90.

5.3K 315 28
                                    

Nadawcą sms był Chris. Już mnie męczy ta jego gra. O co jemu właściwie chodzi? Jest z Amandą, to niech mi da spokój. Po dłuższym wpatrywaniu się w wyświetlacz, zdecydowałam się odczytać wiadomość. I to był błąd. Po co czytać te wszystkie brednie...

Chris: Na prawdę będę walczyć. Wciąż Cię kocham...

To takie logiczne - kochać kogoś i go zdradzać. Rzeczywiście. Usunęłam wiadomość i odłożyłam telefon. Czy on musi mi mieszać w głowie? Skoro jest z inną, to mógłby dać mi już spokojnie poukładać swoje życie... 

***

Wstałam przed 6 i poszłam wziąć prysznic oraz umyć włosy. Wyjątkowo się dzisiaj nie wyspałam. Gdy zeszłam już gotowa na dół wstawiłam wodę na kawę. Bez niej się nie obejdzie. Zrobiłam sobie na śniadanie omlet z awokado, szynką oraz pomidorkami koktajlowymi. Po skończonym posiłku wypiłam kawę i wstawiłam brudne naczynia do zmywarki. Złapałam swoją torbę, założyłam buty i wyszłam z domu. Ku mojemu zdziwieniu na ulicy przed domem stał grafitowy chevrolet camaro. Wyszłam z posesji i pomachałam do kierowcy. John uśmiechnął się szeroko. Zajęłam miejsce pasażera i przywitaliśmy się buziakiem w policzek. 

- A co to za niespodzianka? - zapytałam zadowolona.

- Jakoś taki miałem pomysł. 

- Dziękuję, od razu mi się humor poprawił. Jestem strasznie niewyspana dzisiaj.

- To może małe wagary? - zapytał poruszając zabawnie brwiami. 

- No nie wiem...

- Oj nie daj się prosić, dzisiaj nie mamy żadnego testu. - zachęcał mnie.

- To dlatego po mnie przyjechałeś! Zaplanowałeś to! - zaczęłam się śmiać.

- No coś Ty! Ja? - zapytał, udając oburzonego.

- A co byś chciał dzisiaj robić?

- Po prostu mam ochotę poleniuchować. Jakiś film czy coś?

- Obawiam się, że mogę zasnąć - zaśmiałam się. 

- Mi to nie przeszkadza. Lubię patrzeć jak śpisz. 

- Rzeczywiście jest na co patrzeć.

- No jest... - uśmiechnął się. - To co? Jedziemy do mnie?

- Twoja mama w pracy?

- Tak, do 16. 

- No ok. To jedźmy. 

- Super. - ucieszył się.

Po chwili byliśmy już na jego posesji. Weszliśmy do domu. Panowała totalna cisza. Usiadłam na łóżku,  a John włączył laptopa i starał się wybrać jakiś film. Ja nie miałam żadnych konkretnych wymagań. W końcu chłopak zdecydował się na jakiś horror. Ułożyłam się wygodnie, wtulając się w poduszki leżące na łóżku. Blondyn poszedł jeszcze do kuchni po coś do jedzenia. Wrócił cały obładowany. Miał dosłownie wszystko. 

- A dla kogo to wszystko? - zaśmiałam się widząc pełną jedzenia tacę.

- Nie wiedziałem na co możesz mieć akurat ochotę. Więc wziąłem chipsy, czekoladę, pianki, żelki i ciastka czekoladowe. 

- Dziękuję, ale to ostatnie to chyba nie dla mnie. 

- No... Dla nas. - wyszczerzył się.

- Mogłeś powiedzieć, to bym Ci pomogła. Siadaj już i oglądamy. 

Chłopak położył się koło mnie i włączył film. Otworzyliśmy paczkę pianek, które uwielbiam. Byłam tak zmęczona, że nie mogłam się wcale skupić. Moje myśli krążyły wokół ostatnich wydarzeń. Tylko czekać na wiadomość od Amandy z propozycją spotkania. Będę musiała jej wcisnąć jakąś wymówkę. Jak na razie przede mną świetny tydzień. Wyjadę do Polski, gdzie będę miała okazję nabrać do tego wszystkiego dystansu. W czwartek mamy się spotkać z przyjaciółmi w naszym domu. Wręczymy sobie prezenty i spędzimy miło czas. A na drugi dzień zobaczę swoich rodziców. Michał zarezerwował bilety już jakiś czas temu. Mamy lot około 11, ale musimy być sporo wcześniej. Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciela..

- Jak Ci się podoba film? - zapytał, a na jego twarzy gościł lekki uśmiech.

- Podoba mi się.

- Na pewno. Zwłaszcza, że patrzysz w okno, a nie ekran telewizora.

- Oj... Mówiłam Ci, że się nie wyspałam. Jakoś się nie mogę skupić na oglądaniu.

- Już ja Cię rozbudzę! - podniósł się i zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się, aż brakowało mi tchu. 

- John! - powiedziałam przez śmiech. - Proszę!

- No nie wiem. Podoba mi się to.

- Ale mi nie! 

- No to trudno. - cieszył się.

- Proszę!

- Ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Najpierw musisz obiecać, że się zgodzisz!

- Obiecuję! - jak na zawołanie przestał. Usiadłam na łóżku i patrzyłam na niego wyczekując, aż powie o co chodzi. 

- Pójdziesz ze mną na wesele mojej kuzynki. - spojrzałam na niego zaskoczona. Czegoś takiego to ja się w ogóle nie spodziewałam.

- A kiedy jest to wesele?

- Pierwszy weekend lutego. 

- Hm... No ok.

- I już? Zgadzasz się?

- No jasne, że tak. 

- Myślałem,  że będziesz marudzić i szukać wymówki. 

- Najwyraźniej nie znasz mnie jeszcze zbyt dobrze. - uśmiechnęłam się. 

- Po prostu lubisz mnie zaskakiwać. Jesteś może głodna?

- Nie, najadłam się tymi piankami.

- A może pójdziemy na plażę?

- Tylko muszę wpaść do domu po kilka rzeczy.

***

Do domu wróciłam około 20. Byłam już totalnie wykończona. Świetnie się bawiłam razem z Johnem. Byliśmy na plaży, tak jak sobie tego zażyczył. Trochę się opalaliśmy, kąpaliśmy. Ogólnie było wesoło. Później pojechaliśmy coś zjeść. Tym razem padło na włoską restaurację. Miałam straszną ochotę na spaghetti. A w między czasie dostałam sms od Sophie i Matt'a. 

Sophie: Gdzie jesteś? Byłam u Ciebie pod klasą. Dowiedziałam się, że Johna również nie ma. ;)

Matt: Co u Ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. Może wyjdziemy gdzieś jutro razem? :)

Mojej przyjaciółce bez wahania napisałam gdzie jestem i jak się to stało, że poszłam na wagary. Natomiast z Matt'em umówiłam się jutro o 17. Ma po mnie wpaść, aczkolwiek nie wiem co będziemy robić. 

Muszę przygotować na czwartek coś dobrego do jedzenia. Jutro wybiorę się na zakupy. Myśląc o planach na następne dni odpłynęłam do Krainy Morfeusza...

***
Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale nie dałam rady wcześniej. Mam nadzieję, że się Wam spodoba 💞 😙😙😙❤

Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz