Od autora: miał być wczoraj, ale niestety opóźnienie małe, bo nie ogarniam...
Doncaster na mnie najechało i to ze zdwojoną siłą (miało być troje, jest szóstka) :( Więc chwilowo jestem na etapie Anny, Elsy i innych Disneyów in english (kocham! nie przeszkadza mi to :D) a nie naszych ulubionych "królików" :D
Jeszcze tylko jakieś 28 godzin do przeżycia... :D a potem błoga cisza :D
Mam nadzieję, że V dobrze sprawdziła ten rozdział, jakby co to zwalam na nią...
Ubrałem najlepsze ciuchy, żeby już po kilku minutach i mocnych drinkach tańczyć zbyt blisko z jakąś dziewczyną. Wybrałem się do klubu, sam, bez zbędnych pytań Nialla, ale za to z planem. Planem, który przede wszystkim miał pomóc mi zapomnieć. Musiałem wyeliminować z mojego życia to dziwne uczucie, którym darzyłem wampira, a najlepszym lekarstwem było poznanie kogoś innego. Dziewczyna była ładna, a ja już trochę pijany, więc dlaczego nie spróbować?
– Chłopców też lubisz? – usłyszałem i ktoś złapał mnie za biodra, ale nie przeszkadzało mi to. Dzisiaj nic mi nie przeszkadzało i nikt nie kontrolował mojego życia.
– Lubię oba – odpowiedziałem, przylegając do mężczyzny za mną.
Sytuacja idealna, kiedy tańczyłem pomiędzy dziewczyną a chłopakiem. Uśmiechnąłem się do siebie w duchu, to było dokładnie to, czego potrzebowałem.
– Jesteś tutaj sam?
– Z przyjaciółmi – skłamałem, bo zawsze pozwalało mi to czuć się bardziej bezpiecznym, zwłaszcza że niedawno jakiś idiota chciał sobie ze mnie zrobić obiad, tutaj jednak były tłumy i wiedziałem, że nic mi się nie stanie.
– Jak masz na imię? – zapytałem.
– William – odpowiedział, a jego oddech przyjemnie połaskotał mnie po szyi.
– Harry – przedstawiłem się.
– Masz kogoś?
– Właśnie zerwaliśmy.
Dlaczego to powiedziałem, skoro to nawet nie była prawda? Ale może to była dla mnie jakaś forma zakończenia udawanego związku z Louisem? Cholera, zaczynałem filozofować po pijanemu...
– Musiał być głupi, pozwalając ci odejść – usłyszałem i czy to nie była prawda?
Przysunąłem się bardziej do mężczyzny, zaniedbując tym samym dziewczynę. Kręciłem biodrami do rytmu, ocierając się o niego, w międzyczasie zerknąłem w dół na jego dłonie, miał tatuaż na palcach i jeśli dobrze widziałem w tym świetle, była to dwójka oraz ósemka. Nigdy jeszcze nie zauważyłem takiego u żadnej znanej mi osoby.
– Lubię tatuaże – powiedziałem.
– Twój chłopak też je miał?
Coś w jego dotyku wydawało mi się znajome, a może chciałem, żeby takie było?
– Mogę cię pocałować? – zapytałem.
Odwróciłem się, a on od razu zaczął mnie całować, nie zdążyłem nawet mu się przyjrzeć, jednak zapomniałem o tym za chwilę, bo nawet gdyby był najgorszą pokraką, to całował rewelacyjnie. Prawie tak dobrze, jak Louis. I odrzuciłem myśl, że to nie była właściwa osoba przede mną, to była właściwa osoba, bo przecież nie byłem od nikogo uzależniony.
– Chodźmy do toalety – zaproponowałem.
Nie czekałem na pozwolenie, po prostu zacząłem iść w tamtym kierunku, przepychając się między tańczącymi ludźmi i ciągnąc za rękę Williama. Kiedy tylko przeszedłem przez drzwi, zostałem pchnięty na ścianę i od razu oddałem pocałunek Willa, jednak po chwili chłopak zaczął całować mnie po szyi.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.