Nauka vs. religia

248 27 8
                                    

Jestem w pokoju, aktualnie siedzę i myślę czego uczyć się na początku. Mam siedem przedmiotów do wyboru. Nie wiem, czy wybrać religie – 12 pytań – czy fizykę – wzory, tylko wzory. Co ja mam zrobić? A może rzucić te dwa przedmioty, dostać 6 z biologii? Albo, przypomnieć sobie województwa. Albo historia. Lub zwariować i pouczyć się niemca? Nie wiem. Ale wzory może poprawią mi sytuację na pierwszy semestr i tym samym na drugi? Chyba się w tym momencie nad sobą użalam... Albo nie, nie wiem.

Ja: Wdech wydech. Niedługo ferie.

Atena: Poucz się fizyki. Żebym choć raz była z ciebie dumna.

Ja: Biologia też jest ważna.

Atena: Fizyka lepsza.

Ja: Jeśli chodzi o rysowanie lustrzanego odbicia, to owszem, fizyka jest fajna i pioruny. Też są fajne.

Zeus: Moja krew.

Ja: Myślałam, że wiesz, że mam twoją krew.

Bóg: Poucz się Religi, nie bądź jak oni, heretykami.

Ja: Co. Ty. Tu. Robisz.

Bóg: Odwiedzam obóz wroga.

Atena: Wiem jak przekonać cię do nauki.

Ja: Podpalanie?

Atena: Nie.

Maria Skłodowska-Curie: Raduje się i całą promienieje, że cię wiedze Ateno! (sorry, musiałam ten chemiczny żarcik tu wcisnąć – dopisała Hermafrodyta)

Atena: Ja ciebie też! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam!

Ja: Co...?

Isaac Newton: No super, ale jakoś odwiedzin brak.

Atena: Nie mogę cały czas do was schodzić na dół.

Ja: Co...?

Bóg: Nie słuchaj ich nawet na nich nie patrz! Heretycy!

Isaac Newton: No wiesz?

Charles Darwin: U ciebie, Bóg, ciemnogród jak zwykle, co?

Ares: He...

Ares: Jak widzę, kółko miłośników, wszystkiego co normalna osoba nie lubi prawie w komplecie, więc ja sobie idę. Bo też mam przyjaciół!

Maria Skłodowska-Curie: A temu co się stało? ... Nieważne. Przyniosłam serniczek!

Ja: Ej, zaraz!

Ja: Nie będziecie żreć tutaj, bo wszystko mi zabrudzicie!

Albert Einstein: Bród jest względny. Dawaj tego sernika Maria!

Ja: No, ale...

Maria Skłodowska-Curie: Nie gadaj tylko jedz.

Ja: Dobra...

Atena: Dobre.

Charles Darwin: Jak ewolucja.

Isaac Newton: No, niezłe, no.

Maria Skłodowska-Curie: Sama chemia. (znowu... – dopisała Hermafrodyta)

Maria Skłodowska-Curie: W biedrze kupiłam. Albo nie... Nie wiem, nie pamiętam.

Ja: Czy to są rodzynki?

Bóg: No na serio? Wolicie sernik od duchowej dorosłości? Nie mam słów.

MOJE ROZMOWY Z BOGAMIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz