57.

7.6K 398 6
                                    

Widzę, jak szczęśliwy Jase biegnie w moją stronę.

- No księżniczko, już myślałem, że mnie nie usłyszysz. -przywitaliśmy się buziakiem w policzek. - Co ciekawego kupujesz?

- Prezent dla Chrisa i parę rzeczy do szkoły.

- O kurde, zapomniałem. Też muszę mu coś kupić. Pomożesz mi, prawda? - patrzył na nie proszącym wzrokiem.

- No nie wiem.

- No weź! Musisz mi pomóc. 

- Przecież wiesz, że nigdy Ci nie odmawiam.

- Kocham Cię! W takim razie chodźmy. - wziął ode mnie moje zakupy i złapał mnie za rękę. Śmiać mi się chciało, gdy tak mnie za sobą ciągnął.

Wchodziliśmy po kolei do różnych sklepów, nie wiedząc czego tak na prawdę szukamy. Blondyn biegał jak szalony, a ja posłusznie za nim. 

- Ala, mam genialny pomysł. - krzyknął, stając nagle. - Zrobimy mu imprezę! To będzie niespodzianka. Wszystko zorganizuję u mnie. Michał i Sophie na pewno mi pomogą. A Ty go przywieziesz - to będzie Twoje zadanie. Musimy to tak zrobić, żeby się nie domyślił. Dasz radę, nie?

- Jasne. 

- A teraz dalej szukamy prezentu. 

Po dość długich poszukiwaniach wybraliśmy bluzę Calvina Kleina w kolorze czarnym, a do tego szary t-shirt z identycznym logo. Ja dokupiłam jeszcze 3-pak bokserek, również CK. Wzięłam od Jase'a swoje zakupy i schowałam je do bagażnika. Oboje wsiedliśmy do swoich samochodów i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Musimy wszystko uzgodnić. W końcu mamy mega mało czasu. Napisałam do Sophie i moich braci, że musimy pogadać. Wszyscy mają być u mnie za 15 minut. Kuzyni Sophie także. 

Wchodzimy do domu. Michał i Mateusz już czekają. Razem z nimi jest także Rose. Za chwilę pojawia się reszta. Ja i Jase przedstawiamy im nasz pomysł. Wszyscy są zachwyceni. Chłopcy zajmą się zakupami, a Sophie, Rose i Vittoria przygotują jakieś przystawki i dekoracje. 

Muszę jeszcze jechać do mojej ulubionej cukierni, żeby zamówić wielki tort. I zadzwonić do znajomych, żeby zaprosić ich na imprezę. Liczymy, że łącznie z nami będzie około 25 osób. Chcemy, aby byli tylko bliscy nam ludzie. Mam zamiar zaprosić także Gigi i jej dziewczynę. Jase dał mi numer. Trochę dziwnie się z tym czuję. W końcu jej nie znam, a po drugie można powiedzieć, że przez nią rozstałam się z Chrisem. Najlepiej będzie, jeśli zrobię to od razu i będę miała to z głowy. Wybieram numer do dziewczyny i wciskam połącz. Odbiera po kilku sygnałach.

- Halo?

- Cześć, tu Ala. 

- Ooo, Ala! Nie spodziewałam się telefon od Ciebie. Słucham? - wyraźnie się cieszy, gdy słyszy że to ja. Może nie jest taka zła?

- Chciałabym zaprosić Cię na imprezę w niedziele. Organizujemy ją z okazji Chrisa urodzin. To niespodzianka. Mam nadzieję, że Olivia również przyjedzie.

- Jasne, że będziemy! Już nie mogę się doczekać, żeby Cię poznać. Chris tyle o Tobie opowiadał. O której ta impreza i gdzie?

- Wyślę Ci wszystko w sms.

- Ok, to do zobaczenia kochana!

- Do zobaczenia.

***

Właśnie wróciłam z cukierni. Zamówiłam idealny tort na tę okazję. Dowiozą go w niedzielę na miejsce. Pozostało mi obdzwonić resztę znajomych, aby ich zaprosić. Następnie zabiorę się za pakowanie prezentów. W między czasie dostaję sms od Chrisa.

Chris: Hej :* Widzimy się dzisiaj?

Ja: Jasne :) Możesz około 20?

Sądzę, że do tej pory powinnam ze wszystkim zdążyć. 

Chris: Ok, przyjadę po Ciebie. :)

Ja: Do zobaczenia :*

Gdy zaczynam pakować prezenty słyszę, że ktoś dzwoni. Odbieram, nie zwracając uwagi na to kto dzwoni.

- Halo?

- Ala, mam sprawę. Jestem z Vittorią i Lucą w galerii. Szukamy prezentu. Słuchaj, myślisz że Chrisowi spodoba się czarny, klasyczny zegarek Armaniego?

- Myślę, że tak. Wyślij mi zdjęcie jak możesz.

- Ok. To już byśmy mieli prezent od nas. Mówię Ci, jest śliczny. Nie rozłączaj się, już wysyłam. - Po chwili dostaję mms. Rzeczywiście zegarek jest piękny.

- Śliczny, masz rację.

- To super, pa!

Kończę pakować prezenty i idę się ogarniać. Mam około godziny. Wchodzę do łazienki, aby się wykąpać. Następnie osuszam ciało ręcznikiem i wcieram w ciało owocowy balsam. Włosy zostawiam rozpuszczone. Robię tradycyjny dla mnie makijaż, czyli podkład i tusz. Oczywiście wcześniej nawilżając twarz lekkim kremem. Na usta ochronna pomadka i gotowe. Zakładam na siebie luźny t-shirt Calvina Kleina i jeansowe szorty. Spryskuję się lekko ulubionymi perfumami. I gotowe. Mam jeszcze 10 minut. Dlatego biorę torebkę i schodzę na dół do kuchni, aby się jeszcze napić. Strasznie mi gorąco. Sięgam z lodówki Coca-Colę Zero. Uwielbiam ją.

Po chwili słyszę jak ktoś podjeżdża pod dom. Łapię szybko swoje rzeczy i zakładam na nogi białe vansy. Wychodzę z domu, włączając alarm i zamykając drzwi na klucz. Chłopaków nie ma. Mateusz tradycyjnie z Rose, a Michał u mojego przyjaciela. 

Wsiadam szybko do samochodu i całuję Chrisa  w policzek. Widzę, jak blondyn się uśmiecha. Zmierzamy w kierunku jego domu. Rzadko u niego bywam. Zazwyczaj spotykamy się u mnie albo na mieście. Wchodzimy do środka, panuje tu idealny porządek, chociaż chłopak mieszka sam. Cały czas trzymając mnie za rękę prowadzi nas do salonu, który jest połączony z jadalnią. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy widzę co przygotował. Na stole jest już nakryte. W pomieszczeniu panuje półmrok, bo światło dają jedynie ogromne świece rozstawione na stole, meblach i podłodze. Wygląda to pięknie. Blondyn sięga pilot i włącza cicho muzykę. Patrzę na niego wzruszona, czuję jak w moich oczach wzbierają się łzy. 

- Zatańczymy?

- Tak. - odpowiadam ledwo słyszalnie.

Wtuleni w siebie delikatnie poruszamy się w rytm muzyki. W jego ramionach czuję się idealnie. Uwielbiam takie chwile. Gdy piosenka się kończy, Chris całuje moją dłoń. Następnie odstawia mi krzesło i prosi abym usiadła. Sam znika w kuchni. Rozglądam się po pomieszczeniu. Trochę nieodpowiednio się ubrałam do sytuacji, ale w ogóle się nie spodziewałam czegoś takiego. Na stole jest już gotowa sałatka. Uśmiecham się, gdy dostrzegam moje ulubione składniki. Po chwili chłopak wraca z dwoma talerzami.

- Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało. Strasznie się starałem. Ale wiesz, że ja nigdy nie gotuję. Jak coś to zamówimy pizzę. - roześmiał się. Stawia przede mną jeden z talerzy. Po rak kolejny jestem w szoku. Moja ukochana rolada ze szpinakiem i pieczone ziemniaki. Nie przypominam sobie, żebym mu o tym mówiła. Muszę przyznać, że wygląda bosko.

- Skąd wiedziałeś, że lubię roladki ze szpinakiem?

- Ja wiem wszystko. - uśmiechnął się do mnie szeroko.

- Tak tak. Jasne.

- Smacznego kochanie. 

- Dziękuję i wzajemnie. - uśmiecham się do niego.

Biorę pierwszy kęs do ust. Jeju, ale to jest dobre. Moja mama robi podobne. Ale te są równie dobre. Tylko Chris dodał suszone pomidory. 

- I jak? - patrzy na mnie niepewnie.

- Jest przepyszne. Musisz częściej gotować. 

- Cieszę się. 

Po zjedzonym posiłku blondyn zebrał naczynia i wyniósł wszystko do kuchni. Stanęłam przy oknie i zastanawiałam się, jak to wszystko będzie dalej wyglądało. Cały czas myślę też o tej imprezie. Chciałabym, żeby wszystko wypadło świetnie. 

- O czym tak myślisz? - z zamyślenia wyrywa mnie głos blondyna. Stoi tuż za mną, nawet nie zauważyłam jak wszedł. 

Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz