Rozdział 21

20.9K 1.4K 100
                                    

ENJOY!!!




Nadia

Zdrada. Tego nigdy nie powinnam przebaczyć, ale jeśli miałabym być szczera, to Nuka wcale nie zranił mnie tym'wyskokiem'. Nie byliśmy przecież razem, zresztą musiałabym go chociaż trochę lubić, a jak na razie nie dał mi do tego żadnych powodów.  Rządził się, miał o mnie okropne myśli, lekceważył i nie szanował. Jedyne o co mogłam być zła to mianowicie to, że mnie upokorzył na oczach stada, którym jak utrzymywał, miałam z nim zarządzać. 

To się nie mieściło w głowie...

Z drugiej strony, ja nie zachowywałam się w stosunku do niego łagodnie. No ale przecież każdego szlag by trafił, słysząc w jakim kierunku jego myśli zazwyczaj wędrowały. W każdym razie to nie było nic przyjemnego.

Powiedziałam o tym Cynthii, która doskonale zrozumiała mój dylemat. Wkrótce jednak całkowicie porzuciłyśmy temat, a kiedy do pokoju zapukał Nuka, mój humor się poprawił do tego stopnia, że zaczęłam się robić bardziej frywolna, za co pełną odpowiedzialność zrzuciłam na wypite procenty.

Zachichotałyśmy jak głupie, gdy tylko zatrzasnęłyśmy mu drzwi przed nosem. No dobra, przyznałam, to nie było dojrzałe. Mimo to, już kilka minut później wskakiwałyśmy razem do wanny i sączyłyśmy szampana. A potem kolejnego. 

Byłyśmy lekko wstawione, kiedy Megan przyszła do pokoju, więc w przypływie genialnych alkoholowych wizji, postanowiłyśmy troszeczkę zamoczyć dziewczynę. Piszczała i rzucała zaklęciami, a ja nie wiedziałam po co, gdyż ostatecznie i tak znalazła się w wannie w ubraniach. Biedna pisnęła tylko, gdy ją puściłyśmy i z przylegającym do ciała materiałem, wyleciała z łazienki jak oparzona, robiąc za sobą mokre ślady na podłodze. 

Tymczasem my tarzałyśmy się ze śmiechu jak przetrącone.

Piętnaście minut później, dołączyłyśmy do przebranej, z lekko wilgotnymi włosami Megan, w doskonałych humorach.

— Nigdy więcej, nie chcę oglądać waszych cycków. Rozumiemy się?

— Oj wyluzuj. Jesteśmy kobietami.

— Spiłyście się... — zrzędziła — mogłam się tego domyśleć.

— O co ci chodzi? — warknęła nagle Cynthia.

— O nic. Chodźmy spać.

Mówiąc to opadła na łóżko, chowając twarz pod kołdrą.

Popatrzyłam na swoją przyjaciółką i w niemym porozumieniu wytrenowanym przez lata znajomości, rzuciłyśmy — każda swoją poduszką, w gówniarę. Zerwała się z łóżka w bokserkach i koszulką na ramiączkach, mrucząc, że ma dość. Przemierzyła całą długość pokoju dochodząc do drzwi i trzasnęła nimi wypadając na zewnątrz.

— Zajebisty tyłek! — Krzyknęłam za nią.

Policzyłam do pięciu i zobaczyłam znów czerwoną twarz blondynki. Megan w wampirzym tempie wrzuciła na siebie dresy, bluzę i ponownie opuściła pokój.

Wzruszyłam ramionami i położyłam się z brunetką do spania. Usnęłyśmy prawie natychmiast.





Piątek, rano

I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz