Nuka
Po mile spędzonym czasie w salonie nie było ani śladu. Luna wyszła z paroma wilkami, a ja zostałem sam, mając na sobie dzieciaka.
Im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej byłem przekonany, że Nadia mnie oszukiwała. Gdybym ją skrzywdził, tak jak mówiła, nie chodziłaby przecież rozradowana, tłumaczyłem sobie. Musiało zatem chodzić o coś innego. Więc pytanie brzmiało, o co dokładnie.
Westchnąłem przygnieciony mentalnym ciężarem, zrozumiawszy, że faceci, prawdopodobnie nigdy nie będą w stanie zrozumieć kobiet. Te ich humory bywały więcej niż niepokojące. Aż dziw więc brał, czemu mężczyźni na stałe nie przebywali w psychiatryku.
Oto największa tajemnica wszechświata.
19 lat temu, w ukrytej rezydencji Watahy Synów Krwi
Cara
— Czy ten bachor musi się tak drzeć? — dobiegł mnie wrzask alfy Weylyna.
Natychmiast pochyliłam się nad maluszkiem i przytuliłam do piersi, uspokajająco kołysząc. Dziecko płakało od dwóch dób i nie dało się uspokoić. Nie chciało też przyjąć żadnego pokarmu...
Wzdrygnęłam się, usłyszawszy warknięcie i następujący po nim trzask drzwi, kiedy rozwścieczony mężczyzna wybiegł z pokoju.
Na własnej skórze się przekonałam o tym, że świat nie miał bardziej okrutnego i bardziej bezdusznego wilka niż on. Budził strach w każdej znanej mi osobie. Nie miał szacunku do nikogo, a żądza władzy pozbawiła go całkowicie rozumu, jakby miał klapki na oczach. Zabił nawet własnych rodziców i rodzeństwo, by zasiąść na stanowisku głównego alfy, tym samym mogąc się afiszować swą potęgą.
Nikt jednak nigdy nie próbował uciec stamtąd. Żyliśmy w strachu, licząc na to, że uda nam się przetrwać kolejny dzień.
Zadrżałam na wspomnienie tego, jak dwie noce temu cała wataha zebrała się w salonie, gdzie dwudziestoparolatek stanął z małym zawiniątkiem, z dziwnym błyskiem w oczach. Czekaliśmy spięci na rozkaz, jaki miał paść z jego ust.
Z zaskoczeniem uniosłam wtedy wzrok na niego, usłyszawszy nakaz wywleczenia z lochu czarownicy, która od lat była więźniem Weylyna.
Po chwili, do środka wkroczyła kobieta. Szła dumnie pomimo nędznego wyglądu i bez słowa odebrała dziecko z jego rąk. Położyła je na stole, wmasowała jakąś substancję w szyję i zaczęła coś mamrotać pod nosem, w nieznanym mi języku.
Kiedy skończyła, straże odprowadziły ją, a alfa wygłosił mowę. Należało chronić dziecko za wszelką cenę. Jeżeliby umarło, zginąć mieli ci, którzy nie zdołali jej ocalić wraz z ich rodzinami.
Po tym wezwał mnie, bo jako jedyna z kobiet urodziłam niedawno dziecko. Kruszynka w tobołku potrzebowała mleka, więc przywódca kazał mi się nią zająć.
Nie miałam pojęcia, po co mu to niewinne stworzenie, ale miałam podejrzenie — całkiem uzasadnione — jaki los mógł spotkać rodziców dziewczynki.
Kim mogła być, że wziął ją do siebie i w jakim celu? Miałam masę pytań, jak większość z naszego stada.
Teraz siedziałam w naszym pokoju — moim i partnera, który nie był moim przeznaczonym, ale kochałam go nad życie. Odkryłam pierś z nadzieją, że tym razem dziewczynka nareszcie zacznie ssać. Początkowo odwracała główkę, a wtedy miałam ochotę płakać. Było mi żal maleństwa, ale bardziej przerażała mnie myśl, co mógł uczynić alfa zarówno mnie, jak i mojej rodzinie, gdy dziecko umrze z głodu i przemęczenia.
CZYTASZ
I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)
WerewolfNuki, alfa nowej watahy uważa, że porządny seks i walka w zupełności go uszczęśliwiają, pomimo narzekań ojca, by znalazł sobie partnerkę. Nadia jest ludzką złośnicą : ,, Owszem, podoba mi się koleś, ale prędzej skisnę niż rozłożę nogi przed j...