Enjoy!
Nuka
— Muszę cię oznaczyć. Co więcej po tym, nie możesz mnie opuszczać przez 6 tygodni. No i musisz mnie odwiedzać jak najczęściej podczas tych... podróży.
Oburzona szarpnęła się z fotela ciskając gromy. Za każdym razem gdy tak robiła, stawał mi. Jestem bardziej spaczony niż myślałem. Załamany tym wnioskiem skarciłem swoje przyrodzenie.
— Nie uważasz, że to za duża cena?
— Nie.
—Oczywiście, że nie – ironizowała — Zdziwiłabym się, gdybyś twierdził inaczej.
— Nadio...
Dziewczyna wciągnęła powietrze patrząc na mnie dziwnie. Właśnie wtedy tknęło mnie, że po raz pierwszy zwróciłem się do niej po imieniu.
— ... to dla mnie ważne.
— A dla mnie moja wolność.
Tyle jeżeli chodzi o dobre intencje.
— Mam tego dość! — wydarłem się — Powinienem po prostu wziąć, przełożyć cię przez kolano, wrzucić do samochodu i odjechać. Ale kurwa mać, staram się to załatwić w cywilizowany sposób, ale do cholery... Ty— wskazałem groźnie palcem — nie dajesz temu szansy!
Jeżeli sądziłem, że tyrada wywrze na niej jakieś wrażenie, to się grubo przeliczyłem. Siedziała jak słup soli i nie odezwała się, spoglądając gdzieś w bok.
Szlag mnie trafił. Wypadłem z biura. Z nią po dobroci się nie da. Nie chce moich warunków? To nie dostanie nic. Ruszyłem do pokoju, który zajmowali moi rodzice. Musiałem zrobić coś, czego naprawdę nie chciałem. Poprosiłem ojca o przysługę.
Nadia
No i zaczął się melodramat. Zaśmiałam się sucho i zamknęłam oczy, by odciąć się w jakiś sposób od burzy, szalejące we mnie. Wstałam i z utęsknieniem wpatrywałam się w naszyjnik z trzema, przeplatającymi się rogami. Czułam gorycz. Przez tego czubka utraciłam swój drugi dom. Ale nie może mnie zmusić do czegokolwiek. Nie jestem jakimś podrzędnym człowiekiem, którym może pomiatać. Nawet nie wie jak bardzo się myli w swojej ocenie. Nie wiem dlaczego tak się wkurwia, że jestem jego przeznaczoną, ale to ja mam poważne powody, by się wściekać.
Przez resztę dnia, nie wychodziłam z pokoju. Poprosiłam Emily, jedną z omeg by przyniosła mi posiłek. Zerknęłam na ścianę, na której wisiała mapa udekorowana czerwonymi szpilkami. Przyciągnęła moją uwagę. Dawno nie myślałam o podróżach. W przeszłości marzyłam o nich, ale z powodu mojej sekretnej pracy, nie miałam czasu na zabawę. Wyjeżdżałam 'służbowo'. Wpadałam i wypadałam, nie mając szans na zwiedzanie. Dlatego wbijałam szpilkę z czerwoną główką w miejsca, gdzie byłam i chciałabym wrócić. W ciągu trzech lat, zebrała się tego pokaźna sumka. W tamtej chwili właśnie, postanowiłam, że czas spełnić marzenia. Wzięłam się za tworzenie planu podróży.
Ślęczałam nad laptopem z dwie godziny, aż znudzona szarpnęłam za szufladę biurka, wyciągnęłam szkicownik i ołówek. Podreptałam do balkonu, zaciągając się świeżym powietrzem i zamruczałam. Zapach lasu. Zapach domu. Usiadłam na krzesełku i zaczęłam kreślić, nie zastanawiając się specjalnie, co tworzę. Czas mijał powoli, ale kiedy z moich wypocin, zaczął się wyłaniać bardzo realny kształt, wzdrygnęłam się. To był mężczyzna, którego spojrzenie było mi dziwnie znajome. Zirytowana zmięłam kartkę sięgając po zapałki leżące przy kominku. Podpaliłam niedokończony szkic, a gdy papier zajął się ogniem, wyrzuciłam do kominka upewniając się, że dowód został zniszczony.
Ach te wilcze sprawy mnie zabijają. Dlaczego musiały mnie znaleźć wilki? Uśmiechnęłam się. Kochałam rodziców, ale dzieliły nas wartości. Tacy jak ja, to samotnicy podczas gdy oni poszukiwali towarzystwa, rodziny. Choć ja też nie byłam całkowicie jak moje towarzyszki, zaprzysięgłe siostry, przyznałam.
Poczułam senność więc zerknęłam na zegarek. Ze zdziwieniem zauważyłam, że jest dopiero ledwie po dwudziestej. Żachnęłam się. Za dużo stresu w ostatnich dniach, zadecydowałam. Podeszłam do komody, wyciągając koronkowe czarne figi i szarą bokserkę. Rzuciłam je na umywalkę i wzięłam szybko gorący prysznic, mrucząc z rozkoszy. Gdyby nie zmęczenie, zrobiłabym sobie prawdziwą kąpiel w wannie, siedząc niemiłosiernie długo.
Po wyjściu z kabiny, zrobiło się cholernie zimno, co moje stojące sutki potwierdzały. Opatuliłam się puszystym, kremowym ręcznikiem. Szybko wyszczotkowałam włosy, umyłam zęby i ubrałam się w przygotowane ubrania.
Chwilę później wskoczyłam pod pierzynkę zaciągając się świeżym zapachem pościeli i pogrążyłam w błogim śnie.
Nie wiedziałam, ile dokładnie spałam, ale moje ciało w środku nocy gwałtownie się spięło. Uchyliłam lekko oczy, stawiając moje wszystkie zmysły na baczność. U podnóża łoża, dostrzegłam kształt wysokiej, barczystej postaci, której połowa twarzy była skryta pod kapturem. Delikatnym ruchem, wsunęłam pod poduszkę dłoń po — zawsze znajdujący się tam — sztylet. Zacisnęłam na nim palce i czekałam, aż koleś wykona ruch. Podszedł do mnie w końcu z jakąś szmatką w ręce. Czując specyficzny zapach naprężyłam mięśnie, przeczuwając, co się święci i kim jest zakapturzony facet.
— Wiem, że nie śpisz. Twoje serce nienaturalnie szybko bije.
To tyle jeżeli chodzi o działanie przez zaskoczenie. Uniosłam broń w stronę brzucha mężczyzny, ale za szybko wstałam i zakręciło mi się w głowie. Sukinsyn wykorzystał to, wytrącając ostrze z ręki, chwytając mnie wpół. Wyrzuciłam nogę trafiając go w szczękę. Nie przemyślałam jednak tego, że po takim przyłożeniu mnie puści. Tak więc znalazłam się na kolanach podpierając się dłońmi, gotowa do skoku, którego nie dane mi było wykonać. Przygnieciona przez wielkie, twarde cielsko i policzkiem całującym podłogę, wykręcałam się. Sekundę później leżałam na plecach, z rękoma przygwożdżonymi po bokach, spoglądając na mordę wykrzywioną w złośliwym uśmiechu. Szarpnęłam głową uderzając go w nos. Stęknął, ale nie poluźnił zaciśniętych palców na moich przedramionach.
Zrobiłam błyskawiczny, zsynchronizowany ruch: jedna ręka podjechała w górę, druga w dół i wykonałam pchniecie biodrami. Mężczyzna poleciał na bok chwytając mnie nogami. Kiedy moja pięść kierowała się w stronę jego krocza, straciłam równowagę kiedy odepchnął się ode mnie. Znów leżałam pod nim, ale tym razem nie usiadł na mnie lecz położył, dotykając swoim przyrodzeniem mojej kobiecości. Stęknęłam, z braku powietrza i zamachnęłam się na niego z całej siły. Znów chwycił moje ręce w żelaznym uścisku.
Zjeżyłam się, czując napierającą, coraz większą erekcję. Najwyraźniej to go podnieca. Zbulwersowana do granic, wydałam z siebie stłumiony dźwięk. Poczułam brutalnie wpijające się we mnie usta, więc złośliwie ugryzłam go w wargę do krwi.
Do moich uszu dobiegł warkot.
Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. Ja, śmiesznie pokonana przez slamskiego kundla! Facet przyłożył mi szmatkę do nosa i zanim ponownie dla mnie tej nocy nastała ciemność, do głowy przyszło mi parę słów: Kurwa pierdolona mać jego!
_______________________________________________
Ilość słów : 989
Opublikowano : 20.12.2016
![](https://img.wattpad.com/cover/92374227-288-k301582.jpg)
CZYTASZ
I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)
WerewolfNuki, alfa nowej watahy uważa, że porządny seks i walka w zupełności go uszczęśliwiają, pomimo narzekań ojca, by znalazł sobie partnerkę. Nadia jest ludzką złośnicą : ,, Owszem, podoba mi się koleś, ale prędzej skisnę niż rozłożę nogi przed j...