Od autora: Polsat wraca po reklamach :D :D :D
Taki zwrocik akcji...........
Kiedy kilka godzin temu usłyszałem „Harry, może wybierzemy się gdzieś po południu?" nie spodziewałem się tego, co na mnie czekało. Nie miałem pojęcia, ile razy jeszcze Louis Tomlinson mnie zaskoczy. I w ogóle, dlaczego dzisiaj było tak gorąco? Co za popieprzona pogoda. Louis podjechał pod mój dom i dosłownie opadła mi szczęka. Czy to był stary kabriolet?
O...
Mój...
Boże!
Tak!
Uwielbiałem takie auta i od razu wpakowałem się do niego, kiedy tylko mi na to pozwolił.
Nie wiedziałem, czy już mogę zacząć go przepraszać i błagać o wybaczenie, czy raczej poczekać, aż dotrzemy tam, gdzie mamy dotrzeć, ale w ciągu kilku godzin ułożyłem już całe przemówienie, które miałem zamiar wygłosić. Ostatecznie po telefonie do Liama, którego jako jedynego się teraz nie bałem, bo rozmawiał ze mną spokojnie, zrezygnowałem z wszelkich „przebacz mi" kwiatów i prezentów.
– Gdzie jedziemy? – zapytałem po kilku minutach milczenia, bo jednak zdecydowałem się odłożyć naszą poważną rozmowę na trochę później.
– Niespodzianka.
Skrzywiłem się odrobinę, ale okej, byłem w stanie poczekać, byleby mnie z tego samochodu nie wysadzał, chociażby z tego powodu, że mogłem go podziwiać. Miałem ochotę dotknąć każdy kawałek tego auta, ale nie będę przecież zachowywał się jak idiota, dlatego po prostu zachwycałem się nim w ciszy.
Louis jechał wolno, pomimo tego, że pogoda dzisiaj naprawdę dopisała, ale prawdopodobnie nie chciał, żeby mnie przewiało czy coś.
W ciągu kilku minut wyjechaliśmy za miasto, jednak ja nadal nie miałem pojęcia, gdzie zmierzamy. W końcu dotarliśmy na jakąś polankę, a raczej wzniesienie za miastem, o którym nie miałem pojęcia, ale mnie nigdy nie interesowało łono natury.
– Przepraszam – powiedziałem, kiedy Lou rozłożył już na niej kilka koców, a potem przyniósł z tylnego siedzenia piknikowy koszyk.
Usiadł obok mnie, rozwinął jeden koc i przykrył mnie dokładnie, a kolejną rzeczą, jaką zrobił, było wyciągnięcie z koszyka termosu. Przez cały czas obserwowałem go uważnie.
– Kawa, herbata czy kakao?
– Lou, ja naprawdę przepraszam – powtórzyłem, ale wampir tylko spojrzał na mnie i przyłożył mi palec do ust.
– Kawa, herbata czy kakao? – zapytał po raz kolejny.
– Herbata – odpowiedziałem.
Tomlinson pogrzebał chwilę w koszyku i wyciągnął z niego inny termos. Odkręcił go i nalał mi parującą herbatę do kubka, a ja wziąłem go od niego, przyjemnie ogrzewając nim dłonie.
– Na co masz ochotę? Mam owoce...
– Owoce – powiedziałem od razu i po pierwsze tak, miałem na nie ochotę, a po drugie zjem wszystko, co Louis jest w stanie mi zaproponować, byle tylko z nim porozmawiać i byle tylko mi przebaczył.
Obserwowałem go uważnie, kiedy wampir wyciągał z koszyka różne przekąski dla mnie. Byłem tym trochę zdezorientowany, bo w pojemniczkach widziałem nie tylko owoce, ale i kanapki, słodycze, ciasto i wiele innych rzeczy.
– Mam nadzieję, że będą ci smakować – oznajmił, podając mi owocowego szaszłyka. – Nie znam się na gotowaniu.
– Na pewno – uśmiechnąłem się do niego. – Ale czy możemy już porozmawiać? – dopytałem.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.