Nuka
Łeb mi pękał. Nie pamiętałem, co się wczoraj wydarzyło, ale wiedziałem, że wypiłem z Georgem, który akurat w drodze wyjątku, nie pieprzył się ze swoją przeznaczoną. Sparowali się w noc, kiedy dziewczyny postanowiły się zabawić w klubie.
Zazdrościłem mu i to cholernie.
Z trudem uchyliłem powieki, krzywiąc się gdy promienie oślepiły mnie powodując kolejną falę bólu. Pogłoski, że wilki się nie upijają, ze względu na szybki metabolizm było kitem. Jeżeli chciał się upić, to był zdolny tego dokonać. Tak jak ja wczoraj.
Ponowiłem próbę otworzenia oczu. Pierwsze co dostrzegłem, to czerwoną tkaniną wokół moich nadgarstków, ciągnącą się do poręczy łóżka. Leżałem na brzuchu i czułem powiew powietrza na skórze.
Byłem nagi i z tym odkryciem nadeszły chichoty, które brzmiały na lekko stłumione. Wykręciłem głowę i zobaczyłem omegi stojące w progu. Kurwa. Leżałem z gołym tyłkiem widocznym dla całego świata, a Nadia robiła mi z durnym uśmiechem zdjęcia.
Ryknąłem upokorzony i wszyscy się rozpierzchli prócz Nadii. Tak... ona miała tę przeklętą brawurę w oczach. Zerwałem więzy i założyłem spodnie, które jak się okazało miałem na sobie spuszczone do połowy.
Chciałem przetrzepać jej tyłek, ale byłem zmuszony do zachowania zimnej krwi. Wciąż byłem na warunkowym u niej, a to oznaczało, że byłem na jej łasce. Może ze mną robić co zechce i wystarczy jeden błąd z mojej strony, bym musiał zaczynać wszystko od początku.
Prędzej się posiekam niż do tego doprowadzę.
— Co się wczoraj stało?— zapytałem dziwiąc się jak bardzo spokojny wydał mi się mój głos.
— Nie pamiętasz?
— Niestety.
— Zrobiłeś takie rzeczy, że nie jestem pewna czy ci wybaczę.
Zamarłem. Mówiła poważnie.
— Mówiłeś takie rzeczy, że... ach gdybyś się słyszał. Nawet nie jestem w stanie powtórzyć.
Zamrugałem szybko powiekami, kompletnie zdezorientowany. No bo co mogłem jej powiedzieć po pijaku?
— Ja przepraszam, na pewno nie miałem tego na myśli...
— O nie... myślę, że po prostu musiałeś to wyrzucić z siebie. Człowiek staje się bardziej szczery po alkoholu.
Zgłupiałem. Nie miałem żadnego pojęcia co mogło ją tak obrazić, że wpadła w taki gniew. Nie mogę jej stracić.
— Co takiego powiedziałem? — zażądałem odpowiedzi.
Spojrzała mi głęboko w oczy, ale nic nie powiedziała, powodując moje coraz większe zmartwienie. Wilk ponownie się na mnie obraził, bo sam nie wiedział co się wydarzyło i znowu mnie obwiniał o skłócenie z nią.
Nie mogłem uwierzyć, że mogłem ją skrzywdzić. Po prostu nie mieściło mi się to w głowie.
— Nie mogę powiedzieć. Postaraj się sobie przypomnieć. Może jak resztki procentów wyparują, odzyskasz pamięć. A tymczasem wyjdź. Wezwałam już ślusarza. Rozwaliłeś drugie drzwi. Zadowolony?
Nie miałem ochoty na wszczynanie kłótni, więc pogodziłem się z losem i pomaszerowałem do sypialni alfy. Wziąłem prysznic usilnie starając się sobie przypomnieć zdarzenia poprzedniej nocy, ale nic. Kompletna pustka.
Nawet nie pamiętam, że rozwaliłem jej te przeklęte drzwi.
Popołudniu znalazłem się w salonie, szukając wymówki, by pogadać z Nadią. Niestety kanapy były już okupowane przez szczeniaki i ich rodziców. Pomieszczenie wrzało od hałasu, ale gdy tylko się zjawiłem, zapadła cisza. Wszyscy z obawą spuścili głowy i wyszeptali słowo: Alfa.
Zbliżyłem się do pojedynczego fotela, który był zajęty przez Andy'ego. Chłopak momentalnie się zerwał z niego i wylądował na podłodze. Zająłem jego miejsce i czekałem. W sumie nie wiedziałem, na co. Może na to, że zaczną się przekrzykiwać lub prowadzić dziwne dyskusje na mało znaczące tematy.
Tak się nie stało.
Cisza dotkliwie zakuła w uszy. Miałem ochotę wyjść, ale to by było jednoznaczne z porażką, a ja nie mogłem dopuścić do takiej sytuacji.
Po kilkunastu minutach męczarni moje rozmyślania przerwały zachwycone szepty. Odwróciłem się, by zobaczyć w co takiego się wpatrują. Nadia. Weszła swobodnie, jakby wcale nie panowała tu pełna napięcia duchota. Przywitała się ciepło ze wszystkimi, następnie podeszła do bawiącego się patykiem biało— brązowego wilczka i wzięła go na ręce.
Chwilę później siedziała już na moim fotelu, kładąc mi szczeniaka na kolana. Czułem się więcej niż skrępowany. Nie cierpiałem dzieci i szczerze nie poświęcałem im dotychczas większej uwagi.
Nie wiedziałem jak się zachować.Chłopiec najwyraźniej też, bo gapił się na swoją lunę z obawą. Dziewczyna puściła mu oczko, zachęcając go, wtedy niebieskooki spojrzał na mnie niepewnie i zahaczając pazurkami oparł się o mój tors, by móc trącić swoim mokrym noskiem o mój.
Pogłaskałem go z wahaniem. Po chwili, usłyszałem dziecięcy, rozleniwiony pomruk. Nie przypuszczałem, że spodoba mi się to uczucie. Minęło zalewie parę minut, a drobne ciałko ułożyło się w kulkę z zamiarem zaśnięcia.
Nadia poczochrała mu lekko czuprynę i uśmiechnęła się zadowolona, gdy usłyszeliśmy miarowy oddech śpiocha. Spojrzałem w jej oczy i w moim sercu zrodziło się pragnienie. Pomyślałem sobie, że w miejscu gdzie trzymałem malucha, w przyszłości pojawi się kiedyś nasz syn.
Wstrząśnięty, patrzyłem z szeroko otwartymi oczami na swoją jedyną. Nie chciałbym z nikim innym mieć dziecka, uznałem. Tylko z nią. Serce ścisnęło mi się niepokojąco od gwałtownych wrażeń.
____________________________________________________
Ilość słów : 786
Opublikowano: 17.01.2017
CZYTASZ
I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)
Loup-garouNuki, alfa nowej watahy uważa, że porządny seks i walka w zupełności go uszczęśliwiają, pomimo narzekań ojca, by znalazł sobie partnerkę. Nadia jest ludzką złośnicą : ,, Owszem, podoba mi się koleś, ale prędzej skisnę niż rozłożę nogi przed j...