Rozdział 36

17.2K 1.2K 17
                                    

ENJOY!!!




Nadia

Nuka odprowadził mnie do pokoju około wpół do drugiej. Pocałował w policzek i popatrzył wyczekująco, w ten sposób, który trudno było nie zauważyć. Najwyraźniej żywił nadzieję, że zmienię zdanie w kwestii nocowania... Życzyłam mu dobrej nocy i wślizgnęłam się do środka.

Usłyszałam jak na odchodnym przeklął i chociaż złośliwość zawsze mnie rozweselała, teraz jedynie mogłam się zdobyć na odczuwanie zwykłej rezygnacji. Wzruszyłam ramionami, zrzuciłam ubranie na podłogę, zmyłam makijaż i umyłam zęby. Mogłam się nie umyć, ale o zęby i makijaż zawsze potrafiłam zadbać.

Rzuciłam się na wyrko i zasnęłam z szeroko rozrzuconymi we wszystkie strony świata kończynami.





Nuka

Skierowałem się do naszego pokoju. Sam. Po raz kolejny. A wszystko czego chciałem to tulić ją w ramionach. Przynajmniej... 

Nie miałem pojęcia, czego oczekiwała ode mnie, robiąc słynną minę 'domyśl się sam'. Jakkolwiek podobała mi się jej zadziorność i tajemniczość, w tej sytuacji czułem jedynie bezsilność. Ciągnięcie tej farsy źle się odbijało na moim samopoczuciu, a każdy dzień, był pozbawiony zalet.

Stanąwszy przy drzwiach, zauważyłem kartkę z napisem: Spotkajmy się o drugiej dwadzieścia pięć, na tyłach. Mam informacje o zaginionej delcie.

Zmarszczyłem brwi, natychmiast wietrząc podstęp.

Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do alfy Bogini Księżyca.

Rozmowa mnie upewniła w przypuszczeniach. Kilka minut później witałem się ze starszym mężczyzną w progu. Pokazałem mu swoją kartkę, a on swoją.

Pismo było takie samo, z tą różnicą, że treść listu była zupełnie inna. W przekazanej wiadomości mężczyzny widniał napis: Alfa Watahy Drapieżnych Wilków zabił twoją deltę. Przyjdź dokładnie, o drugiej trzydzieści. Nakryjesz go na gorącym uczynku, kiedy będzie pozbywał się ciała. Zbierz swoich ludzi.

Popatrzyliśmy na siebie, oboje dochodząc do tych samych wniosków. Ktoś chciał mnie wrobić w morderstwo, skłócając tym samym watahy. Postanowiliśmy się zaczaić pół godziny przed podanym mi czasem.

Czekaliśmy ukryci w cieniu. Ja za kolumną, a alfa — Daniel za drzewem, kilkadziesiąt metrów przed domem. Nikt się nie pojawił. Było ciemno, ale jako wilki widzieliśmy doskonale.

Słychać było tylko nocne życie: pohukiwanie sowy w oddali, brzęczące owady. Poza tym nic. Nagle przed moimi oczami,  coś zleciało z nieba i łoskotem upadło parę kroków ode mnie. Podbiegłem spostrzegając zwłoki chłopaka. 

Morderca był w domu.

Rzuciłem się pędem ku schodom, stawiając na baczność wszystkich w domu.

Kazałem szukać osobnika z zapachem śmierci na dłoniach, a sam pobiegłem do Nadii, zaniepokojony, że mogła stanąć na drodze zabójcy. Ze ściśniętym gardłem dopadłem do celu i zacząłem walić jak opętany w drzwi. Ale po drugiej stronie panowała cisza. Serce było mi jak oszalałe, kiedy nie mogąc już dłużej czekać, zamierzyłem się, by je wyważyć. Wtedy usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka i zamarłem w pół - ruchu. 

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz