II

11.9K 767 1K
                                    

Od autora: A la la la la la don't... 

Zabierzcie mi to, bo ten Edek z krainy kredek chodzi za mną cały dzień. Już mam dość...

W ogóle wróciłam z pracy po 18, zrobiłam sobie herbatkę (w kubku termicznym - wychodząc z założenia, że mi się nie rozleje) i leżę sobie w łóżku... :D 

Sprawdziłam kolejny rozdział wampirków (patrz poniżej) :D i chyba się wezmę za Candy crusha...

Kochani nadal przypominam, że poszukuję osoby, która zna francuski i będę wdzięczna za każdą pomoc. Dużo do tłumaczenia nie mam, jakby się uparł to na jednej kartce się zmieści od myślników - takie pojedyncze zdanka. Także bardzo proszę - pomóżcie :D

A teraz wróćmy do zębatych... 

Enjoy :D



Byłem zestresowany i pociły mi się dłonie, kiedy w poniedziałek siedziałem w szkolnej ławce, nie miałem pojęcia, jak zagadać do Louisa, przez co bawiłem się rękawem bluzy, żeby jakoś rozładować emocje. Nadal uważałem, że Tomlinson był dziwny i unikałem jakichkolwiek rozmów z nim, których nie musiałem przeprowadzać, ale chyba za uratowanie życia wypadałoby podziękować. Do tego dobijał mnie jego jak zawsze perfekcyjny wygląd, ten chłopak po prostu onieśmielał wszystkich wokół, wyglądał jak pieprzony model nawet w luźnych spodniach i zwykłym, chyba standardowo czarnym t-shircie, którego rękawy podwinął odrobinę. Musiałem się nieźle namęczyć, żeby jakoś funkcjonować obok, nie wgapiając się cały czas w niego i nie śliniąc jak pies.

Tak, pod tym względem Louis nie był fajnym kolegą z ławki. I jak na złość musiał akurat usiąść obok mnie.

Wreszcie, kiedy lekcja się skończyła, zebrałem się na odwagę i wydusiłem z siebie krótkie zdanie.

– Louis, chyba powinienem ci podziękować.

Spojrzał na mnie zaskoczony i uniósł pytająco brwi.

– Niby za co?

– Za to, że uratowałeś mnie przed tym drzewem. Naprawdę, gdyby nie ty, nie wiem, co by się stało. Gdybyś wiesz... Nie znalazł się w, jak to mówią, odpowiednim miejscu i czasie.

Tym razem uniósł brwi jeszcze wyżej i spojrzał na mnie z miną „o co ci, do kurwy, chodzi?".

– Możesz jaśniej? – zapytał.

Przez jakąś jedną setną sekundy zwątpiłem, jednak zacząłem tłumaczyć wszystko, dalej bawiąc się rękawem bluzy.

– Chodzi mi o to drzewo, w które uderzył piorun. To, które spadłoby na mnie, gdyby nie ty.

Starałem się na niego nie patrzeć, już i tak było mi źle z tym, że musiałem się do niego odezwać. Wolałem trzymać się jak najdalej od tego typa, a biorąc pod uwagę jego codzienny, zbyt perfekcyjny wygląd, wcale by mi to nie pomogło w sklejeniu jakiejkolwiek wypowiedzi.

Zaśmiał się i dopiero wtedy zerknąłem na niego. Poczułem się głupio, widząc, że po prostu się ze mnie nabijał.

– Słuchaj, nie wiem, co brałeś na tej imprezie, ale następnym razem sobie odpuść – powiedział i wstał z miejsca.

Odprowadziłem go wzrokiem. Byłem kompletnie zaskoczony takim zwrotem akcji. Chciałem mu podziękować, a ten bezczelny gnojek zrobił ze mnie kompletnego idiotę. Chociaż...

Może to naprawdę był tylko wymysł mojej wyobraźni?

Ale, do cholery, byłem tam rano i drzewo leżało na drodze. Leżało, tak? Chociaż potem już go nie było, kiedy wieczorem poszedłem tam ponownie, zaraz po tym, jak wróciłem od dziadków. Ktoś zdążył się go pozbyć. Nie było żadnych śladów, ale niemożliwe, żebym rano sobie je wyobraził, aż tak pijany nie byłem.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz