XXIII

9.5K 713 328
                                    

Od autora: dobra jestem wstrętna, ale chyba nie aż tak ;p 

Taki dodatek ode mnie dzisiaj :D

I to wcale nie będzie randka... :D ale zanim to nastąpi - trochę historii...


– Harry!

Ktoś mnie wołał, a ja chciałem jedynie, żeby stąd poszedł. Chciałem się wyspać...

– Wstań, kochanie – nie dawał za wygraną, więc otworzyłem niechętnie oczy. Na głowie miałem poduszkę, ale zauważyłem, że ktoś siedzi na łóżku, więc zerwałem się gwałtownie i odsunąłem, o mało co nie lądując na podłodze, przestraszył mnie, jednak odetchnąłem z ulgą, kiedy zrozumiałem, kto to i usiadłem normalnie. Wiedziałem, że Zayn mógł być zły, chociaż to było chyba delikatnie powiedziane. – Musimy porozmawiać, Harry.

Więc miałem przerąbane.

– Louis codziennie walczy ze sobą, żeby nie wyssać z ciebie całej krwi, a ty podajesz mu się na tacy i to jeszcze, kiedy jest głodny – oznajmił i jak widać, zamierzał być bezpośredni.

– Nie wiedziałem, że jest głodny – usprawiedliwiłem się.

– Harry, zacznij myśleć, to wampir.

Szczerze? Po raz pierwszy bałem się Zayna, ale nie czarujmy się, sam to na siebie ściągnąłem.

– Wszyscy wiemy, że najchętniej zatopiłby kutasa w twoim tyłku, ale im dłużej pozostajesz dla niego nieosiągalny, tym dłużej jesteś bezpieczniejszy, zwłaszcza kiedy zna twój smak. A wiem, że to ty go wczoraj prosiłeś, żeby cię ugryzł.

– Skąd? – zapytałem, chyba robiąc z siebie idiotę.

– Już ja się zająłem moim braciszkiem...

Przeraziłem się jeszcze bardziej, ale już nie bałem się o siebie, tylko o Louisa.

– Zrobiłeś mu coś?

– Uświadomiłem go i przypomniałem parę rzeczy – odpowiedział, co wcale nie brzmiało dobrze.

– To znaczy?

– Nie musisz się bać, nie zamordowałem go.

Odruchowo się uśmiechnąłem, to była jakaś dobra wiadomość. Nie musiałem się martwić, że będę miał go na sumieniu.

– Louis powiedział ci, dlaczego nie możemy gryźć ludzi?

Pokręciłem przecząco głową.

– Ja ci powiem, może dzięki temu zrozumiesz wreszcie, jak prowokowanie Louisa jest niebezpieczne – oznajmił, a ja usadowiłem się wygodniej po turecku i czekałem na kolejną opowieść, czułem jednak, że ta wcale nie będzie należeć do przyjemnych. – Jak wiesz, setki lat temu nasi rodzice mieszkali w Rumunii. Nas nawet nie było wtedy na świecie, a i nasi rodzice byli typowymi wampirami żywiącymi się ludzką krwią.

– Byli już wtedy razem? – zapytałem.

– Właściwie nie, poznali się wtedy – odpowiedział Zayn. – Chodzi o to, że te setki lat temu to nasz ojciec spotkał osobę, która, jak ty dla Lou, była dla niego zbyt kusząca. Kobieta przybyła do miasteczka w pobliżu zamku wampirów, miała być wydana za mąż za jednego z lepiej urodzonych mieszkańców.

Zawsze słuchałem tych historii z zapartym tchem.

– Kiedy Georgi poczuł jej krew, nie był tak silny, jak jego syn.

– Georgi? – zapytałem. – To George?

Zayn uśmiechnął się.

– Tak – odpowiedział. – Wtedy mówili na niego Georgi, a właściwie książę Georgi.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz