2: 10.

4.5K 297 55
                                    

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytałam.

- Ponieważ lubię. - uśmiechnął się. - I mogę. 

- Zawstydzasz mnie. - bąknęłam. Na prawdę czułam się trochę niezręcznie.

- To dobrze. - odpowiedział zadowolony.

- Niby czemu?

- Mhm... Po prostu. - zamyślił się. - Mogę Cię o coś zapytać?

- Wiesz, że tak. 

- Co się właściwie stało tamtego dnia? Wiesz, mam na myśli ten wypadek.

- Nie zauważyłam tego samochodu. W sumie to nawet nie spojrzałam. 

- Jak to? - zapytał lekko zaskoczony.

- Zamyśliłam się. - odpowiedziałam niepewnie. 

- Cieszy mnie fakt, że akurat tamtędy szedłem. Inaczej nie wiem co by było...

- Mhm... - nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, w końcu to o nim wtedy myślałam. Uśmiechnęłam się lekko.

- No co?

- Nie, nic. Dziękuję Ci jeszcze raz, gdyby nie Ty...

- Ćśś... Nie mówmy już o tym. Przepraszam, że zacząłem ten temat. Niepotrzebnie Ci przypominam.

- Nie szkodzi. Wiesz, jakoś mnie to nie rusza już. Stało się i tyle. 

- Zawsze byłaś silna. 

- Dziękuję, że codziennie mnie odwiedzałeś. 

- Nie masz za co. Nie potrafiłbym inaczej, na prawdę. Wiem co o mnie myślisz, ale nie jestem aż tak okropny jak się może wydawać. Przepraszam Cię za wszystko. Nigdy nie chciałem Cię zranić. - w jego oczach dostrzegłam łzy.

- Nie wiesz co myślę. - zażartowałam, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę. 

- To mi powiedz. - uśmiechnął się.

- A więc... Myślę, że nie da się Ciebie nie lubić. 

- Czyli mogę liczyć na przyjaźń? - ucieszył się. 

- Oczywiście, że tak. Na dodatek idziemy razem na studia.

- Myślę, że Jase nie będzie z tego zadowolony.

- Nie widzę powodów, aby tak było. - Aczkolwiek wiedziałam, że ma rację. Pewnie będzie zły. - Chłodno się robi, chyba pora się zbierać.

- Masz rację. 

Wstaliśmy, a Chris złożył koc i schował go do torby. Chciałam już iść, jednak ponownie złapał mnie na ręce. Ogarnął mnie niesamowity śmiech. Blondyn spojrzał na mnie zdziwiony, a ja tylko chichotałam. Pokręcił głową, ale widziałam, że kąciki jego ust również się uniosły. Dopiero gdy byliśmy koło auta, ostrożnie pomógł mi stanąć. Otworzył drzwi i wsiadłam ostrożnie do środka.

Po piętnastu minutach byliśmy pod moim domem. Oczywiście wysiadł pierwszy z auta, aby mi pomóc. Odprowadził mnie do drzwi oraz niósł moje rzeczy, a ja dreptałam powolnym tempem. Podziękowałam mu za miło spędzony wieczór. Objął mnie na pożegnanie. Oparłam kule o ścianę i odwzajemniłam uścisk. 

- To do zobaczenia. Dobrej nocy. 

- Dobranoc. - odpowiedziałam, a on nachylił się i pocałował mnie w policzek. 

- Mam nadzieję, że spotkamy się już niebawem.

- Ok, nie widzę przeszkód. 

- Odezwę się jutro. Miłych snów.

- Wzajemnie. 

Weszłam do domu i zawołałam Michała, aby mi pomógł z tą torbą. Patrzył na mnie zaciekawiony, a ja nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Bruno biegał dookoła mnie i się cieszył. Byłam zmuszona, aby się zatrzymać i go pogłaskać. Inaczej by mi nie odpuścił. Mój brat zaczął się śmiać. 

- Coś nie tak?

- Nie, dlaczego. Jak tam z Chrisem?

- W porządku. Postanowiłam dać mu szansę. To znaczy jako przyjacielowi.

- Ale wiesz, że dla niego to nadzieja na coś więcej?

- Wie, że mam chłopaka.

- Oj Ala, on Cię nadal kocha.

- Wiem. 

- No właśnie.

- Idziemy razem na studia.

- Co? - zatrzymał się i na mnie spojrzał.

- No... Od października. O ile się dostanę.

- Jase wie?

- Nie, sama dowiedziałam się dzisiaj.

- Chyba nie skończy się to zbyt dobrze.

- Oj daj spokój. To nic takiego. 

- Zbliżacie się do siebie. Mam Ci tłumaczyć jak Jase to odbierze? I co będzie myślał?

- Eh... Nie musisz.

Spojrzał tylko na mnie wzrokiem pełnym współczucia i zostawił mnie samą w mojej sypialni. Spojrzałam na szafkę nocną. Okazało się, że nie wzięłam ze sobą telefonu. Nawet o tym nie pomyślałam. Zerknęłam na wyświetlacz. Cztery nieodczytane wiadomości. Kurcze.

Jase: Jak spotkanie z Chrisem?

Jase: Mogę wpaść?

Jase: Coś się stało?

Gigi: Co tam u Ciebie? :)

Odpisałam mojemu chłopakowi, zgodnie z prawdą, że byłam na plaży i niestety nie wzięłam ze sobą telefonu. Po treści jego sms-ów, wiem że jest zdenerwowany. Weszłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu pozbędę się już tego gipsu. Strasznie mi wszystko utrudnia. Założyłam dużą koszulkę z logo Arctic Monkeys i wróciłam do sypialni. Musiałam nałożyć jeszcze na twarz krem. Kilka minut później leżałam już w łóżku. Jase nie odpisał, a do Gigi postanowiłam odezwać się dopiero jutro. Odłożyłam urządzenie, a po pewnym czasie udało mi się zasnąć...


Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz