XXX

10.1K 779 1.6K
                                    

Od autora: miał być wczoraj, ale niestety opóźnienie małe, bo nie ogarniam...

Doncaster na mnie najechało i to ze zdwojoną siłą (miało być troje, jest szóstka) :( Więc chwilowo jestem na etapie Anny, Elsy i innych Disneyów in english (kocham! nie przeszkadza mi to :D) a nie naszych ulubionych "królików" :D

Jeszcze tylko jakieś 28 godzin do przeżycia... :D a potem błoga cisza :D

Mam nadzieję, że V dobrze sprawdziła ten rozdział, jakby co to zwalam na nią...






Ubrałem najlepsze ciuchy, żeby już po kilku minutach i mocnych drinkach tańczyć zbyt blisko z jakąś dziewczyną. Wybrałem się do klubu, sam, bez zbędnych pytań Nialla, ale za to z planem. Planem, który przede wszystkim miał pomóc mi zapomnieć. Musiałem wyeliminować z mojego życia to dziwne uczucie, którym darzyłem wampira, a najlepszym lekarstwem było poznanie kogoś innego. Dziewczyna była ładna, a ja już trochę pijany, więc dlaczego nie spróbować?

– Chłopców też lubisz? – usłyszałem i ktoś złapał mnie za biodra, ale nie przeszkadzało mi to. Dzisiaj nic mi nie przeszkadzało i nikt nie kontrolował mojego życia.

– Lubię oba – odpowiedziałem, przylegając do mężczyzny za mną.

Sytuacja idealna, kiedy tańczyłem pomiędzy dziewczyną a chłopakiem. Uśmiechnąłem się do siebie w duchu, to było dokładnie to, czego potrzebowałem.

– Jesteś tutaj sam?

– Z przyjaciółmi – skłamałem, bo zawsze pozwalało mi to czuć się bardziej bezpiecznym, zwłaszcza że niedawno jakiś idiota chciał sobie ze mnie zrobić obiad, tutaj jednak były tłumy i wiedziałem, że nic mi się nie stanie.

– Jak masz na imię? – zapytałem.

– William – odpowiedział, a jego oddech przyjemnie połaskotał mnie po szyi.

– Harry – przedstawiłem się.

– Masz kogoś?

– Właśnie zerwaliśmy.

Dlaczego to powiedziałem, skoro to nawet nie była prawda? Ale może to była dla mnie jakaś forma zakończenia udawanego związku z Louisem? Cholera, zaczynałem filozofować po pijanemu...

– Musiał być głupi, pozwalając ci odejść – usłyszałem i czy to nie była prawda?

Przysunąłem się bardziej do mężczyzny, zaniedbując tym samym dziewczynę. Kręciłem biodrami do rytmu, ocierając się o niego, w międzyczasie zerknąłem w dół na jego dłonie, miał tatuaż na palcach i jeśli dobrze widziałem w tym świetle, była to dwójka oraz ósemka. Nigdy jeszcze nie zauważyłem takiego u żadnej znanej mi osoby.

– Lubię tatuaże – powiedziałem.

– Twój chłopak też je miał?

Coś w jego dotyku wydawało mi się znajome, a może chciałem, żeby takie było?

– Mogę cię pocałować? – zapytałem.

Odwróciłem się, a on od razu zaczął mnie całować, nie zdążyłem nawet mu się przyjrzeć, jednak zapomniałem o tym za chwilę, bo nawet gdyby był najgorszą pokraką, to całował rewelacyjnie. Prawie tak dobrze, jak Louis. I odrzuciłem myśl, że to nie była właściwa osoba przede mną, to była właściwa osoba, bo przecież nie byłem od nikogo uzależniony.

– Chodźmy do toalety – zaproponowałem.

Nie czekałem na pozwolenie, po prostu zacząłem iść w tamtym kierunku, przepychając się między tańczącymi ludźmi i ciągnąc za rękę Williama. Kiedy tylko przeszedłem przez drzwi, zostałem pchnięty na ścianę i od razu oddałem pocałunek Willa, jednak po chwili chłopak zaczął całować mnie po szyi.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz