Rozdział 55

14.7K 917 10
                                    

9 lat temu

Nadia

Popatrzyłam na kobietę o miedzianych włosach, znacznie jaśniejszych od tych, które okalały moją głowę i jej srebrnych oczach identycznych jak moje, wchodząc do salonu. Ta kobieta twierdziła, że była moją matą i nie dawała mi spokoju. Przez ten cały czas myślałam w ten sposób o Carze i Tuli, dlatego zmieszałam się na to oświadczenie. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek poznam kobietę, która mnie urodziła.

Była piękna, uznałam ostatecznie, szukając większej ilości podobieństw między nami. Śmieszne uszy, z których mój przysposobiony brat się ciągle naśmiewał, ona również je posiadała.

Rodzicom nie podobała się ta sytuacja. Przyszła tutaj nie wiadomo skąd, sprawiając, że rodzice czuli się źle. Nie chciałam, by czuli się źle. Więc przestałam się do niej odzywać, choć byłam ciekawa postaci, chyba nawet bardziej niż oni.

Westchnęłam.

Przez dwa tygodnie, dzień w dzień przychodziła w odwiedziny. Starałam się, jak tylko mogłam, żeby nie ulec jej czarowi. Jednakże nawet moi rodzice nie pochwalali mojego zachowania. Nie chciałam jednak, by mnie zabrała. Nie mogła chyba tego zrobić, prawda?

Pełna obaw, postanowiłam porozmawiać i podczas tej pogawędki, powiedziała mi wiele rzeczy o walecznej rasie bogiń, o wojownikach, a także mocach, w których byłam lub będę posiadaniu.

Nie kłamała. Jakoś zawsze wiedziałam, gdy ktoś mnie oszukuje i mogłam stwierdzić, że ona tego nie robiła. Co więcej, ta pani również to potrafiła. Mówiła, że wszystkie walkirie tak miały.

— A błyskawice? — zapytałam, mając w głowie wspomnienie, gdy wilk odebrał mnie Carze. Przeszedł wtedy przeze mnie prąd, a w następnej chwili mężczyzna leżał nieprzytomny.

Miedzianowłosa się uśmiechnęła. Miałam taki sam uśmiech.

— To znak rozpoznawczy. Gdy się zjawiamy, pojawia się błysk. A gdy przeżywamy silne emocje, niebo odpowiada grzmotem.

— Interesujące — odpowiedziałam.

— Tak. Ale jeszcze lepiej jest w Walhalii. Tam jest mnóstwo wojowników, a wokół krążą różne magiczne stworzenia.

Zmarszczyłam czoło, węsząc podstęp.

— Mamy też super intuicję tak jak ty. Widzimy więcej, dostrzegamy szczegóły, na które większość nie zwraca uwagi.

— Chcesz, bym tam z tobą pojechała?

— To inny wymiar. Polecimy więc.

— Samolotem?

— Nie moja droga. Pegazem.

Poczułam wzbierającą ekscytację.

— Muszę zapytać rodziców.






5 lat temu

— No dalej kochanie, idzie ci coraz lepiej! — krzyknęła Jackie, moja starsza siostra, bo wszystkie walkirie, były córkami Odyna.

Opanowałam już większość sztuk walki bez użycia broni. Gunn obiecała mi, że nauczy mnie posługiwania się wybranym przeze mnie narzędziem, jeśli pokonam w walce Styliadę — pół-olbrzyma pół-demona.

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz