Rozdział 61

17.4K 945 79
                                    

Nie bijcie mnie, proszę :D 





Nadia

Zamieniam się powoli w takie samo zwierze jak Nuka, stwierdziłam, szczerząc się do talerzy. Spałam tylko cztery godziny, ale i tak miałam fantastyczny nastrój. Na tyle dobry, że nawet zwyczajne zmywanie naczyń mnie radowało.

Czy to dziwne? Cóż, na tym chyba polega więź. Trzeba po prostu się z tym pogodzić i iść z prądem.

Zmrużyłam oczy i przed oczami pojawiła mi się scena oznaczenia. Zadrżałam. Ostatnia noc była niezapomniana. Wciąż czułam dotkliwe skutki szalonej, całonocnej jazdy. Jeżeli tak wygląda pierwsze oznakowanie, to boję się pomyśleć, jak będę funkcjonować po sparowaniu.

Westchnęłam zirytowana, gdy mimowolnie przeszedł mnie dreszcz podniecenia.

— Myślisz o czymś zbereźnym, mam rację? — usłyszałam tuż przy uchu i poczułam obejmujące mnie ramiona.

— Doskonale wiesz, że tak... po co pytasz — udałam obrażoną, co mi kompletnie nie wyszło, więc oblałam Nukę wodą z pianą.

Facet parsknął i podgryzł mi skórę na karku. Zakręciłam wodę i poddałam się przyjemności, jaką sprawiał mi jego dotyk. Oparłam ręce o blat i pochyliłam się lekko. Ciepłe ręce sunęły zaborczo po boku, aż zmieniły kierunek, zatrzymując się na brzuchu. Jedna ręka podjechała wyżej i spoczęła na piersi, którą zaczął ugniatać tak, jak tego pragnęłam.

Czułam coraz szybszy oddech Nuki, gdy przybliżył się całym ciałem do moich pośladków. Napierał swoim wybrzuszeniem, przez co coś szarpnęło moim podbrzuszem, a cipka zareagowała wilgocią, na ten kontakt. Przełknęłam ślinę i nabrałam drżącego oddechu. Klatka piersiowa zaczęła się unosić spazmatycznie.

Usta partnera odszukały drogę do znaku i w subtelnym ruchu popieściły miejsce, powodując ugięcie się moich kolan. Pochyliłam głowę do przodu i jęknęłam niezdolna się powstrzymać. Poczułam odsuwający się materiał stanika i dłoń na nagiej skórze.

To było cudowne, do chwili, gdy nie usłyszałam rozbawionego chrząknięcia. Stęknęłam niepocieszona, gdy gorące ciało kochanka oddaliło się ode mnie. Warknęłam na przybysza, chcąc skrócić go o głowę, ale intruz okazał się moim przyszłym teściem. Zamrugałam niepewnie i zmarszczyłam brwi.

— Nie mogłeś pozwolić nam dokończyć? — warknęłam groźnie.

Zaraz, zaraz. Warknęłam? Jak to jest możliwe?

Nuka i Edward popatrzyli na mnie jak na dziwny okaz ssaka. Skrzywiłam się na tę myśl. Odchrząknęłam a oni, jakby wybudzeni z transu pokręcili głowami. O mało nie wybuchłam śmiechem na ten widok. Byli strasznie podobni, nie tylko z wyglądu, ale z charakteru.

— Cieszę się, że pracujecie nad potomstwem. Nie mogę się doczekać waszego pierwszego szczeniaka.

Ukradkiem zerknęłam na Nukę. Wydawał się spięty. Wzruszyłam ramionami i odparłam.

— Nie pracujemy. Pomyślimy o dzieciach za parę lat.

Zapadła niezręczna cisza. Nuka przywdział wściekły wyraz twarz, a jego ojciec wyglądał na ogłuszonego nowiną, patrząc na swojego syna. Nagle zerwał się i z błagalnym spojrzeniem wlepił gały we mnie.

No to jedziemy...

— Ale dlaczego? Czy on nie chce? Całe życie mówił, że nie chce młodych, ale do cholery, ma teraz partnerkę. Myślałem, że coś się w końcu zmieniło.

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz