ENJOY!!!
Nuka
Miałem złe przeczucia, kiedy zostawiłem Nadię samą w pokoju, więc kiedy usłyszałem ryk dochodzący stamtąd, pognałem z prędkością — nawet dla mnie — niezwykłą. Mój wilk poganiał mnie, targany obawą, że naszej przeznaczonej coś grozi. Wolałem nie wyobrażać sobie wyrazu zdziwienia na mojej twarzy, na widok kobiety siedzącej na Sebastianie, okładającej go bez opamiętania. Wziąłem ją pod pachy, przy okazji dostając po twarzy.
Zauważyłem, że mój brat stracił przytomność. Włosy, stały na baczność w różne strony . Twarz wgnieciona,dookoła pełno krwi , a na Nadii tylko małe zaczerwienienie na policzku, które wkrótce przemieni się w siniak.
Wezwałem gammy — wilki które rodziły się, ze zdolnościami uzdrowicieli. Dwójka młodych samców pozbierała Sebastiana i wyniosła. Wtedy odwróciłem się, do przyczyny owych zdarzeń. Uniosłem brew w niemym pytaniu.
Zaległa niewygodna cisza.
— Wytłumaczysz mi co się stało?— w pytaniu zawarłem rozkaz.
— Zapytaj tego frajera!
Odwróciła się na pięcie i wyszła. Możliwe, że wprawiło mnie to w takie osłupienie, że chwilowo straciłem zdolność rozumowania. Wiedziałem tyle, że stałem przez parę minut wpatrzony w ścianę, zachodząc w głowę, jak mam sobie poradzić z tym wstrętnym babsztylem. Głupio mi się było przyznać — nawet przed sobą, a może zwłaszcza — ale głos alfy na nią nie działał. To jedna z przyczyn, dlaczego tak irytujące, było przebywanie z nią w tym samym pomieszczeniu.
Tym razem jednak nie czułem piekącej wściekłości. Normalnie taki brak szacunku powodował śmierć nie jednej osoby.
Wybiegłem za nią, spodziewając się, że jest pewnie w drodze przez las. Ponownie mnie zaskoczyła siedząc w jadalni, z nogą założoną na drugą i ramionami swobodnie opierającymi się o oparcie krzesła. Wyglądała prowokująco i najwyraźniej... wyczekująco? Czekała na mnie?
Rozejrzałem się po jadalni, ale nie zwęszyłem podstępu.
Stłumiony chichot wyrwał mnie z analizy. Wydawała się szczerze rozbawiona. Powinna się wściekać, a przynajmniej o to ją posądzałem. Byłem wręcz przekonany, że zastanę ją dalej naburmuszoną i ciskającą gromy.
Nie podobało mi się to, co zobaczyłem, bo to oznaczało, że nie reagowała według schematu. Czułem się, jakby ktoś podłączył źle kable w zabawce i teraz funkcjonowała niepoprawnie.
— Nie marszcz się tak.
— Będę to robił, jeśli zechcę.
Spojrzała na mnie jak na krnąbrne dziecko, czym mnie totalnie zirytowała. Z nas dwojga w końcu to ja byłem znacznie starszy, więc to do mnie należało granie takiego, nie na odwrót. Tymczasem, co ona sobie w ogóle myślała?
— Coś ci się nie podoba? — wydusiłem przez zęby.
— Tak... ty — westchnęła przeciągle — Jak twoim zdaniem mamy tu razem... koegzystować?
— Bardzo proste. Będziesz miała obowiązki luny, z którymi zapoznam cię. Nie ukrywam, że w kwestii oznaczenia bardzo mi się śpieszy, ale postaram się dać tobie czas, na pogodzenie się z ta myślą?
— Pogodzenie? — powtórzyła głucho.
— Postaram się z całych sił, pomóc ci w adaptacji.
CZYTASZ
I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)
Hombres LoboNuki, alfa nowej watahy uważa, że porządny seks i walka w zupełności go uszczęśliwiają, pomimo narzekań ojca, by znalazł sobie partnerkę. Nadia jest ludzką złośnicą : ,, Owszem, podoba mi się koleś, ale prędzej skisnę niż rozłożę nogi przed j...