64.

8.2K 364 21
                                    

Wstałam dzisiaj około 5:30. Wykonanie wszystkich podstawowych dla mnie czynności zajęło mi ponad godzinę. Po tym czasie zabrałam swoją torbę i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie naleśnika i kawę. W domu panowała totalna cisza. Wszyscy jeszcze śpią, tylko ja nie mogę, bo muszę iść do szkoły. Na spokojnie zjadam śniadanie, po czym wkładam naczynia do zmywarki. Przygotowuję sobie jeszcze drugie śniadanie do szkoły, wrzucam je do torebki wraz z butelką wody, a następnie zakładam buty i wychodzę z domu. Wsiadam do samochodu, włączam muzykę i ruszam w kierunku szkoły.

Oczywiście muszę mieć pecha. Wpakowałam się w dość spory korek. Jakąś rurę wysadziło i muszą to naprawić. Do szkoły docieram 7:59. Szybkim krokiem idę pod klasę. W połowie drogi słyszę dzwonek. Nauczyciel na szczęście jeszcze nie przyszedł, także zdążyłam.

Weszłam do sali jako jedna z ostatnich. Usiadłam obok Johna witając go krótko. Na szczęście to nie pierwsza w tym roku szkolnym historia, dlatego zaczynamy normalną lekcję. W pełni skupiam się na słowach naszego profesora. Jest to mężczyzna około 40, wysoki brunet. Dzisiaj mam dwie godziny. A później dwie matematyki i angielski.

***

Lekcje mijają mi dość szybko. Nadal nie zmieniła się atmosfera między mną, a Johnem. Nieraz przyłapuję go na przyglądaniu mi się. Jednak gdy tylko na niego spojrzę odwraca wzrok. Muszę porozmawiać z moim bratem. Niech mi coś doradzi, bo to jest męczące.

Umówiłam się dzisiaj z Sophie, że podrzucę ją do domu. Kończymy o tej samej godzinie. Ostatnio nie mam za bardzo czasu się z nią spotkać, więc chociaż pogadamy przez drogę.

Wsiadam do samochodu i czekam na przyjaciółkę. Pojawia się pięć minut później. Całą drogę rozmawiamy o szkole, zostawiam ją pod jej domem i jadę do siebie pomóc mojej mamie.

Parkuję audi na podjeździe i wchodzę kierując się prosto do kuchni. Już w holu czułam cudowne zapachy przygotowywanego jedzenia.

- Hej mamo, już jestem.

- To świetnie kochanie. Już prawie wszystko gotowe. Musisz tylko zrobić sałatkę. Nikt nie robi takiej dobrej jak Ty.

- Mamo, miałyśmy razem zrobić. A w końcu wyszło tak, że to Ty przyjechałaś nam gotować.

- Oj nie marudź. Wiesz, że uwielbiam to robić. Twoi bracia też mi trochę pomogli. Teraz przygotujesz sałatkę, ja jeszcze doprawię mięso i idziemy się przygotować. Mam dla Was prezenty. Dla Twojego chłopaka także. Dobrze, że Michał mi powiedział o Chrisa urodzinach.

- Nie musiałaś nam nic kupować.

- Ale chciałam. No to do roboty kochanie.

Około 14 wszystko było już gotowe. Razem z mamą poszłyśmy na górę, aby się przygotować. Zabrałam bordową bieliznę z koronki i weszłam do łazienki, aby się wykąpać.

Wyszłam z wody i osuszyłam ciało. Włożyłam przygotowaną bieliznę i założyłam szlafrok. Suche włosy spryskałam odżywką, aby się lekko uniosły. Zrobiłam makijaż, nieco mocniejszy niż zwykle. Weszłam do garderoby, aby wybrać jakąś sukienkę. Ostateczny wybór padł na czarną, dopasowaną, z miękkiego materiału, która sięga mi za kolano. Jednak ma na bokach rozcięcia.

Zerknęłam na telefon. Jest 16:30. Zeszłam do kuchni, gdzie zastałam już moją mamę. Nakryłyśmy do stołu i usiadłyśmy chwilę, aby porozmawiać. Po jakimś czasie usłyszałyśmy dzwonek. Jase przyjechał razem z Chrisem. Obaj mieli w rękach kwiaty, po dwa bukiety. Zaczęłam się śmiać z chłopaków. Uśmiechnęli się do mnie. Przywitali mnie i podarowali mi śliczne kwiaty. Chris czerwone róże, a Jase kolorowy bukiet, ale równie piękny. Razem przeszliśmy do kuchni. Moja mama była prze-szczęśliwa. Dziękowała chłopakom.

Stali razem z nami, gdy pojawił się mój tata i chłopaki razem z Rose. Najwyraźniej dziewczyna musiała przyjść już wcześniej. Przywitali się wszyscy i przyszła kolej na blondyna.

- A my się jeszcze nie znamy. Marcin - tata Ali.

- Cieszę się, że mogę pana w końcu poznać. Nazywam się Chris. - Blondyn podał mojemu tacie torebkę prezentową. Wnioskuję, że jest w niej jakiś alkohol.

- Dziękuję, mogłeś się nie wykosztowywać. - tata wyjął butelkę i się uśmiechnął. - Dobry wybór Chris.

Blondyn uśmiechnął się do mojego ojca. A ja byłam szczęśliwa, że się polubili.

- No Panowie, siadajcie do stołu. A dziewczyny mam nadzieję mi pomogą. - odezwała się moja mama.

Zostałyśmy w kuchni i zaczęłyśmy wszystko przygotowywać do podania. Moja mama odgrzewała i nakładała wszystkie pyszności, a my z Rose nosiłyśmy na stół. Szybko się z tym uporałyśmy i po krótkim czasie zasiedliśmy razem do stołu. Zerkałam na mojego tatę. Świetnie się dogadywali razem z Chrisem.

Po zjedzonym posiłku przyszedł czas na deser. Mama upiekła mój ukochany sernik, do tego były lody i sos wiśniowy. Pyszności. Zebrałyśmy z Rose naczynia i wyniosłyśmy do kuchni. Panowała luźna, rodzinna atmosfera. Rodzice poszli na chwilę na górę i zeszli z prezentami. Po kolei każdy z nas coś dostał. Do Chrisa podeszli razem i złożyli mu życzenia. Był zaskoczony, co pokazywała jego mina. Jednak bardzo się ucieszył. Okazało się, że kupili mu notatnik w oprawie z czarnej skóry od Louisa Vuittona i do tego portfel z identycznym wzorem. Chyba uzgodnili to z chłopakami, bo rzeczy idealnie pasowały do torby. Spojrzałam na nich, a oni jedynie się wyszczerzyli. Czyli wszystko jasne. Ja dostałam czarną torebkę Celine. Strasznie mi się podobała już od jakiegoś czasu. Moi bracia otrzymali portfele, podobne do tego co Chris, tylko ich miały kolor brązowy. Jase lustrzankę, z którą po chwili biegał i robił nam zdjęcia, a Rose klasyczny zegarek Michaela Korsa. Wszyscy byli strasznie zadowoleni z prezentów. A na twarzach moich rodziców gościły uśmiechy.

Wieczorem postanowili jechać na plażę, aby trochę pospacerować. Moja mama uwielbia ciepłe wieczory w Miami.

A my zostaliśmy razem w salonie i włączyliśmy jakiś film.

Niestety jutro szkoła, dlatego musiałam iść się położyć o w miarę przyzwoitej porze, żeby jutro nie zasnąć na lekcji. Widziałam, że Chris nie miał ochoty wracać do siebie, dlatego zaproponowałam mu, aby został na noc. Ostatnio zostawił u mnie parę swoich rzeczy, więc miał w czym spać.

Poszłam się wykąpać jako pierwsza, następnie nasmarowałam całe ciało balsamem. Na twarz nałożyłam krem i położyłam się do łóżka. Blondyn dołączył do mnie po 15 minutach. Wtuliłam się w niego, opierając głowę na jego ramieniu.

- Chyba mnie polubili, co? - zapytał niepewnie.

- Tak. W ogóle fajnie dzisiaj było.

- Racja. Strasznie mnie zaskoczyli tym prezentem. Ale trafili idealnie.

- Masz teraz komplet razem z torbą.

- Ala, chciałbym Cię o coś zapytać...

- Słucham? - spojrzałam na niego zaciekawiona.

Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz