafiło w Demeter. Set ma podbite oko i jego dolna warga nie istniała przez jakieś 3 minuty – pokłócił się o to jaki kolor będą miały ozdoby. Nikt nie zgodził się na to żeby wszystko było czerwone. Ra musiał go uspokajać w oddzielnym pokoju. Jupiter i Zeus prawie się pozabijali. Jezus się poryczał kiedy Bóg wręczył mu prezent mówiąc: „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin", uciekł wtedy z płaczem i wrzaskiem: „Czemu, Szatan może zapamiętać, że dziś nie mam urodzin, a ty nie???!!!". No trochę dram było. Kiwi prawie złożył Lokiego w ofierze, a Thora przerobił na piernik. Po tym zginął gdzieś z Apollem na kilka godzin, jak wrócili musieli się znowu wracać, bo Apollo zauważył, że ma na sobie za dużą o kilka rozmiarów koszulkę Kiwi. Zamiana ubraniami zajęła im kilka godzin. Później Apollo zaczął śpiewać kolędy – Ares i Mars zabrali mu gitarę i przywalili mu w łeb. Nigdy nie widziałam, jak Ares albo Mars uciekają przed kimś przerażeni (Zeus i Jupiter się nie liczą), Kiwi prawie wygrał, tylko Apollo się obudził, znowu zniknęli w jego apartamencie. Czy wspominałam już, że prawie mnie zabito? Nie chodzi mi o Hadesa – przyzwyczaiłam się. Mars zmiażdżył mi na pewno dwa żebra, mówiąc przy tym cicho: „Zniszczę cię". Fajne życzenia, no nie? Kilka razy takie dostałam... No, ale nareszcie przyszedł czas na jedzenie, a później na prezenty.
Ja: Tyle ich tu jest... Tyle prezentów... Tyle kasy... Tyle książek...
Herkules: Co ty tam sobie mamroczesz?
Ja: Nic, nic!
Hestia: No więc, bardzo się cieszę, że wszyscy odpowiedzieli na zaproszenia i...
Odyn: Jakby ktoś nie przyszedł to by został usmażony błyskawicą.
Budda: Na zaproszeniu tak było.
Hestia: ... Jesteśmy tu teraz razem. Mam nadzieję, że wszystko się uda.
Hades: Oby to się jak najszybciej skończyło.
Dionizos: No to kiedy polewamy?
Bachus: Czekałem na to pytanie.
Bóg: Nigdy. W wigilie się nie pije.
Szatan: Hipokryta. Pieprzony hipokryta.
Ja: Możemy już jeść?
Hermes: No właśnie? Specjalnie dzisiaj głodowałem, żeby się nażreć.
Merkury: Ja też.
Kiwi: A ja zrobiłem kiwi w sosie wodorostowym!!!
Posejdon: To my mieliśmy nie jeść, tak?
Amfitryta: Echhh.
Posejdon: Ups.
Thor: Podwójne ups.
Westa: Teraz powinny być życzenia, ale...
Mars: Życzę wam wszystkim żebyście zdechli jak najbardziej boleśnie!!!
Westa: ... Dlatego nie będzie życzeń, więc możemy jeść.
Bóg: Bezbożnicy.
Szatan: Czemu żresz, jak nie złożyłeś życzeń?
Bóg: Mnie to nie obowiązuje!!!
Ja: Och, nareszcie pierogi.
Hermes: Całe moje.
CZYTASZ
MOJE ROZMOWY Z BOGAMI
HumorAres: Jesteście spragnieni idiotyzmu, lub po prostu robicie coś grubszego na kibelku? To doskonały wybór!!!! Ja: To mnie obraża, wiesz. Ares: To ma cię obrazić. Ja: Dzięki. Ares: Prosz. Ja: Zapraszamy serdecznie do tego..... Ares:...