Nadia
— W ramach przeprosin, możesz wykorzystać mnie.
Wiedziałam, że z premedytacją użył tych słów, by zabrzmiało to dwuznacznie. Postanowiłam, że nie dam mu satysfakcji, czerwieniąc się. Nie byłam gówniarą. Nie mogłam jednak skorzystać z propozycji. To mogłoby się okazać niebezpieczne.
— Dzięki, ale nie skorzystam.
— Dlaczego? — zapytał beznamiętnie. Jeżeli był niezadowolony, to świetnie to ukrywał.
— Nie jesteś tym, którego szukam.
Wstałam i posłałam przepraszający uśmiech, żeby mu dopiec. Nie wiedziałam, co mnie podkusiło. Chociaż... Tak. Zasadniczo wiedziałam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Z natury byłam zwyczajnie złośliwa i w tym tkwiło sedno sprawy. Nie wiedziałam tylko, skąd mi się to brało.
Kiedy opuściłam gabinet, usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Ze śmiechem dopisałam sobie w głowie, żeby do listy szkód dodać ceramiczną wazę.
Edward
— Alfo! Proszę mi wybaczyć śmiałość... Ale czy pański syn jest niestabilny emocjonalnie?
— W chwili obecnej? Wszystko za tym przemawia.
Zdumiony chłopak spojrzał na mnie, a ja w duchu się zaśmiałem. Nie rozumiałem tylko jednej rzeczy.
— Ed... Czy to możliwe? — usłyszałem blisko siebie głos Marcusa.
Wiedziałem, o co mój przyjaciel pytał. Ja sam zadawałem sobie to samo pytanie.
— Coś tu nie pasuje...
Alex w końcu nie wytrzymał i wybuchł.
— Czy ktoś mi wytłumaczy, o co chodzi?!
Jego alfa spiorunował go spojrzeniem i chłopak spuścił głowę w dół.
— Jego zachowanie przypomina wpojenie, ale nie całkowicie — marudził pod nosem— Jestem zdumiony.
— Sądzi pan, że alfa Nuka wpoił się w Nadię?
— Nie jestem pewny. To wszystko wygląda ciut inaczej.
Chłopak speszył się i zaczął wodzić wzrokiem wszędzie, byle nie na żadnego z nas. Ciekawe, pomyślałem.
— Chłopcze, czy masz jakąś teorię?
Alex burknął coś wymijająco odwracając wzrok. Ilekroć stałem w linii jego spojrzenia, unikał mnie jak ognia. Poczułem, jak wzbiera we mnie silna irytacja. Nawet Marcus wydawał się już lekko na granicy wybuchu i przywołał go w końcu do siebie.
— Mów!— zagrzmiał rozkazującym głosem, który stosowały afly, aby wymóc posłuszeństwo na członkach swojej watahy.
Podziałało.
Chłopak zgiął się i stęknął, chcąc przeciwstawić się woli Marcusa. Oglądałem to zdziwiony wytrwałością bety, aż w końcu poddał się blady jak ściana, z kroplami potu lśniącymi na czole. Po pełnej napięcia ciszy, w końcu wydusił coś, przez co moje serce zaczęło szybko łomotać z ekscytacji.
Marcus wydawał się zawstydzony i posłał mi przepraszające spojrzenie. Ale ja... Na wszystko co święte! Byłem tak szczęśliwy, że nie zwracałem na to uwagi na to co się działo potem i co to wszystko oznaczało. To już się nie liczyło. Ważne było tylko to, że mój syn —niepoprawny Nuki — w końcu znalazł swoją partnerkę. Zaśmiałem się histerycznie i poczułem pieczenie w gardle.
— Co teraz zrobimy, Ed? Ona nie chce...
— Ale zechce. Zobaczysz.
— Co masz na myśli?
Uśmiechnąłem się. Sądząc po minach towarzyszy wiedziałem, że był to uśmiech, który pojawia się tylko wtedy, gdy szykowałem się na wojnę.
— Mam plan.
Marcus
Wszedłem do swojego gabinetu i wkurwiony spoglądałem na obicie mojego fotela. Było całkowicie poszarpane, a moja waza roztrzaskana.
Miałem mieszane uczucia, co do planu Edwarda. Jego szczeniak był nieobliczalny. Nie chciałem narażać mojej dziewczynki. Ale jeżeli to, co mówi Alex było prawdą, zadanie mogło okazać się niezmiernie trudne. Ona według wilczego prawa będzie wtedy należeć do niego. Aż bałem się myśleć, co w gniewie mógłby zrobić Nadii, gdyby ta nie zgodziła się zostać luną jego stada.
Usłyszałem skrzypienie drzwi. W progu stanęło całe moje życie. Szepnąłem jej imię.
— Czego się obawiasz?
— On jest brutalny.
— Poradzi sobie — odparła pewna siebie.
— Przecież...— zacząłem.
— Marcus! Ona jest silna. Silniejsza niż ci się zdaje. Dlaczego nie możesz tego dostrzec?
— Nie chcę.
Jest silna, ale co z tego? To i tak moje dziecko. Zawsze będę się martwił.
— Tula... — zaskamlałem. Boże, staczam się totalnie. Czy to jest osoba, która przewodzi setkom wilków?
— Na miłość boską! — warknęła stanąwszy i wyszła.
A ja zostałem. Sam. Jak palec. Totalnie rozbity.
Pomyślałem o momencie, kiedy wpoiłem się w nią i musiałem przyznać rację Edwardowi , co do jednego. Teraz, to była sprawa między nimi, a żeby było sprawiedliwie, moja córka powinna grać czysto. Skoro Nadia miesza szyki przeznaczeniu, to my równie dobrze mogliśmy pomóc mu wrócić na właściwy tor.
Z tym postanowieniem, opuściłem gabinet, zwołując swoje omegi, aby posprzątały bałagan. Następnie, w lepszym humorze skierowałem się na najwyższe piętro, skąd unosił się słodki zapach mojej żony.
Oszalałem.
Zacząłem przeskakiwać po kilka stopni, przewracając chichoczące pokojówki, a kiedy wbiegłem do naszego pokoju, czas się zatrzymał. Mogłem jedynie poddać się tej sile, która ciągnęła mnie w stronę partnerki, gotowej tylko dla mnie.
______________________________________________________
Ilość słów : 726
Opublikowano : 14.12.2016
CZYTASZ
I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)
WerewolfNuki, alfa nowej watahy uważa, że porządny seks i walka w zupełności go uszczęśliwiają, pomimo narzekań ojca, by znalazł sobie partnerkę. Nadia jest ludzką złośnicą : ,, Owszem, podoba mi się koleś, ale prędzej skisnę niż rozłożę nogi przed j...