ENJOY!!!
Nuka
Zdezorientowany, poczułem szarpnięcie. Nadia wyrwała mi się z objęć, a wtedy przeszył mnie ból, ponieważ w miejscu, gdzie byłem wcześniej zraniony unosił się zapach krwi. Wciąż jeszcze nie zregenerowałem się odpowiednio, więc nie mogłem jeszcze szarżować.
Zauważyłem, że spoglądały na mnie trzy pary oczu. Mnie jednak obchodziło w tej chwili — to jedno oburzone.
— Nie dotykaj mnie, ty puszczalski kundlu! — syknęła, podchodząc bliżej nieznanych kobiet.
Mimo woli wymsknął mi się ostrzegawczy pomruk. Dziewczyna podniosła podbródek i rzuciła nieme wyzwanie.
Zacisnąłem zęby i wbiłem sobie pazury w dłoń.
— Kim są te panie?
— To jest mój Pan Młody — wskazała mimochodem na mnie — Nuka. A to są moje siostry Zara i Jackie.
Siostry? Pan Młody?
— Nie słyszałem o tym, by Marcus miał więcej córek.
Usta Nadii zadrżały komicznie.
— Nie biologiczne siostry, wilku. Ponieważ mamy tylko kobiety, każda z nas jest siostrą dla drugiej — wtrąciła poważnie Zara.
Wszystkim trzem oczy zabłyszczały na srebrno, a usta wykrzywiły się kpiąco.
Najwyraźniej brawura była wkodowana w geny jej gatunku. Tym lepiej dla naszego potomstwa.
Na tę myśl oniemiałem.
Postanowiłem nie zastanawiać się nad dziwnym pomysłem, który zalągł się na dnie mojego umysłu. Wcześniej nie odczuwałem chęci posiadania potomstwa, ale wiedziałem, że to się kiedyś będzie musiało stać. Dlatego ta niespodziewana myśl zaniepokoiła mnie.
— Miło mi poznać! — zakrzyknęła blondynka — Zostajemy tu z Nadią.
— Tak po prostu? — wycedziłem, trzeźwiejąc natychmiast.
Pokiwała bezczelnie głową, a potem odwróciła się gwałtownie do Nadii i wystrzeliła.
— A tak w ogóle mieszańcu... to, czemu dałaś się w to wciągnąć. Sądziłyśmy, że nie szukasz Pana Młodego... szczególnie wśród wilków.
— Nie wasz interes — syknęła.
— Ej! Uważaj! Jako starsza W...
— Jackie! Umowa do cholery!
— Ups...
Przyglądałem się temu ze zdumieniem. Ogarnęła mnie złość, gdy Nadia powstrzymała blondynkę przed ujawnieniem prawdopodobnie czegoś istotnego, co pomogłoby w zrozumieniu tej skomplikowanej kobiety.
— No dobra, ale jak do tego doszło? — ciągnęła naburmuszona niczym pięcioletnie dziecko, któremu odmawiano przejechania się kolejką górską.
Nie jednak to spowodowało, że na kilka sekund osłupiałem. Nadia niespodziewanie się zarumieniła. Musiałem aż przetrzeć oczy, żeby upewnić się, że dobrze widziałem i nie miałem omamów. Ale jej twarz naprawdę ozdobiły czerwone plamki.
Próbowała nie patrzyć na żadne z nas, uparcie wbijając spojrzenie w ziemię, co samo w sobie było zaskakujące. Jeszcze takiej jej nie widziałem. Wcześniej nie unikała wzroku, nie pokazywała po sobie żadnych emocji, a teraz zaprzeczała bzdurom, którym ją zaszufladkowałem. A przynajmniej niektórym...
Nadia wciąż nic nie zrobiła, żeby pospieszyć z wyjaśnieniami i najwyraźniej nie zamierzała niczego ujawniać, ale zdążyłem poczynić wniosek, że Jackie była największym natrętem na ziemi — tak mi podpowiadał instynkt.
Ciągnęła ją za ramię, próbując wycisnąć z niej wszelkiego rodzaju informacji i irytująco jęczała, a w tamtym momencie uświadomiłem sobie, że dziewczyna może się mi na coś przydać.
Rozluźniłem się i usatysfakcjonowany zrzuciłem bombę.
— Porwałem ją.
Nadia wytrzeszczyła w przerażeniu szeroko oczy i za chwilę patrzyła na mnie z nienawiścią. Co ja znowu takiego zrobiłem?
Kiedy usłyszałem chrumkanie Jackie i Zary, zrozumiałem.
~~ Jesteś taaakim idiotą — wytknął wilk śpiewająco.
Przegryzłem wargę. Chciałem coś powiedzieć, naprawić to jakoś, ale rżenie nie ustępowało. Jackie co chwila krzyczała o tym, jaką to ofermą trzeba być, żeby zostać uprowadzonym przez pchlarza. Warknąłem, ale zignorowały mnie.
Nie dążyłem do tego, żeby ją upokorzyć...
Nadii jednak to nie interesowało. Już po chwili leżała na mnie okładając pięściami. Starałem się unikać ciosów, ale dwa razy zdołała mnie trafić. Za drugim, zaszumiało mi w głowie. Przewróciłem ją na plecy i zrobiłem coś, czego dotąd nigdy nie zrobiłem. Przeprosiłem.
Wpatrywała się we mnie, intensywnie dysząc. Trwało to wieki. Zagapiłem się na jej usta. Miałem oczywisty zamiar, ale zaciskająca się szczęka Nadii i oczy błyszczące dobrze znaną mi barwą, nie szczególnie nastrajały do pocałunku. Poza tym mieliśmy widownię.
— Złaź ze mnie! — wydusiła przez zęby, a ja z niechęcią posłuchałem.
Wyciągnąłem dłoń, by pomóc, ale trzepnęła ją tylko i sama wstała.
Uśmiechnąłem się szczerze. Bawiło mnie to. Cholernie mnie bawiła jej zadziorność.
Nie mogąc się oprzeć, zmierzwiłem jej włosy i odszedłem, słysząc za sobą przekleństwo. Może nie pokocham jej, ale zdecydowanie zdążyłem już ją polubić, pomimo wkurwiającej natury.
Postanowiłem wieczorem przeprosić ją porządnie i ustalić zasady.
CZYTASZ
I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)
WerewolfNuki, alfa nowej watahy uważa, że porządny seks i walka w zupełności go uszczęśliwiają, pomimo narzekań ojca, by znalazł sobie partnerkę. Nadia jest ludzką złośnicą : ,, Owszem, podoba mi się koleś, ale prędzej skisnę niż rozłożę nogi przed j...