Jase's POV:
Przez ostatnie dwa tygodnie stałem się strasznie nerwowy. Jestem zły na siebie, że nie mogłem być cały czas przy Ali, ale na prawdę nie mogłem nic na to zaradzić. Umowa to umowa, byłem zmuszony jeździć do pracy. Zerwanie jej wiązałoby się z ogromnymi konsekwencjami, na co nie mogłem sobie pozwolić. Średnio mi szło, ponieważ myślami byłem przy niej. Nie potrafiłem się na niczym skupić, a tym bardziej gdy miałem świadomość, że on tam jest. Jednak muszę być mu wdzięczny za to, że ją uratował. To że żyje, jest w dużej mierze jego zasługą...
Widzę, że mu na niej zależy i stara się być jak najbliżej jej. Nie ufam mu. Boję się, że będzie chciał stanąć nam na drodze. Jednak ufam mojej dziewczynie. Tak wiele wspaniałych chwil ostatnio przeżyliśmy. W końcu nam się udało, po tak długim czasie. Chciałbym, abyśmy już zawsze byli razem... Szczęśliwi.
W końcu stało się to, na co tak długo wszyscy czekaliśmy. Nareszcie się wybudziła. Siedziałem akurat z jej braćmi, kiedy zadzwonił Michała telefon. Gdy odebrał, jego nastrój zmienił się diametralnie. Szczęśliwy wykrzyczał, że za chwilę będziemy. Już wiedziałem co się wydarzyło. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Mateusz zadzwonił do Sophie. Ona także chciała jechać. Podjechaliśmy pod jej dom, wsiadła na tył i wtuliła się w swojego chłopaka. Widać było, że jest nieco spokojniejsza.
***
Dzisiaj Michał postanowił zadzwonić w końcu do rodziców i powiedzieć im o tym wypadku. Zdenerwowali się na niego strasznie. Wykrzyczeli, że myśleli iż jest bardziej odpowiedzialny. I nie, nie chodziło im o wypadek. Byli źli, że nie zadzwonił wcześniej. Do jutra mają być w Miami, jednak odetchnęli z ulgą, że już wszystko jest w miarę ok. Z jednej strony rozumiem ich. Z drugiej wiem, że ich najstarszy syn najzwyczajniej w świecie chciał im tego wszystkiego zaoszczędzić.
Za dwa lub trzy dni powinna już wyjść ze szpitala. Niestety do szkoły nie wróci zbyt szybko, ale John obiecał, że będzie przychodził po lekcjach, aby jej wszystko wytłumaczyć i przekazać notatki. To trochę ją uspokoiło. Martwi się, że nie będzie w stanie tego wszystkiego ogarnąć, a przecież za kilka miesięcy są egzaminy. Ja wiem, że da radę. Wszyscy to wiemy. Ale jeśli ją to uspokoi, to załatwimy jej indywidualne nauczanie lub korepetycje. Wszystko zależy od tego, jak będzie się z biegiem czasu czuła. Lekarz twierdzi, że wszystko goi się prawidłowo i za około miesiąc lub dwa powinna być już w pełni sprawna. Najgorsza jest sytuacja z nogą i żebrami. Kości muszą się po prostu zrosnąć, co trochę potrwa.
Aktualnie jest godzina 12, a ja mam zamiar jechać do szpitala. Jestem pewny, że Chris już tam będzie. Wsiadam do auta i wyjeżdżam z posesji. Po 10 minutach docieram na miejsce. Na parkingu stoi już czerwony mustang. Miałem rację. Wchodzę do budynku i kieruję się do sali, w której leży moja dziewczyna.
Widok, który zastaję nie należy do przyjemnych. On trzyma ją za dłoń, rozmawiają, a ona się śmieje. Gdy mnie dostrzega, wygląda na zadowoloną. W przeciwieństwie do blondyna. Witam ją krótkim pocałunkiem w usta, a chłopakowi podaję rękę. Siadam po przeciwnej stronie, a on decyduje się już wyjść, co mnie bardzo cieszy.
Gdy zostawia nas samych mogę w końcu z nią porozmawiać i nacieszyć jej towarzystwem. Patrzy na mnie uśmiechnięta, a moje serce przepełnia radość. Zawsze była silna. Jedyną rzeczą jaką się martwi to brak możliwości uczęszczania do szkoły przez najbliższy okres czasu. Strasznie się tym przejmuje, ponieważ aby dostać się na wymarzoną uczelnię, musi mieć na prawdę dobre wyniki z egzaminów.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytałem.
- W porządku. Wiadomo, że jestem obolała trochę, ale jest znośnie.
- Strasznie Ci współczuję. Miałaś szczęście, że tylko tak to się skończyło.
- Wiem, rozmawiałam z lekarzem. Nie mówmy już o tym. Było, minęło.
- Kocham Cię księżniczko, wiesz?
- Hmm... Nie jestem pewna, musisz mi to jakoś okazać. - zaśmiała się lekko, ale widać było że sprawiło jej to trochę trudu.
- Z chęcią. - nachyliłem się i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
Strasznie mi tego brakowało. Od razu go odwzajemniła. Ująłem w dłonie jej twarz. Czułem, że się uśmiecha. Gdy się od niej odsunąłem patrzyła na mnie zadowolona.
- Ja Ciebie też kocham. - uścisnęła moją rękę.
***
Następnego dnia pojechałem razem z Michałem na lotnisko. Pani Agata dostrzegła nas jako pierwsza. Wziąłem jej walizkę, a ona podziękowała mi uśmiechnięta. W czwórkę wyszliśmy na parking. Po chwili jechaliśmy już do domu mojej dziewczyny. Swoją drogą jej rodzice na pewno jeszcze nie wiedzą, że jesteśmy razem.
Weszliśmy do środka, a ja wraz z Michałem zanieśliśmy na górę ich rzeczy. Oni natomiast poszli przywitać się z Sophie i Mateuszem. Gdy do nich wróciliśmy, kobieta przytulała zapłakaną dziewczynę. Niby była już na wizycie u psychologa, ale jedna to zdecydowanie za mało. Dzisiaj po południu ma kolejną. Mamy nadzieję, że jej to pomoże.
Około 13 rodzice Ali byli już gotowi, aby jechać do szpitala. Musieliśmy jechać dwoma samochodami. Ja jechałem z nimi oraz Michałem. Całą drogę pytali co u mnie słychać, jak praca i tak dalej. Jakoś nie potrafiłem im powiedzieć, że jestem z ich córką. Bałem się, jak na to zareagują. Niby mnie lubią, ale w roli przyjaciela. Powiemy im o tym wspólnie. To chyba najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji.
Gdy byliśmy na miejscu, wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę wejścia. Pani Agata szła na równo ze mną i rozmawialiśmy. Jest przemiłą kobietą. Pan Marcin także, ale on głównie się śmiał, gdy zawała mi tak wiele pytań. W końcu weszliśmy do sali, a kobieta podeszła przywitać się z córką. Rozpłakała się widząc ją w takim stanie, a Ala twardo ją uspokajała, że już jest w porządku. Usiedliśmy przy niej, a dziewczyna złapała moją dłoń. Uśmiechnąłem się, tak samo jak ona. Jej mama spojrzała na nas zdziwiona.
- Czy ja o czymś nie wiem?
***
Przepraszam, że tak długo czekaliście. ❤ Na prawdę nie byłam ostatnio w stanie nic napisać. Dzisiaj udało mi się w końcu wziąć w garść, ale i tak nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału. Buziaki ❤❤❤
CZYTASZ
Idealny?
Teen Fiction"Moje serce zaczęło walić jak szalone. Momentalnie odeszło ze mnie całe zmęczenie. Liczył się tylko ten moment, jeden z najlepszych w moim życiu. Patrzyłem na nią wyczekując tego, co miało stać się już za chwilę. Szczęśliwy uścisnąłem lekko jej dłoń...