Od autora: hello Robaczki :D
Dodaję dzisiaj, bo jutro już zaczynam się upiększać na wesele (chociaż mi już tam nic więcej nie trzeba hehe :D), a tak mi się nie chce tam iść..................................................
Jeszcze mam paręnaście godzin, może jednak złamię nogę czy coś.........
A Was jeszcze trochę pomęczę, bo to nie była randka :D
Enjoy ;*
Kolejnego popołudnia po szkole wszedłem do kuchni.
– Cześć, mamo – przywitałem się i automatycznie podszedłem, i otworzyłem lodówkę.
– Obiad masz na stole, gdybyś nie zauważył – usłyszałem w odpowiedzi.
– Naprawdę?
Odwróciłem się w tamtą stronę. Faktycznie był...
– Pamiętasz, co dzisiaj jest, nie?
– Niestety – powiedziała. – Zawsze możesz zmienić zdanie.
– Nie, czekam tylko na Nialla i idziemy.
Usiadłem za stołem i wziąłem widelec, żeby nabić na niego kawałek gotowanej marchwi. Tak, dzisiaj był dzień, w którym miałem dostać prezent od rodziców. Prezent, który sam sobie wybrałem kilka dni temu i którym, w przeciwieństwie do moich rodziców, byłem zachwycony. Nie zmieniało to faktu, że nadal nie wierzyłem, że to się dzieje.
Usłyszałem pukanie do drzwi i wstałem od stołu, zostawiając praktycznie nieruszony obiad.
– To do zobaczenia, mamo – rzuciłem.
Wyszedłem z kuchni i zarzuciłem na siebie kurtkę, po czym otworzyłem drzwi i prawie zderzyłem się z Horanem.
Dotarcie do studia tatuażu zajęło nam kilka minut, ale ja z każdym krokiem byłem coraz bardziej podekscytowany. Kiedy jednak wreszcie stanąłem pod drzwiami, zawahałem się. Położyłem rękę na klamce i poważnie zacząłem się zastanawiać, czy chcę tam wejść. W końcu nie wiedziałem, co mnie tam czeka.
– Co jest, Hazz? – zapytał Niall. – Chyba nie spanikowałeś?
– Nie, no co ty...
Przyjaciel przyjrzał mi się uważnie. Zbyt długo i zbyt dobrze mnie znał.
– Dobra, boję się – stwierdziłem.
– Idź, to nic strasznego...
– Nie mądruj się.
Jak zawsze musiał być wszystkowiedzący, a sam nawet nie miał żadnego tatuażu, nawet nie zamierzał ich robić, ale oczywiście nie przeszkadzało mu to wygłaszać przez całą drogę opinii na ten temat.
– Oj przestań, panikujesz – stwierdził. – Lewis by się nie bał.
– Nie wspominaj mi tu o Louisie – oznajmiłem, ale możliwe, że właśnie to było powodem, dla którego otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Już po chwili przywitałem się z młodą kobietą i po paru krótkich formalnościach przeszedłem do dalszego pomieszczenia.
– Mam iść i trzymać cię za rękę? – zapytał jeszcze Nini.
– Nie – odpowiedziałem krótko.
– Witaj. Ty pewnie jesteś, Harry.
Uśmiechnąłem się i tym razem przywitałem się z mężczyzną, który miał na oko jakieś dwadzieścia osiem lat, ale wyglądał na bardzo miłego.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.