Właśnie wyszłam ze szkoły i idę na parking, gdzie powinien już czekać na mnie Chris. Patrzę na miejsce, gdzie zazwyczaj staje. Dostrzegam czerwonego mustanga. Uśmiecham się sama do siebie i idę w jego kierunku. Pasuje do niego taki samochód. A ja nadal nie rozmawiałam z rodzicami na temat zmiany mojego. Jakoś nie miałam jeszcze okazji. Otwieram drzwi i zajmuję miejsce pasażera.
- Cześć kochanie. - Witam go i nachylam się, aby dać mu buziaka.
- Cześć - całuje mnie namiętnie. - Już się stęskniłem za Tobą.
- Ja za Tobą też. Dobrze, że już się skończyły te lekcje. Co dzisiaj robimy?
- Najpierw coś zjemy. A masz na coś dzisiaj ochotę?
- W sumie to chciałabym z Tobą porozmawiać. - mówię, chcąc brzmieć swobodnie, jednak nie bardzo mi to wychodzi.
- Mam się bać? - zaczął się śmiać.
- A czy ja wyglądam groźnie? - zmarszczyłam brwi, a on spojrzał na mnie śmiejąc się coraz bardziej.
- Bardzo, zwłaszcza teraz jak tak na mnie patrzysz.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i pokazałam mu język.
- Co byś zjadła?
- Hmm... Burgera.
- O proszę. W sumie to też mam ochotę.
Pojechaliśmy do niewielkiego lokalu, gdzie mają najlepsze burgery. Zjedliśmy swoje porcje, próbując się nie ubrudzić. Oczywiście nam się nie udało. Są na prawdę ogromne i ich zjedzenie sprawia niemały problem. Jednak są przepyszne. I raz na jakiś czas nachodzi mnie na nie ochota. Do tego sałatka i sos. Uwielbiam. W wakacje odpuściłam sobie sport praktycznie do zera. Pora się za siebie wziąć. Od jutra wracam do biegania. Może Chris również będzie chętny.
- To co, idziemy? - zapytał blondyn.
- Tak.
- Chciałaś porozmawiać. Może jedźmy do mnie?
- Ok.
- W takim razie chodźmy. - wyciągnął w moją stronę dłoń.
Wyszliśmy z restauracji trzymając się za ręce. Gdy doszliśmy samochodu Chris otworzył mi drzwi. Cóż za gentlemen. A po chwili jechaliśmy w stronę jego domu. Dotarliśmy na miejsce po 20 minutach. Niby to tylko kawałek, ale jest straszny ruch na ulicach.
Weszliśmy do środka. Usiedliśmy w salonie na ogromnej sofie. Blondyn włączył muzykę, która grała cicho, tak że mogliśmy swobodnie rozmawiać. Spojrzał na mnie zadowolony.
- O czym chciałaś rozmawiać?
- Mmm... O nas. O Tobie... - odpowiedziałam niepewnie.
- A dokładniej?
- Co zamierzasz dalej...?
- Mam nadzieję, że będziemy już zawsze razem.
- No tak. - zacinam się chwilę, a on patrzy na mnie wyczekująco - Ale co z Twoją pracą? - przenoszę wzrok na swoje dłonie.
- Nic. Zaczynam studia od października. Odpuszczam sobie tą pracę. Bynajmniej na razie. - patrzę na niego zaskoczona. A on tylko uśmiecha się zawadiacko.
- Jak to?
- Chcę być blisko Ciebie. - delikatnie ujął w dłonie moją twarz i patrzył prosto w moje oczy, które czułam że robią się szkliste.
- Robisz to dla mnie?
- Robię to dla nas. - Te słowa sprawiły, że nie wytrzymałam. Po moich policzkach spłynęły łzy. - Nie płacz głuptasie. Już dawno Ci chciałem powiedzieć, ale Ty cały czas odkładałaś tę rozmowę na później.
- Bałam się... Nie chciałam, żebyś rezygnował dla mnie ze swoich marzeń... A z drugiej strony nie chciałam, żebyś mnie zostawiał.
- Już nie musisz się martwić.
- Kocham Cię.
- A ja Ciebie. - przybliżył moją twarz i pocałował mnie namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek, próbując przekazać w nim wszystkie swoje uczucia.
Nasz oddech stawał się coraz bardziej przyspieszony. Moje dłonie znalazły się w jego blond włosach, a jego błądziły po całym moim ciele. Uniosłam się lekko i usiadłam na nim okrakiem. Po chwili oboje ściągaliśmy wzajemnie z siebie ubrania, pragnąc swojej bliskości...
***
Na kanapie było nam dosyć niewygodnie, dlatego przenieśliśmy się do sypialni. Leżeliśmy teraz w ciemno-bordowej pościeli wtuleni w siebie. Za oknem widać było zachodzące słońce.
- Muszę wracać do domu...
- Zostań u mnie.
- Ale jutro szkoła, nie mam ze sobą rzeczy.
- Ah, no tak. Daj mi 5 minut. Wezmę szybki prysznic.
- Weźmiesz już u mnie.
- Czyli zapraszasz mnie do siebie na noc?
- Chyba, że nie chcesz.
- Przecież wiesz.
- Właśnie, że nie wiem.
- Ubieraj się i jedziemy.
Zaczęłam się śmiać. Wstałam owinięta kołdrą. Ubrałam swoje rzeczy i przejrzałam się w lustrze. Rozczesałam włosy i związałam w luźnego koka. Po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy z posesji. Ulice nie były już tak zapełnione, więc w miarę szybko dotarliśmy do domu.
Weszłam do salonu, a za mną Chris. Rodzice oglądali telewizję. Przywitaliśmy ich. Widziałam, że są w dobrych humorach. Usiadłam, a obok mnie mój cudowny chłopak. Objął mnie i razem z mamą i tatą oglądaliśmy jakiś program. Przypomniało mi się, że chciałam ich o coś zapytać.
- Właściwie to mam do Was pewną sprawę.. - zaczęłam nieśmiało, a moi rodzice spojrzeli na mnie nagle poważniejąc.
- Słuchamy - odpowiedział mój tata.
- Chciałabym zmienić samochód. - Na twarzy mojej mamy zauważyłam ulgę, a tata i Chris parsknęli śmiechem. Spojrzałam na nich zdziwiona. - O co Wam chodzi?
- Wiesz córeczko jak to zabrzmiało? - zapytała moja mama i również się uśmiechnęła. Obejrzałam się na Chrisa. I ponownie spojrzałam na rodziców. - Już myślałam, że zostaniemy dziadkami. - Poczułam, że moje policzki robią się czerwone.
- Myślałaś już o jakimś konkretnym? - zmienił temat mój tata, a ja byłam mu za to na prawdę wdzięczna.
- Tak. Marzy mi się Range Rover Evoque. Najlepiej biały, albo czarny matowy.
- Taki duży?
- Tak tato.
- Nie widzę problemu. Jutro pojedziemy do salonu. A Audi się sprzeda i już.
- Na prawdę?
- Tak córciu. W sumie to będzie bezpieczniejszy samochód.
- Dziękuję Wam - wstałam i podeszłam ich przytulić.
- Ale na razie nie chcemy być dziadkami - uśmiechnęłam się ironicznie na słowa taty.
CZYTASZ
Idealny?
Teen Fiction"Moje serce zaczęło walić jak szalone. Momentalnie odeszło ze mnie całe zmęczenie. Liczył się tylko ten moment, jeden z najlepszych w moim życiu. Patrzyłem na nią wyczekując tego, co miało stać się już za chwilę. Szczęśliwy uścisnąłem lekko jej dłoń...