Rozdział 5

29.6K 2K 305
                                    

Nuka


Wyjechałem tej samej nocy. Zostawiłem wiadomość ojcu o tym, że wrócę po południu w sobotę. George — mój zastępca i główna beta — zadzwonił, że przestał dawać sobie radę z młodymi szczeniakami. Smarkacze chowały się po kątach, nikogo nie słuchając. Stwierdziłem, że pojadę tam i warknę parę razy, a potem zajadę do Lydii na bzykanko. Wówczas wróciłbym do Cowden'ów.

Jak zaplanowałem, tak też zrobiłem, a Lydia nie miała nic przeciwko, kiedy zwaliłem się do niej z samego rana i wciągnąłem ją do sypialni. Nigdy dotąd nie byłem tak sfrustrowany, więc potraktowałem ją nieco za ostro, wykańczając za pierwszym razem. Musiałem długo czekać, zanim zgodziła się na powtórkę. Zostałem z nią do wieczora. Spaliśmy, pieprzyliśmy i od czasu do czasu rozmawialiśmy. Nie była idiotką, jak większość, z którymi sypiałem i nawet ją lubiłem.

— Nie wiem, co dzisiaj w ciebie wstąpiło — rzuciła na odchodnym.

Nic nie rozumiejąc, uniosłem znacząco brew.

— Zawsze dajesz mi mega orgazmy i jesteś cały mój na te kilka godzin, ale dziś...

— Co dziś?— warknąłem zirytowany.

— Byłeś jakiś dzikszy, a zarazem nieobecny.

Dotknąłem jej nagiej, opuchniętej kobiecości, która spływała chwilę wcześniej soczystymi sokami. Mogłem poczuć, że znów jest gotowa.

— Och. Więc tylko wydawało mi się, że twoja szparka mnie dziś gościła? Sądziłem, iż wielokrotna penetracja aż nadto świadczy o mojej całkowitej obecności.

— Mam na myśli, że myślami błądziłeś gdzieś indziej — parsknęła, odsuwając się — Masz kogoś na oku?

Spojrzałem na kobietę. Uśmiechała się zadziornie. Dziwne.

— Nie.

— Cóż. W razie czego wpadaj. Zawsze jestem chętna.

Przejechała uwodzicielsko palcem po mojej klacie i gdyby nie jej stanowcze spojrzenie pomimo gestu, wziąłby ją pod ścianą. Cały czas czułem się niezaspokojony, a ona sprawy nie ułatwiała, drażniąc się ze mną. Z kpiącą miną pomachała, gdy odpalałem swoją maszynę. Nie miałem zamiaru analizować jej dziwnego zachowania. Ostatnio świat zwariował. Nie mam na to lepszego wytłumaczenia.  





Nadia


Rodzice byli w szoku, kiedy rano zobaczyli mnie i Alexa wczołgujących się do jadalni. Właśnie wtedy odkryłam, że mieliśmy gości. Natychmiast się otrząsnęliśmy, a ja zaczęłam żałować, że nikogo nie zawiadomiłam o swoim powrocie. Gdybym to zrobiła, ktoś by mnie poinformował, wówczas zrezygnowałabym ze swojego przyjazdu i poczekała aż zdobyłabym eliksir zwłaszcza, wśród nich były niesparowane samce.  Ze zdziwieniem jednak przyjęłam wiadomość, że przyjechał syn państwa Bailey, którego nigdy nie miałam okazji poznać. Zawsze się mijaliśmy. 

W trakcie rozmowy wyszło na jaw —  co przyjęłam z ulgą— że bety znalazły sobie hotel w miasteczku, a Nuka wyjechał w nocy w sprawie watahy. Co lepsze, nic nie zapowiadało, że miał zamiar wrócić. Miałabym nie lada pecha, gdyby jeden z nich okazał się moim partnerem duszy. Dlatego właśnie wolałam chuchać na zimno zażywając specyfik. Nie chciałam jeszcze ustatkowania tak, jak robili to wszyscy dookoła. Jakby nie mieli innych priorytetów w życiu! Ja na pewno nie byłam gotowa na takie zobowiązania...

Uśmiechnęłam się do siebie, ale mojej radości nie podzielał nikt wśród zebranych. Matka Nuki chodziła wkurzona, natomiast jego ojciec sprawiał wrażenie jakby zachmurzonego, jednocześnie zrezygnowanego. Nie wiedziałam jak to było możliwe uzyskać taki efekt na twarzy, ale zaczęłam podziwiać w nim tę dwuznaczność.

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz