Rozdział 30

20.6K 1.5K 96
                                    

Jeśli się spodobało, nie wahajcie się przed wklejeniem gwiazdki ;)




Nuka

 Nadszedł drugi dzień turnieju, a zarazem trzeci dzień pobytu naszych gości. Miałem ich serdecznie dość. Turniej okazał się katastrofą, przynajmniej według mnie. Nadia miała zupełnie inne spojrzenie na tę sprawę. Wręcz bawiła się doskonale. Widziałem jak samce innych watach przyglądają się mojej kobiecie i to powodowało w głównej mierze mój ponury nastrój, nie mówiąc o niepohamowanej wściekłości.

Żaden z moich wilków nie ośmieliłby się tak na nią zerknąć, a co dopiero dłużej spoglądać. Najwidoczniej te samce nie znały historii o moim okrucieństwie. Zamierzałem więc niektórych uświadomić w pewnych istotnych faktach historycznych. Wtedy być może spokornieją i sami będą trzymali się z daleka od tego, co należy do mnie.

Jęknąłem sfrustrowany. Zaczynam biadolić jak wszystkie wilki mające swoje przeznaczone. To już było pewne. Przegrałem z kretesem. Ale szczerze? Teraz, mam to gdzieś. Odkąd zaakceptowałem sytuację, czułem się znacznie lepiej. Już wiedziałem jak ważna jest dla mnie ta kobieta i postanowiłem uczciwie zdobyć jej serce.

Ale ciężko mi było zachować pozory galanterii, kiedy widziałem na każdym kroku te przylepy. W dodatku dziewczyna jawnie flirtowała z typami...

Popołudnie, tego samego dnia

Siedziałem z Nadią w altance zbudowane na wzniesieniu, z daleka od reszty widzów i oddzieloną nieznacznie krzakami. Oboje opieraliśmy się o drewnianą barierkę. Pozostali siedzieli tyłem do nas, kilkaset metrów dalej, przy prowizorycznej arenie. W tym dniu odbywała się trzecia konkurencja, więc wszyscy z wyczekiwaniem przyglądali się, szykującym zawodnikom.

Ale ja nie skupiałem uwagi na tym co się działo na polu. Nie słuchałem głośnych wiwatów, dochodzących od stron widowni. Bardziej interesowała mnie Nadia. Wyglądała dziś oszałamiająco. Miała na sobie długą, białą zwiewną suknię. Miała prosty krój, ale na mój gust zbytnio odsłaniała jej piękne, pełne piersi. Włosy upięła wysoko w swobodny kok, a oczy lekko podkreśliła czarną kreską.

Siedziała dumnie, pełna wdzięku i obserwowała widowisko. Skanowałem jej postać niczym badacz. Ostatnimi czasy, robiłem to z nabożną koncentracją i wysoką częstotliwością.

Nie mogąc się opanować, prześlizgnąłem dłonią po ramieniu dziewczyny i splotłem nasze dłonie. Rzuciła mi zdziwione spojrzenie, ale po chwili uśmiechnęła się podstępnie, lekko mrużąc oczy. Coś niepojętego zaczęło się dziać w moim brzuchu, jakby ktoś ścisnął moje wnętrzności, a serce zatrzepotało w klatce piersiowej, jakby chciało się uwolnić.

Musiałem zrobić dziwną minę, bo w następnej sekundzie, twarz dziewczyny wykrzywiła się w zmartwieniu.

— Coś się stało? — wyszeptała mi do ucha.

— Nie. — Wykrztusiłem.— Nie przejmuj się.

— Wyglądasz jakbyś cierpiał.

Podniosłem spojrzenie na jej idealną twarz i uśmiechnąłem się widząc troskę zmieszaną z niedowierzaniem. Zrobiło mi się cieplej na sercu. W tej chwili zrozumiałem, że ją kocham. Pochyliłem się ostrożnie, studiując wyraz jej oczu, z zachwytem obserwując zwężające się źrenice i mieniące się srebrem od emocji tęczówki.

Moje usta spoczęły na jej, miękkich słodkich jak nektar bogów, wargach. Zacząłem powoli nimi poruszać. Natychmiast oddała, więc przepełniony ogromnym szczęściem pogłębiłem pocałunek przekrzywiając delikatnie głowę w bok. Długi, nieśpieszny, głęboki pocałunek przerodził się w ponaglający, wiec przerwałem wciąż dotykając swoimi ustami jej, łącząc ciepłe oddechy.

Oboje patrzyliśmy sobie w oczy, ślepi na wszystko inne prócz nas samych. Przełknąłem głośno ślinę oszołomiony, gdy zrobiliśmy przerwę.

—Nadia.— Szepnąłem jej imię — Co ty ze mną robisz?

Nie dając szansy na odpowiedź, wpiłem się w uchylone, wilgotne usta i zacząłem szalony taniec języków, na który odpowiedziała z równie wielką pasją. Rejestrowałem z tyłu głowy, wbijające się we mnie pazury, ciche pojękiwania, gdy moje ręce prześlizgiwały się z bioder do piersi. Potarłem lekko sterczący sutek i przeciągnąłem ją na kolana tak, by siedziała bokiem. 

Zaplotła dłonie na moim karku, dając mi wolną pole do działania.

Trzymałem w mocnym uścisku jej cudowne ciało. Złożyłem rękę na karku i nie odrywając od mojego cuda warg, zacząłem sunąć nimi powoli w kierunku szyi, robiąc mokry ślad językiem, i zasysając przebytą drogę. Ssałem i przegryzałem zgięcie między ramieniem a szyją, owiewałem delikatnie oddechem, wysyłając dreszcze podniecenia.

Czułem zapach jej podniecenia. Dla wilczego przeznaczonego, to było jak afrodyzjak. Dziewczyna szarpnęła się, chcąc zmienić pozycje, więc przytrzymałem ją, by nie spadła. Oplotła mnie nogami, chwyciła w dłonie moją twarz i z głodem zetknęła nasze usta, opadając i ocierając się o moje wybrzuszenie.

Stęknąłem. Było mi tak cholernie dobrze, że to było złe. W przypływie trzeźwości pomyślałem o wilkach, biegających niedaleko. Altanka była oddalona i przykryta lekko krzewami. Wszyscy byli zaaferowani widowiskiem.

Chuj z tym. Złapałem jej biodra i nacisnąłem tak, by obniżyła się z większą mocą, niżej. Czułem wilgoć wypływającą spomiędzy jej ud. Stykaliśmy się tak mocno, że nawet papieru nie dałoby się pomiędzy nami wsadzić. Pierś przy piersi, biodro przy biodrze.

Szybkie, przepełnione żądzą ruchy i głośne oddechy.

Nadia pochyliła się do tyłu dając mi dostęp do szyi. Jechałem ostrymi zębami, które wysunęły się z powodu pożądania. Odsuwałem nieśpiesznym manewrem materiał stanika i składałem pocałunki na każdym odkrytym fragmencie skóry na piersi. W końcu dotarłem do brodawki. Zatoczyłem mokre kółka wokół niej, aż dotarłem do sutka. Postanowiłem ją podręczyć dmuchając lekko.

Moja mała wojowniczka najwyraźniej nie gustowała w takich grach. Za chwilę zacisnęła mnie udami w pasie, oparła dłonie na ramionach by z większą mocą naprzeć na sterczącego fiuta i wykonując dręczące otarcia.

Warknąłem podniecony do granic możliwości. Chwyciłem uda, by zmniejszyć siłę naporu. Chciałem wyciągnąć penisa i wsadzić w nią, ale wiedziałem, że jeszcze mi nie pozwoli. Założyłem ręce za jej plecami, zaciskając dłonie na ramionach i zacząłem się poruszać gwałtownie, z dzikim pragnieniem.

Nadia dotrzymywała tempa wyginając się konwulsyjnie do tyłu.Schowałem twarz na jej szyi i przegryzałem lekko skórę, walcząc z chęcią oznaczenia. Poruszaliśmy się jak w amoku, patrząc sobie w oczy, aż moja partnerka odrzuciła głowę do tyłu, z jękiem stłumionym przez dłoń, w przypływie napływającego orgazmu, którego dwa ruchy później sam doznałem.



__________________________________________________

Mam nadzieję, że troszku rozgrzało się WAM



Ilość słów : 921

Opublikowano : 12.01.2017

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz