Rozdział 24

18.3K 1.2K 102
                                    

ENJOY!!!




Nadia

Nie spałam całą noc. Czułam dziwny niepokój. Wzdłuż kręgosłupa rozchodził się dreszcz, a serce wydawało się kurczyć. Przełknęłam ciężko ślinę i zerknęłam na wycieńczoną Cynthię. Doglądałam jej do rana podczas, gdy Megan wolała siedzieć z Georgiem.

Wstając z łóżka, udałam się do kuchni zabierając ze sobą szkicownik i przybory. Ludzie zaczynali tutaj dzień już od godziny piątej, toteż nie dziwił mnie fakt, że dookoła wszyscy już krzątali się po drodze. Każdy kłaniał się przede mną, ale widziałam w ich oczach strach, ostrożność i nieufność.

Od bety dowiedziałam się, jakim okropnym alfą był poprzednik Nuki. Gwałcił kobiety, mordował z byle powodu, wywoływał wojny pomiędzy klanami osłabiając tym samym watahę, a lunę stada przegrał w zakładzie. Kobieta się zabiła. Wtedy Nuka podbił teren, zabił byłego alfę i przygarnął mieszkańców. Niektórzy wyprowadzili się, ale zdecydowana większość została. 

Rozumiałam już w czym rzecz. George, przez przypadek powiedział mi o tym do czego zmierzał Nuka. Chciał wzmocnić watahę silną wilczycą, bo potrzebował mocnego naczynia w obrzęd. Dla słabej watahy, ważne było znalezienie takiej luny. Wysunęłam więc prosty wniosek i odnalazłam przyczynę wściekłości mężczyzny. Zniszczyłam jego wielkie plany. Stąd ta początkowa nienawiść.

Wiedziałam wszystko o wilczych sprawach i jak psowate się zachowują. W tym względzie Nuka się nie różnił od pozostałych. Nie wiedział jednak, że w zasadzie moje pochodzenie nie stanowiło pod tym względem problemu. Byłam znacznie bardziej niż właściwa, żeby stać u jego boku. A jeżeli miałam być szczera, to on nie był wart mnie.

Uraziło mnie że myślał inaczej, ale skąd mógł wiedzieć kim byłam, jaką władzę posiadałam i co mógł zyskać przy tej unii. Gdyby wiedział jak wartościowa byłam, padłby przede mną na kolana, błagając, ale nie o to mi przecież chodziło. Walczyłam o szacunek.

Zrobiłam kanapkę przeganiając Andy'ego. Biedak, przeze mnie czuł się bezużyteczny. Podreptałam do jadalni i usiadłam rozkoszując się ciszą. Miałam stamtąd widok na dziedziniec. Ze wszystkich pomieszczeń, które dotąd zwiedziłam, najbardziej odpowiadało mi właśnie to.

Wysokie okna od sufitu do podłogi, wpuszczały wiele światła słonecznego, dzięki czemu tak pięknie migotało w środku, szczególnie gdy promienie odbijały się od wilgotnych liści kwiatów.

Postanowiłam narysować widok z okna. Zrobiłam pierwsze próbne linie, po czym przerwałam, widząc zmachanego czarnego wilka, z lekko zabarwionymi na biało końcówkami uszu. Zmarszczyłam czoło, przeczuwając kim jest ów czteronogi. Co on robił, że tak teraz wyglądał?

Cała sierść była pokryta krwią. Podeszłam bliżej okna, kiedy umknął przed moim wzrokiem, choć to było zupełnie niepotrzebne. 

Już po chwili ponownie się pojawił tylko pod postacią człowieka. Założył jeansy, które najprawdopodobniej wziął z kontenera stojącego przed domem. Nie mogłam się nie zaśmiać z faktu, że świat wilków — pomimo szaleństwa — przygotowany był na każdą ewentualność.

Wróciłam do rysowania, ale nie trwało to długo. Podskoczyłam na dźwięk trzaśniętych drzwi tuż za mną. Odwróciłam się, napotykając oczy pełne bólu. Zerwałam się na nogi poruszona widokiem. Chciałam podejść, ale coś mnie powstrzymało. Zerknęłam na ludzi, którzy stłoczyli się za facetem. Każdy unikał mojego wzroku, George pośpiesznie szedł z zaciśniętymi pięściami. Podszedł do Nuki i trzasnął pięścią w twarz. Poleciała mu strużka krwi z kącika ust, ale najwidoczniej się tym nie przejął. Beta cofnął się wciąż wściekły i przeklął pod nosem.

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz