93.

5.1K 288 24
                                    

- Kogo masz na myśli? - zapytałam zaskoczona.

- Sama musisz do tego dojść. 

Przez myśl przemknął mi Jase. Jest mi najbliższy. A przynajmniej był. Teraz się do mnie nie odzywa. Jednak to nie możliwe, jest gejem. Nigdy nie zapomnę sytuacji, w której się o tym dowiedziałam. Jeju, co ja wtedy zrobiłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Chociaż... Po prostu mi się podobał. A później stał się moim najlepszym przyjacielem. Uwielbiam go i strasznie mi go brakuje. 

Drugą bliską mi osobą jest John. Z nim sytuacja jest jasna. Wiem co do mnie czuje, ale on również wie na czym stoi. Bardzo doceniam to co dla mnie robi. Jest mi na prawdę bliski. Wiem, że wiele by dla mnie zrobił. Ja dla niego również. 

No i trzecia osoba, która staje się dla mnie ważna to Matt. Znamy się dość krótki czas, ale już zdążył zdobyć moje zaufanie. Lubię spędzać z nim czas. Świetnie się dogadujemy, zawsze mamy wspólne tematy. Czyżby mówił o sobie?

Wyjazd do Polski wydaje się mi co raz bardziej potrzebny. Co raz więcej myśli kłębi się w mojej głowie. Muszę wiele przemyśleć. 

- Za dużo myślisz. - wyrwał mnie z zamyślenia głos Matt'a. Spojrzałam na niego. - Zbyt wiele analizujesz. W życiu czasami trzeba zaryzykować. 

- Wiem. - bąknęłam.

- Co robimy? Pewnie wolisz już jechać do siebie?

- Tak.  Współczuję Ci, że patrzysz na mnie w takim stanie. Pewnie jestem cała czerwona od płaczu.

- Przestań, głupoty gadasz. Zawsze wyglądasz świetnie. Nie warto płakać przez takiego dupka. Szkoda łez. Jak chcesz to możemy obejrzeć dzisiaj Teen Wolf. Co Ty na to? - uśmiechnęłam się lekko. - Rozumiem, że chcesz.

- Oczywiście, że tak. 

- To wsiadaj, jedziemy.

Po dwudziestu minutach byliśmy u mnie. Chłopak przywitał się z moimi braćmi i poszliśmy do mojej sypialni. Poszłam do garderoby, aby się przebrać w dresowe spodnie, a po chwili oglądaliśmy już nasz serial...

***

Obudziłam się około godziny dziewiątej. Do pierwszej oglądaliśmy z Matt'em serial. Chciałabym jeszcze trochę pospać, jednak nie mogę sobie dzisiaj na to pozwolić. Muszę się za chwilę spakować. Wstałam niechętnie i weszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic.

Gdy byłam już gotowa sięgnęłam z garderoby sporych rozmiarów walizkę. Otworzyłam ją i położyłam na środku pomieszczenia. Sięgnęłam telefon, w którym spisałam co mniej więcej muszę wziąć. I wtedy mnie olśniło! Miałam zadzwonić do Sophie! Zabije mnie pewnie. Cholera! Wybrałam jej numer i wcisnęłam na wyświetlaczu zieloną słuchawkę. Odebrała po 3 sygnałach.

- Halo? Czemu dopiero teraz się odzywasz?

- Przepraszam, miałam wczoraj słaby dzień. 

- Coś się stało?

- Powiem Ci innym razem. Mów o co chodzi z tym prezentem?

- Zacznijmy od tego, że dla każdego z chłopaków coś tam kupiłam. Dla John'a mam plecak - normalne, dla Matt'a mam koszulę z Zary - nie znam go zbyt dobrze, ale może mu się spodoba, mniejsza z tym. Dla Michała mam perfumy. No a dla Mateusza kupiłam bluzę i bokserki...

- No i co?

- Kupiłam mu bokserki w serduszka. Wiesz, może sobie coś pomyśleć.

- Ale z Ciebie panikara! Myślałam, że coś się stało! A Ty się martwisz czymś takim. Daj spokój. Ucieszy się na pewno. 

- Tak myślisz? A wiesz, dla Jase'a też mam drobiazg. Tylko nie wiem kiedy i jak mu go dam. 

- Ja też mam dla niego coś. Szkoda, że go nie będzie. 

- Ale może przyjedzie na Twoje urodziny?

- Chciałabym... - odpowiedziałam jej zrezygnowana.

- Nie smuć się już. Co robisz?

- Właśnie się pakuję. 

- O której dzisiaj się spotykamy?

- Chyba najlepiej będzie o 18?

- A  może wpadnę wcześniej i Ci pomogę trochę?

- Jeśli masz ochotę, to jasne że tak.. 

- Będę o 14, a ciuchy na wieczór wezmę ze sobą! Pogadamy chociaż! - ucieszyła się.

- Dzięki, kochana jesteś!

- To do zobaczenia!

- Pa!

Odłożyłam telefon i zabrałam się do roboty. Po około godzinie byłam spakowana. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam Michała. Siedział przy wyspie i pił kawę. Na mój widok się uśmiechnął. 

- Co u Ciebie siostrzyczko? 

- Przyszłam przygotować już roladę. Później ją tylko wstawię do piekarnika. Tak będzie szybciej. I wygodniej. 

- Pomogę Ci. I tak nie mam lepszego zajęcia.

- Dzięki. Za dwie i pół godziny będzie Sophie. Też chce koniecznie pomóc. 

- Uu, a Mateusz poszedł chwilę temu na siłownię.

- A Ty dlaczego zostałeś?

- Nie chce mi się dzisiaj.

- Rozumiem. To skoro chcesz mi pomóc to zrobisz może ciasto.

- Jakie? - zapytał zdziwiony.

- Brownie.

- Aaa, to ok. Już się wystraszyłem, że coś wymyśliłaś dziwnego.

- Dzięki...

Wyjęłam z lodówki mięso i je umyłam, natomiast mój brat wyjmował po kolei wszystkie potrzebne mu produkty. Nie pomyślałam, że tak chętnie się za to zabierze. W sumie robił je już nie raz. I zawsze wychodziło mu pyszne. Po około 20 minutach wstawił gotowe ciasto do piekarnika, a ja musiałam jeszcze zwinąć moją roladę. Gdy skończyliśmy poprosiłam Michała, aby poszedł po ziemniaki. Obierzemy je i pokroimy. Następnie dodam przyprawy i wstawię je do lodówki. Sałatki zrobię później, bo one nie mogą długo stać. 

Około 13 postanowiliśmy trochę odpocząć. Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizję. Niestety nie było nic ciekawego, więc skończyło się na kanale muzycznym. Michał pytał mnie jeszcze o Chrisa. Opowiedziałam mu wszystko co się ostatnio działo. To on odebrał te kwiaty, ale nie wiedział od kogo są. Zostawił je w moim pokoju i tyle. Przed 14 do domu wrócił Mateusz. Rzucił nam przelotne "cześć" i poszedł na górę z torbą na ramieniu.

Moja przyjaciółka przyszła jak zawsze punktualnie. Zastała mnie i Michała rozłożonych na sofie. Zaczęła się śmiać na ten widok. No cóż. Trochę jesteśmy zmęczeni. Przynajmniej miałam dzisiaj możliwość z nim pogadać. 

- A czym Wy tacy zmęczeni? - zaśmiała się Sophie.

- Mamy już za sobą trochę pracy. - odpowiedział jej zadowolony Michał.

- Niewątpliwie. A Mateusza nie ma?

- Jestem. - odpowiedział za jej plecami, gdyż akurat zszedł na dół.

- Oo.. Cześć. - zawstydziła się.



Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz