XI

9.6K 754 898
                                    

Od autora: kapitan Niall :D 



Gdyby ktoś na mnie nie wskoczył, chyba bym się nie obudził. Zasnąłem chyba nad ranem, bo po pierwsze, nadal miałem za dużo adrenaliny we krwi, a po drugie, czekałem na Louisa, który zjawił się po jakiejś godzinie od kiedy ja wróciłem do namiotu. Leżałem, patrząc w płachtę nade mną, gdy Niall obok mnie chrapał niczego nieświadomy i w gruncie rzeczy zazdrościłem mu tej niewiedzy. Rozmyślałem o tym wszystkim, ale chociaż bardzo się starałem, moje myśli były zbyt chaotyczne. Kiedy Tomlinson wreszcie wrócił, położył się obok i zupełnie nie miał zamiaru ze mną rozmawiać, chociaż go o to poprosiłem. Czasami właśnie miał takie chwile, że milczał i to najprawdopodobniej była jedna z nich, poza tym ewidentnie pachniał krwią, co nie bardzo mi odpowiadało. Jeszcze długo leżałem, obserwując, jak robił coś w swoim telefonie i jak widać, sen w końcu ze mną wygrał. Jęknąłem, czując, jak ktoś mnie szarpie i otworzyłem oczy. I dlaczego nie zdziwiło mnie, że to właśnie był Niall?

– Wstawaj, stary – powiedział. – Wszyscy są już na śniadaniu.

– Jak na śniadaniu? – zapytałem tępo.

– Normalnie. Zaraz po nim idziemy na wycieczkę.

– Co?

Byłem totalnie zdezorientowany. Jaką wycieczkę? Dlaczego nikt wcześniej nie wspominał o żadnej wycieczce, kiedy się zapisywałem na ten głupi wyjazd?

– Mówię to, co Harrison, a on mówił, że idziemy na wycieczkę.

– Zabijcie mnie – jęknąłem. – Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej, kretynie?

Zepchnąłem Nialla z siebie, bo ostatnio uwielbiał na mnie siedzieć, a on i tak jedynie się roześmiał. Usiadłem i sięgnąłem po moje rzeczy, żeby znaleźć tam jakieś ubranie na dzisiaj.

– Lewis nie kazał – oznajmił.

Spojrzałem zaskoczony na przyjaciela.

– Że co?

Horan wzruszył ramionami, nadal szczerząc zęby trochę za bardzo.

– No nie kazał, bo mówił, że miałeś ciężką noc.

– Ciężką noc? – powtórzyłem z niedowierzaniem. – Jaką ciężką noc?

– Tego to ja już nie wiem, Hazz, a szkoda, bo musiało być fajnie, skoro nadal masz jego bluzę – odpowiedział i tym razem otworzyłem usta ze zdumienia i przez chwilę wpatrywałem się w przyjaciela, jak w największego idiotę, jednak szybko przetworzyłem informacje i spojrzałem na siebie. Bluza, którą miałem ubraną, ewidentnie nie należała do mnie. W nocy musiałem być tak zdezorientowany, że zapomniałem ją ściągnąć.

– Po prostu musiałem wyjść – powiedziałem. – Było ciemno, nie widziałem, co biorę.

– Wzrok ci się psuje, stary, bo nie widzisz też, że siedzisz na części Lewisa – oznajmił z dumą. – Czyli na niej spałeś, a on miał problem, żeby spod ciebie wyleźć i cię nie obudzić.

Od razu złapałem poduszkę i przywaliłem nią Niallowi z całej siły, i nie było w tym nic dziwnego, że on zaczął po tym rechotać jak wariat.

– Ja po prostu śpię na tym boku, zrozumiałeś? – zapytałem i złapałem bluzę na karku, po czym ściągnąłem ją przez głowę i odrzuciłem. Wygrzebałem z plecaka moje ubrania, a potem niezdarnie uwolniłem się ze śpiwora i przebrałem z rzeczy, które służyły mi za piżamę.

Wyszedłem z namiotu, ignorując Horana, który nadal leżał tam i zanosił się śmiechem, i poszedłem do miejsca, w którym paliło się ognisko, a na nim pan Harrison chyba gotował wodę. Usiadłem na moim miejscu obok Louisa, ale szybko zlokalizowałem jedzenie i wziąłem sobie kilka kanapek.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz