Rozdział 52

17.8K 1K 35
                                    

  Nuka

Wyszła. Tak po prostu wstała, przeszła przez drzwi i zniknęła. Jaka matka taka córka.

I choć bardzo paliło mnie pragnienie, by tę drobną uszczypliwość wypuścić na światło dzienne, widok Nadii, która zdawała się zagubiona, skutecznie mnie powstrzymał.

~ Od tego jesteśmy właśnie. Trzeba pocieszyć kruszynkę.

~ Nie musisz mi tego mówić.

Niezręcznie przygarnąłem ją do siebie i zacząłem coś szeptać, starając się pocieszyć czułym gestem. Owinęła ramiona wokół mnie i ścisnęła koszulkę na plecach, chowają swoją głowę na klatce piersiowej. Głaskałem spokojnym ruchem po włosach, masując kark, dopóki nie uniosła twarz ku mojej i szturchnęła mnie swoim nosem o mój.

Uśmiechnąłem się rozbawiony.

— Chodź do łóżka — szepnęła.

Posłałem jej głupi uśmiech, w odpowiedzi, na który trzepnęła mnie rozbawiona w ramię. Koniec końców poszedłem za nią, cicho drepcząc.

Gdy drzwi zostały zatrzaśnięte, usłyszałem głos, z którego zniknęła wesołość.

— Ta alfa w lesie... to on mnie porwał w dzieciństwie.

— Tak jakoś skojarzyłem fakty.

Dumnie odwróciła się, spoglądając na mnie w sposób, w który wzbudzał we mnie opiekuńcze instynkty. Wyglądała, jakby za wszelką cenę starała się być dzielna, choć wcale się tak nie czuła. To sprawiło, że wyprostowałem się czujnie. 

— Jeżeli nie masz nic przeciwko, pokażę ci moje wspomnienia z czasów w tamtym domu. Kiedy Weylyn mnie wziął... i pokażę ci Carę.






Nadia

Nuka zrobił zmieszaną minę, jakby starał się rozszyfrować, czy coś mu umknęło. Pokiwałam głową na boki.

— Zaraz się dowiesz.

Zaintrygowany, zgodził się, a wtedy pokazałam mu Weylyna sprzed lat, żyjącego w moich wspomnieniach i zamieszkałego na stałe we wszystkich koszmarach sennych. Wszystkie jego akty poniżenia, napady złości i próby zrobienia ze mnie słabeusza, gdy wyładowywał swój gniew, wszystko to przekazałam Nuce. Nawet Carę, naszą ucieczkę i to jak się znalazłam u Cowdenów.

Chciałam, by wiedział. Chciałam, by czuł. To mogło być egoistyczne, ponieważ moje cierpienie stałoby się jego własnym, ale pomimo trzymania się w do tej pory w garści, miałam zwyczajnie dość. Było tego zbyt wiele i ostatnie zdarzenia, były zbyt wstrząsające, bym miała sama je przeżywać.

Nie byłam sadystką. Byłam po prostu osamotniona w tym. A Nuka stał się kimś, z kim pragnęłam podzielić się wszystkim, zarówno dobrymi wspomnieniami, jak i bolesnymi. Poza tym przecież się zgodził, przekonywałam się w duchu.

Odsunęłam się od niego, gdy pojedyncze wspomnienia się zakończyły. Wówczas otworzyłam oczy i kompletnie wyczerpana oparłam się na nim, biorąc głębokie wdechy.

W pewnym momencie obrócił mnie, tak bym stykała się plecami o jego tors. Szukając oparcia, położyłam głowę na jego ramieniu, gdy zwinne palce rozpoczęły masaż karku i ramion. Naciskał nimi, gniótł i masował z odpowiednią mocą. Uczucie tego było rewelacyjnie odprężające. Na tyle odprężające, że odpłynęłam na fali doznawanej przyjemności, która zaprowadziła mnie do zapomnienia.

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz