ENJOY!!!
Nadia
Znaleźliśmy się w podziemiu, gdzie znajdowała się sala balowa. Przy ścianach stał bufet i krzesła dla zmęczonych gości. Z sali balowej można było przejść do bardziej ustronnego miejsca, by odpocząć na kanapie, czy też odetchnąć od tłumu ludzi. Pomieszczenie było zaopatrzone w barek.
W tylnej części sali znajdowały się pomieszczenia łazienkowe. Istniały trzy wyjścia ewakuacyjne, całkiem zrozumiałe, przy takiej ilości osób. Na środku parkietu, miejsce zajął wynajęty przeze mnie DJ — Stan, mój starszy o rok kumpel ze szkoły, z którym po tym, jak zakończył naukę, straciłam kontakt. Chłopak tworzył zajebistą, skomplikowaną muzykę. Dziś jednak zapuszczał rytm dla tłumu, więc raczej były marne szanse, że popisze się arsenałem trików muzycznych. Za coś trzeba żyć.
Zanim zabawa na dobre miała się zacząć, zbliżyłam się do niego i zagadałam.
— Witka!
— Cześć ND ( czyt. endi, od NADIA)
— Biznes kwitnie?
— Nie tak jakbym sobie tego życzył — zaśmiał się, a ja wraz z nim. — A co ty tak w ogóle tutaj robisz?
— Jestem z wilkiem...
— Ty? No nie wierzę. A co z Sachi?
— Zerwałam już ponad rok temu.
— Wow. O co poszło?
— Zazdrość? Wiesz jak działa na mnie zaborczość.
— To trochę paradoks, że w celu uniknięcia zaborczości wybrałaś akurat wilka. To jak z deszczu pod rynnę.
Zarechotałam przyznając blondynowi rację.
— Drobny szczegół... to on wybrał mnie. Jestem jego przeznaczoną.
— Toś się wkopała. A co z eliksirem?
— Doszło do pewnych komplikacji po drodze. To rozmowa na dłuższy czas... Co powiesz na drinka, jak to wszystko się skończy?
— W porządku — puścił oko —To co? Rozkręcamy imprezę?
— Tak jak zwykle, dziecinko.
Cmoknęłam go głośno i skierowałam się tanecznymi krokiem do Megan.
Dziewczyna wyglądała na rozdartą pomiędzy uduszeniem mnie, a schowaniem się za plecami swojego faceta. Ostrzegłam jednak, czego nie mogła dziś robić.
Obie zrobiłyśmy się na bóstwo, więc nie wolno nam było tego spieprzyć. Ja miałam długą do ziemi niebieskoszarą kreację, z podwyższonym stanem, wiązaną na karku. Megan z kolei śliczną jasno — różową, luźną sukienkę do kolan, układającą się szeroko po bokach.
Bałam się, że dziewczyna nie umie tańczyć, ale robiła to z naturalnym wdziękiem. Oczywiście prowadziłam. Z nas dwóch, to ja byłam wysoka i wkurwiająco dominująca, jak to zawsze powtarzała mi matka.
Okręcałam dziewczyną jak zawodowy tancerz, do szybkiej muzyki. Iskierki żarzyły się w brązowych oczach blondynki. Wyglądała tak pięknie, że musiałam ją cmoknąć w usta.
CZYTASZ
I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)
LobisomemNuki, alfa nowej watahy uważa, że porządny seks i walka w zupełności go uszczęśliwiają, pomimo narzekań ojca, by znalazł sobie partnerkę. Nadia jest ludzką złośnicą : ,, Owszem, podoba mi się koleś, ale prędzej skisnę niż rozłożę nogi przed j...