Rozdział 62

12.4K 921 45
                                    

Kilka minut przed przyjściem Nadii

Nuka

Przeklęta Nadia. Podnieciła mnie i teraz co... Muszę iść i samemu sobie poradzić z problemem. Mała diablica. Warknąłem i wbiłem do toalety. Wszystkie kabiny zajęte. Świetnie! Odwróciłem się do lustra i przyjrzałem się sobie w odbiciu.

Po chwili usłyszałam za sobą trzask drzwi, ale nie zwróciłem na to uwagi, dopóki nie poczułem czyichś dłoni. Dłoni, które nie należały do Nadii. Zjeżyłem się na myśl, że ktoś inny mnie dotykał. Warknąłem wściekły i odwróciłem się gwałtownie.

Olivia.

— Cześć przystojniaku — zamruczała i wpiła się w moje usta.

Z obrzydzeniem ją odepchnąłem od siebie w chwili, gdy te przeklęte wargi zetknęły się z moimi. Chciałem zamordować sukę. Uderzyłem ją mocno w ten paskudy ryj tak, że poleciała na zimną posadzkę. Zobaczyłem w jej oczach strach. Bardzo dobrze. Podszedłem do niej z chęcią mordu akurat w momencie, kiedy uklęknęła — chcąc wstać — gdy do pomieszczenia weszła Nadia.

Popatrzyła się na nas wstrząśnięta i zawyłem wraz z wilkiem odczuwając nieopisany smutek, świadomi, że źle zrozumiała sytuację i zraniliśmy ją. Podbiegłem, by wyjaśnić, gdy ta opadła kuląc się z bólu, a w następnej chwili już jej nie było.

Oszalałem z wściekłości, przerażenia i bólu. Te emocje stały się katalizatorem i coś w środku mnie pękło, a ja zwariowałem owładnięty żądzą mordu. Zacząłem tłuc dziewczynę, śmiertelnie ją raniąc. Za moimi plecami znalazł się niespodziewanie mój starszy brat z kpiącą miną.

— To co? W końcu przyjmiesz wyzwanie? Mamy świadków, którzy poświadczą o zwycięstwie. Twoja luna odeszła, a ty osłabłeś.

Czy on jest kurwa ślepy i nie widzi, że jestem przepełniony dzikim szałem? Pomyślałem przez chwilę, a potem nie kontrolując się, wyraziłem zgodę. Było mi wszystko jedno. Teraz chciałem tylko zanurzyć się we krwi.

Ukryłem ciało dziewczyny. Jeszcze żyła, ale stwierdziłem, że zajmę się nią później.

Zatrząsłem się, w niepohamowanym gniewie czystej furii, czekając, aż niczego niespodziewający się ludzie wyjdą z pomieszczenia. Gdy z pomieszczenia nareszcie pozbyliśmy się ludzi, George zablokował drzwi i stanął koło mnie, posyłając mi niepewne spojrzenie. Sebastian ze swoją obstawą, składającą się z Iana i innej bety był przygotowany do walki... tak jak ja.

 




George

Cholera, cholera, cholera. Co się stało? Jak do tego doszło? Nigdy nie wiedziałem tak wściekłego alfy. Jeżeli się nie uspokoi, zabije wszystkich w klubie, przyszło mi na myśl. Już teraz przecież rozpierdolił tę całą Olivię.

Tak w ogóle to skąd ona się tam wzięła? Nic nie wiedziałem. Patrzyłem natomiast, jak Sebastian jest rozrywany na małe kawałki. Pomieszczenie było obryzgane krwią i flakami. Nawet będąc wilkołakiem, nie mogłem powstrzymać mdłości i zwymiotowałem do najbliższej umywalki.

Sebastian, nieznana beta i Ian nie żyli, a Olivia była na wpół martwa. Do drzwi nieprzerwanie walili wściekle ludzie, domagający się wejścia.

Jak to wytłumaczyć ludziom? No jak? Myślałem gorączkowo, ze wzbierającą paniką. Przecież teraz będę musiał zeznawać... Policja. Warknąłem. Same kłopoty. Umyłem bladą jak ściana twarz i opłukałem jamę ustną.

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz