Rozdział 43

17.1K 1.1K 51
                                    

Nuka


Wraz ze zbliżającym się wieczorem, robiłem się coraz bardziej niespokojny. Pełnia nadchodziła wielkimi krokami i coraz trudniej było mi walczyć ze swoją naturą. W czasie pełni wszystkie zmysły się wyostrzały, emocje stawały się intensywniejsze, przytłaczające, natomiast pragnienia bardziej dotkliwe. Stawaliśmy się łakomi, głodni ekscytacji, jaką mogła tylko zaspokoić dobra walka lub seks.

Dlatego czas, zanim księżyc osiągnął doskonały kształt, był zazwyczaj nerwowy. Większość nie panowała bowiem nad sobą wystarczająco, żeby móc normalnie funkcjonować. Dotyczyło to w głównej mierze nastolatków i młodych, choć dojrzałych stosunkowo wilków. Z racji rosnącego podniecenia nawet ja wyżywałem się na każdym napotkanym osobniku. Powarkiwałem i prowokowałem do bójki wszystkich mężczyzn, którzy nie myśląc, odpłacali się tym samym. W normalnych warunkach alfa był ponad takim zachowaniem, inaczej nie mógłby sprawować władzy nad podopiecznymi. Wyjątek stanowił niesparowany, lecz posiadający przeznaczoną partnerkę samiec taki jak ja.

Tak więc niewiele odróżniało mnie od pozostałych. Hamowanie więc wymagało ode mnie stalowej woli i niewyobrażanej siły, podczas gdy starałem się być głuchy na nieustannie wzywanie księżyc, który kazał opuścić ludzką skórę i wejść w zwierzę, żeby ruszyć na polowanie lub wziąć swoją przeznaczoną. Czułem, że muszę zrzucić nadmiar testosteronu, w jakikolwiek sposób, ale nade wszystko, przeważało pragnienie Nadii.

Wcześniejsza walka z narastającym uczuciem do niej wydała mi się teraz śmieszna, wręcz absurdalna. Nie zmieniało to jednak problemu, który rósł jak chwasty, rozrastając się z upływem czasu, aż w końcu, nie byłem w stanie zwyczajnie nie czuć podniecenia, na samo wspomnienie jej miękkiej skóry, cudownych ust, zgięcia szyi, w które chciałem się wgryźć.

Właśnie z powodu tych pomysłów, postanowiłem unikać Nadii już dwie godziny po naszym powrotu z lasu, gdzie upolowaliśmy jelenia.Czułem się okropnie, nie będąc blisko niej, ale nie chciałem wystawiać siebie na próbę. Im bliżsi się sobie stawaliśmy, tym ciężej mi przychodziła samokontrola. Przed poznaniem Nadii, była niezaprzeczalna, natomiast wszystko, co dotyczyło kasztanowłosej, doprowadzało mnie do utraty tego.

Żeby nie popełnić więc błędu i nie katować się obecnością kobiety, kiedy mój głód zaczął dawać o sobie znać, umówiliśmy się, że noc spędzimy osobno. Nie mogłem ryzykować, co więcej obiecać, że będę zachowywać się cywilizowanie, gdyby postanowiła krążyć wokół, kusząc prymitywną część wewnątrz mnie. Nie potrafiłbym wtedy powstrzymać instynktów, popychających do tego, bym posiadł to, co ofiarował mi los.

Żądza płonęła we mnie niczym pochodnia, w sposób nieporównywalny do wszystkich poprzednich takich nocy. Dlatego przez resztę dnia, wtedy kiedy byłem bardziej stabilny, zaganiałem młode i ustawiałem je do pionu, aby zając czymś niepokojące myśli.

George nie miał takiego problemu. Skubany farciarz. Był już sparowany, dlatego szczerzył się jak głupi do sera. W takich chwilach miałem ochotę coś mu zrobić. Coś przykrego i bolesnego. Zazdrość to nic przyjemnego — uznałem — szczególnie dla kogoś, kto jej wcześniej nie doświadczył.

Kiedy minęła godzina dziewiętnasta, mój wilk był już przy powierzchni. Za ponad godzinę miałem wypuścić zwierzę na wolność, a z każdą minutą szarpanie pod skórą, wzmagało się coraz bardziej, zażądawszy uwolnienia.

Wiedziałem, że niedługo spuszczę smycz i dobrze by było, gdyby Nadii nie było wtedy w pobliżu...






I tak wkrótce ulegniesz (DNO PISARSKIE, UNIKAĆ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz