62.

8K 351 23
                                    

Budzik zadzwonił punkt 6. Niechętnie wstałam z łóżka zerkając na śpiącego dalej chłopaka. Starałam zachowywać się jak najciszej. Weszłam do łazienki, aby wziąć prysznic i umyć włosy. Następnie założyłam czystą bieliznę i przygotowane ubrania. Wybrałam szare, dresowe spodnie adidasa z dopasowanymi nogawkami i lekko opuszczonym krokiem, a do tego luźny, biały t-shirt. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i postanowiłam obudzić Chrisa. Było parę minut przed 7. 

Gdy blondyn się szykował, ja zeszłam do kuchni zrobić śniadanie. Miałam ochotę na naleśniki z truskawkami  i jogurtem greckim. Zjedliśmy wspólnie posiłek. Poszłam jeszcze do sypialni po torbę i wyszliśmy z domu. 

Po 15 minutach byliśmy pod szkołą. Pożegnałam się z Chrisem krótkim pocałunkiem i wysiadłam z samochodu. Z niechęcią poszłam pod salę lekcyjną i usiadłam na ławeczce. Sophie jeszcze nie ma. Zaczyna dopiero o 10:40. 

Było 8 minut do dzwonka, a przed klasą pojawiło się dopiero raptem 6 osób. W sumie to racja, po co się śpieszyć. Wysłałam jeszcze na szybko sms. Praktycznie od razu dostałam odpowiedź.

Ja: Już nie mogę się doczekać 15 :( Tęsknie :*

Chris: Wytrzymasz kochanie :* Ja też :(

Zadzwonił dzwonek oznajmiający, że zaczyna się lekcja. Wtedy właśnie dostrzegłam na korytarzu 3 chłopaków. John szedł razem z Jamesem i Thomasem. Stanęli razem po drugiej stronie korytarza pochłonięci rozmową. Gdy przyszła nasza nauczycielka weszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Moja ulubiona. 

I teraz pytanie, co zrobi John? Zamieni się z kimś? Mamy komplet, więc nie ma wolnych miejsc. Wszedł jako jeden z ostatnich. Rozejrzał się po ławkach. Spojrzałam, że zmierza w moim kierunku. Zajął miejsce obok mnie. Cała ta sytuacja trwała tylko parę sekund, a ja miałam wrażenie, że wieczność.

- Cześć. - rzucił krótko. 

Odpowiedziałam mu tym samym. Atmosfera między nami była napięta. Czułam się okropnie. Przez wszystkie lekcje nie zamieniliśmy nawet słowa. Jak to zawsze bywa w pierwsze dni szkoły zazwyczaj odbywają się lekcje organizacyjne. Więc nie działo się nic ciekawego, co odwróciłoby moją uwagę od zaistniałej sytuacji. 

Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły, odetchnęłam z ulgą. Od razu dostrzegłam te charakterystyczne blond włosy. Chłopak siedział na ławce. Wstał, jak tylko mnie zauważył. Przywitaliśmy się krótkim pocałunkiem i trzymając się za ręce opuściliśmy teren szkoły. 

- Co dzisiaj jemy? Masz na coś ochotę?

- Sama nie wiem, a Ty?

- Za mną chodzi sushi. Może być?

- Jasne, że tak. W sumie to też mam ochotę. 

***

Wróciłam do domu dopiero wieczorem. Jakoś nie czuję się zbyt dobrze. Strasznie mnie boli brzuch. Chyba mi coś zaszkodziło. Weszłam do kuchni, aby zaparzyć sobie rumianek. Mateusza jak zwykle nie było. Tradycyjnie jest u Rose. W salonie siedział Michał ze swoim kumplem Ethanem. Całe szczęście, że tylko z nim. Nie przepadam za kolegami mojego brata. Są zbyt pewni siebie. Ethan jest chyba najnormalniejszy. Przynajmniej w moim odczuciu. Szanuje innych ludzi, nie zachowuje się jak bogaty dzieciak, który myśli że może wszystko. Tym bardziej, że każdy z nich ma pieniądze od rodziców. Sami ich nie zarabiają. Ja nie traktuję nikogo gorzej, tylko dlatego że ma mniej ode mnie. 

- Hej siostrzyczko! - krzyknął mój brat.

- Cześć - weszłam do salonu, aby się z nimi przywitać.

- Cześć - odpowiedział mi brunet.

- Jutro przylatują rodzice. Jedziesz ze mną?

- O kurcze, wyleciało mi to zupełnie z głowy. O której będą?

- Chyba około 12. 

- Mam zajęcia do 13:30. Ale mogę się zwolnić. Przyjedziesz po mnie? 

- Jasne siostrzyczko. Rano też Cię zawiozę. 

- Dzięki. 

- Jak tam z Chrisem?

- W porządku.

- Zauważyłaś jak dom lśni?

- Sprzątałeś? - zapytałam zaskoczona, a Ethan zaczął się śmiać.

- Zadzwonił po dwie panie i one wszystko ogarnęły. 

- No ej, dlaczego jej powiedziałeś? - oburzył się mój brat.

- Przecież nie kłamię. 

- Dobrze zrobiłeś. Sami byśmy nie ogarnęli wszystkiego do jutra. - odpowiedziałam, również się śmiejąc.

- No właśnie. Jeszcze wypadałoby zrobić coś do jedzenia. 

- Pojedziemy do restauracji. Nie mam dzisiaj siły stać w kuchni. Źle się czuję.

- Może masz rację. Oglądamy coś?

- Wy coś wybierzcie, ja i tak zaraz idę do siebie. 

Michał wspólnie z Ethanem wybrali jakiś film, a ja siedziałam wtulona w sofę. Sięgnęłam sobie cienki koc, leżący na pufie. Przykryłam się materiałem i patrzyłam na film. 

***

Rano obudziłam się w swoim łóżku, niestety w ubraniach. Zaspana ogarnęłam się i zeszłam na dół. Niestety nie miałam już czasu na jedzenie śniadania, dlatego złapałam na szybko z lodówki jogurt, do tego banana i wafle ryżowe. Michał tylko krzyknął z góry, że potrzebuje jeszcze 5 minut, i żebym poszła do samochodu. Wzięłam swoje rzeczy, założyłam na nogi białe vansy i wyszłam z domu. 

Dzisiaj mam na sobie jeansowe boyfriendy z dziurami i dopasowany, bordowy t-shirt wpuszczony w spodnie. 

Michał wybiegł z domu i wsiadł szybko do samochodu. Po chwili byliśmy już w drodze do szkoły. 

- Dzięki, że mnie zaniosłeś do łóżka. Mogłeś mnie obudzić.

- Co? O czym Ty mówisz? Ja sam zasnąłem w trakcie filmu. Obudziłem się około 3 w nocy. Ale Ciebie już nie było. 

- To jakim cudem znalazłam się w swoim łóżku?

- Najwyraźniej Ethan Cię zaniósł. Może za głośno chrapałaś. - śmiał się ze mnie. 

- Ja nie chrapię. - zaczął śmiać się jeszcze bardziej.

- Nie wiem, zapytam go później. A teraz zmykaj, bo się spóźnisz.

- Ok, dzięki.

Wyszłam z auta i ruszyłam w kierunku szkoły. Gdy dotarłam pod klasę wszyscy akurat wchodzili. Usiadłam w ławce. John już zajął swoje miejsce. Rzuciłam tylko krótkie cześć. I wyjęłam rzeczy z torby. Całe szczęście, że o 11:30 wychodzę...



Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz