Dzisiaj wstałam wyjątkowo wypoczęta. Razem z Chrisem wcześnie się położyliśmy. Blondyn dalej śpi, a ja idę do łazienki się ogarnąć. Gdy jestem gotowa schodzę do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Zdecydowałam się na tosty z masłem orzechowym i bananem. Wypiłam jeszcze kawę z mlekiem i zrobiłam kanapkę do szkoły. Sprawdziłam, czy na pewno wszystko wzięłam i wyszłam z domu.
Do szkoły dotarłam na czas. Na pierwszej godzinie mam angielski, dlatego od razu ruszam na drugie piętro. Cieszę się, że codziennie mam na 8. O tej porze mogę przynajmniej blisko zaparkować.
***
Została mi już ostatnia lekcja, a mianowicie matematyka. Razem z Johnem zajmujemy swoje miejsca. Nauczycielka siada przy biurku i sprawdza listę. To dopiero pierwszy miesiąc, więc wszyscy jak na razie chodzą do szkoły. Zadowolona zamyka dziennik i zawzięcie szuka czegoś w teczce. Po chwili wyjmuje plik kartek i je nam rozdaje.
- Napiszemy dzisiaj małą kartkówkę. Ostatnio podałam Wam sporo wzorów, które musicie umieć. Bez tego nie możemy ruszyć dalej z materiałem. Macie 10 minut. Powodzenia. Tylko nie ściągajcie, bo od razu zabiorę kartkę.
Rozejrzałam się po klasie. Część spokojnie zabrała się za pisanie, a reszta nerwowo zerkała w różne strony. Dla mnie matematyka to pestka. Zabrałam się za pisanie i po chwili skończyłam. Spojrzałam na Johna, który najwyraźniej się nie nauczył, bo patrzył w moją pracę. Jednak ja miałam inną grupę, więc niewiele mu to pomogło. Zerknęłam na nauczycielkę. Stała tyłem do nas. Korzystając z okazji szybko podmieniłam kartki i napisałam wszystkie wzory, zmieniając nieco charakter pisma.
- Koniec czasu. Podajcie swoje prace do przodu.
Zrobiliśmy to co kazała nam pani Smith. Otworzyłam zeszyt na czystej stronie. Wpisałam dzisiejszą datę i zanotowałam podany temat. Reszta lekcji upłynęła już spokojnie. Zrobiliśmy parę zadań i tyle. W końcu zadzwonił mój upragniony dzwonek. Podniosłam się szybko, zbierając swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Odnalazłam w torbie kluczyki i ruszyłam w stronę samochodu. Muszę dzisiaj pogadać z rodzicami o kupnie innego. Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos. Odwróciłam się w jego stronę.
- Już myślałem, że mnie nie usłyszysz. Chciałem Ci podziękować.
- W porządku. Nie ma za co.
- Jest. Dzięki Tobie nie dostanę 1. Jakoś nie miałem ostatnio głowy do nauki. Masz dzisiaj czas? Byśmy dokończyli tą pracę.
- Mogę mieć. - odpowiedziałam niepewnie.
- To u mnie czy u Ciebie?
- Możemy u mnie. Napiszę Ci sms, o której jak wrócę do domu.
- Ok, to do później.
- Pa.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Po 15 minutach dotarłam na miejsce. Weszłam prosto do kuchni, gdzie przywitali mnie mama, Michał i Chris. Z Mateuszem ostatnio się praktycznie nie widzę. W kółko siedzi u Rose.
- Hej. Co robicie?
- Czekamy na Ciebie. - odpowiedział mi szczęśliwy Michał.
- Aa, to spoko. - uśmiechnęłam się.
- Jak w szkole? - zapytał mój chłopak.
- W porządku. Miałam dzisiaj pierwszą w tym roku kartkówkę. Później ma wpaść do mnie John. Mamy do napisania pracę. - widziałam, że blondyn się spiął.
- Dlaczego akurat z nim?
- Bo siedzimy razem w ławce. - spojrzał na mnie z powątpiewaniem. - Nie masz powodów do zazdrości.
- Mam. Za bardzo mi na Tobie zależy.
- Ufasz mi? - zapytałam, na co od razu skinął mi głową, że tak. - No właśnie.
- Masz rację. Chodź do mnie. - rozłożył ramiona, żebym go przytuliła.
- Oj dzieciaki. - zaśmiała się moja mama. - Michał, idź zawołaj tatę to zjemy razem obiad.
Wtuliłam się w Chrisa. Widziałam radość w oczach mojej rodzicielki, gdy na nas patrzyła. Odeszłam na chwilę, aby sięgnąć z torby telefon. Usiadłam na krześle obok blondyna i napisałam sms do Johna.
Ja: Jak coś to mogę za godzinę.
John: Ok.
Po chwili do kuchni wszedł mój brat i tata. Każdy zajął swoje miejsce i zjedliśmy wspólnie posiłek. Muszę się jeszcze odświeżyć. Po tylu godzinach jedyne na co mam ochotę to prysznic. Weszłam do łazienki zabierając ze sobą świeżą bieliznę i jakieś luźniejsze ciuchy. Strumienie chłodnej wody działały na mnie odprężająco. Założyłam przygotowane rzeczy i nałożyłam na twarz krem. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż. Chris siedział na łóżku i patrzył na mnie z zainteresowaniem.
- Czemu tak patrzysz? - zapytałam.
- Bo nie rozumiem po co się malujesz.
- Żeby ładniej wyglądać.
- Jesteś piękna bez tego. - uśmiechnęłam się do niego.
- Ale mi słodzisz.
- Mówię prawdę. - obruszył się.
- Dobrze dobrze. - podeszłam do niego i pocałowałam go przelotnie w usta i zerknęłam na telefon. - John powinien za chwilę być.
- Ok, to może ja pojadę już do siebie.
- I co będziesz robił sam w domu? Może zostań u nas.
- No może, ale muszę jechać po parę rzeczy. Za godzinę wrócę i zaczekam z teściami. - poruszył brwiami zadowolony.
- No właśnie.
- To do zobaczenia później. - cmoknęłam go w usta i zeszliśmy razem na dół.
Poczułam wibracje w kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz. To John, napisał że właśnie wyjeżdża. Powiedziałam, o tym Chrisowi i pożegnałam go buziakiem. Weszłam jeszcze do kuchni. Wezmę nam coś do picia i szklanki. Nie wiem na co będzie miał ochotę więc sięgnęłam z lodówki sok pomarańczowy i coca-colę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam, aby otworzyć. Zaprosiłam go, aby wszedł do środka. Zabrałam przygotowane rzeczy i poszliśmy do mojego pokoju. Rozłożyłam książki na łóżku i usiadłam z laptopem na kolanach. Próbowałam znaleźć potrzebne nam materiały. Chłopak zajął miejsce kawałek obok mnie, jakby chciał zachować "bezpieczną" odległość.
- I jak? Masz już coś?
- Chyba tak. Spójrz na to. - wskazałam palcem na ekran. Przybliżył się do mnie nieco.
- Skopiuj to i poszukamy jeszcze czegoś. A ja przejrzę podręcznik.
- Ok. Może chcesz coś do picia? Wzięłam cole i sok.
- To poproszę to pierwsze. - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Jednak nie dotarł on do jego oczu. Wlałam płyn do szklanek. I podeszłam do Johna.***
Napiszcie w komentarzach kogo wolicie. John czy Chris?
Dziękuję wszystkim, którzy czytają moją pracę. 💕
CZYTASZ
Idealny?
Teen Fiction"Moje serce zaczęło walić jak szalone. Momentalnie odeszło ze mnie całe zmęczenie. Liczył się tylko ten moment, jeden z najlepszych w moim życiu. Patrzyłem na nią wyczekując tego, co miało stać się już za chwilę. Szczęśliwy uścisnąłem lekko jej dłoń...