82.

5.5K 296 83
                                    

Przez ostatni miesiąc nie działo się nic ciekawego. Mamy już początek grudnia, a za dwadzieścia dni gwiazdka. Moi rodzice zapraszali nas wszystkich na święta. Jase'a także. Chciałabym, aby z nami poleciał do Polski. Tylko problem polega na tym, że on się w ogóle nie odzywa. W połowie listopada napisał, że u niego wszytko ok i cały czas o mnie pamięta. A jak zapytałam co się z nim dzieje i napisałam, że za nim tęsknię to odpisał, żebym dała mu jeszcze trochę czasu. Tylko ile? Tego już nie napisał. Zastanawiam się, żeby go zapytać czy z nami nie pojedzie. Może zrobię to wieczorem. 

Dzisiaj mamy czwartek. Za projekt, który robiłam wraz z Johnem i dziewczynami dostaliśmy najwyższe oceny. Zauważyłam, że mój kolega z ławki ma chyba jakąś wielbicielkę w pierwszej klasie. W sumie ma ich wiele, ale ta dziewczyna wydaje się być miła. To urocze jak na stołówce spogląda na niego ukradkiem. Nieraz zagada jakimś błahym pytaniem itd. Jednak on nie jest nią zainteresowany. Ostatnio nasze relacje stały się normalne. Chłopak nawet siada z nami na przerwie obiadowej i spędza nieco więcej czasu niż wcześniej. Zdarza się nam nawet gdzieś razem wyjść. Oczywiście w towarzystwie Sophie. W takiej sytuacji odważyłam się podpytać go o tę dziewczynę. Ale od razu tego pożałowałam, gdy usłyszałam odpowiedź: "Szkoda tylko, że mi podoba się od dłuższego czasu inna dziewczyna. I na pewno nie jest ona brunetką. " Nie trudno się domyślić, że chodzi mu o mnie. Pamiętam reakcję Sophie - dziewczyna zakrztusiła się, gdyż akurat piła. A ja zrobiłam się czerwona na twarzy. Jestem z Chrisem, ale nie zapomniałam, co było między nami. Miałam tylko nadzieję, że chłopak nie myśli już o mnie w ten sposób.

Z Chrisem dobrze mi się układa. Nadal rzadko się spotykamy. Ale to nie zmieni się do wakacji. Oboje mamy masę obowiązków i nauki. Mi został ostatni rok szkoły, dlatego muszę wyjątkowo dbać o swoje wyniki. Powoli się do tego przyzwyczajam. 

Sophie jest ostatnio dość częstym gościem w moim domu. Zauważyłam, że coraz więcej rozmawiają z Mateuszem, a ja nieraz specjalnie zostawiam ich samych. Michał także już wszystko wie, dlatego mogę liczyć na jego pomoc w realizacji planu.

Wróciłam także trochę do sportu. Dwa razy w tygodniu chodzę na siłownię z braćmi, czasami z Matt'em i biegam minimum trzy razy w tygodniu. Ostatnio za bardzo sobie odpuściłam, co stało się już zauważalne. Przynajmniej dla mnie. 

***

Wychodzę właśnie ze szkoły. Jeszcze tylko jutro i weekend. W sobotę rano umówiłam się z Matt'em na wspólne bieganie. Ostatnio namawiał mnie abym zapisała się na taniec. W sumie muszę to przemyśleć. Kiedyś tańczyłam, ale skończyłam z tym wyjeżdżając z Polski. Może warto do tego wrócić?

Wsiadam do samochodu i włączam muzykę. Czekam jeszcze na Johna, bo musiał jeszcze wejść do biblioteki, a poprosił mnie wcześniej, żebym go odwiozła. Jego samochód jest w warsztacie - co roczna kontrola. Po 10 minutach wsiada do auta.

- Jeszcze nie jechałem Twoim nowym samochodem. 

- A widzisz. I jak Ci się podoba?

- Zadziwiasz mnie. Ten samochód wydaje się być typowo męski. Nie jeden facet się zdziwi widząc za kierownicą drobną blondynkę. - zaczęłam się śmiać.

- Lubię takie. Sama wszystko wybierałam. Lakier, tapicerka i tak dalej.

- Mi również się podoba. 

- Cieszę się. Gdzie mam jechać? Pod Twój dom?

- Jeśli możesz to na warsztat, samochód powinien być gotowy. 

- Jasne, tylko powiedz mi gdzie.

- Wiesz gdzie jest warsztat niedaleko Chrisa?

- Wiem. To jedziemy. - uśmiechnęłam się. 

- Dzięki.

Do warsztatu został nam raptem kawałek. Po drodze jest dom Chrisa. Raczej nie byłby szczęśliwy, gdyby nas zobaczył. A z drugiej strony. Nic złego nie robię. Wjechałam w uliczkę i odruchowo spojrzałam w kierunku domu mojego chłopaka. Nie wierzyłam własnym oczom w to co zobaczyłam. Moje oczy się zaszkliły. 

- Ala! Uważaj! Samochód! - usłyszałam krzyk Johna i poczułam jak szarpnęło całym samochodem. Dopiero wtedy oprzytomniałam. 

- Co się stało?

- Jak to? Wyjechałaś na środek ulicy, a jechał samochód! Dobrze, że złapałem za kierownicę. - zatrzymałam się na poboczu i zaczęłam płakać.

- Przepraszam... 

- Co się stało?

- Nie widziałeś ich?

- Kogo? Patrzyłem na drogę. Na szczęście. 

- Chrisa... - odpowiedziałam ledwo słyszalnie.

- Uspokój się i powiedz co widziałaś. Chcesz to Cię odwiozę Twoim samochodem do domu.

- Nie. Rozmazał mi się tusz? - chłopak spojrzał na mnie.

- Nie. Wyglądasz ślicznie. Tylko się uspokój. - Wzięłam kilka głębokich oddechów, zerknęłam w lusterko. Wyglądam ok. 

- Pomożesz mi?

- W czym?

- Odegrać się. Chris stał z jakąś dziewczyną i ją całował. - chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. 

- Co mam zrobić?

- Pojedziemy do nich. Po prostu bądź zadowolony i się uśmiechaj.

- Ehm... No ok. 

Zawróciłam i ruszyłam w stronę domu "mojego chłopaka". Nie było ich już. Ale samochód stał, więc są w środku. To sobie wejdziemy. Nie będzie mnie zdradzał za moimi plecami i robił ze mnie kretynki. Zaparkowałam samochód obok jego auta i wraz z Johnem wysiedliśmy. 

- Co robimy? Nie ma ich.

- Wejdziemy do środka. Tylko po cichu.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. 

- Ale ja wiem. Jak chcesz to możesz zostać.

- Nie chodzi mi o mnie. Nie wiesz co zobaczysz.

- Domyślam się. Dam radę. Chodź już. 

Podeszliśmy do drzwi. Delikatnie złapałam za klamkę i uchyliłam drzwi. Weszliśmy do środka. W domu panowała totalna cisza. Ruszyliśmy w stronę salonu. Jednak nikogo w nim nie zastaliśmy. Dlatego postanowiłam wejść na górę. Drzwi do sypialni były uchylone. Podeszliśmy bliżej. Już wiedziałam jaki widok tam zastanę. Słyszałam... Spojrzałam na Johna, jego twarz wyrażała współczucie. Kiwnął głową, abyśmy poszli. Jednak ja miałam inny plan. Złapałam go za dłoń i się uśmiechnęłam. Pokazałam, aby zrobił to samo. Popchnęłam mocniej drzwi i weszliśmy razem do środka... 




Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz